[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ron.szybko.pod peleryn - wydyszaa Hermiona.- Dumbledore.minister.zaraz bd wraca.Ale zanim zdyli okry si peleryn, zanim zdyli nabra tchu, usyszelimikki odgos wielkich ap.Co biego ku nim z ciemnoci.olbrzymi,kruczoczarny pies o lnicych bladych lepiach.Harry sign po ródk, ale byo ju za póno - pies skoczy i uderzy goprzednimi apami w pier.Upad na wznak, czujc na sobie gorcy oddech.zobaczy bysk dugich ków.Sia uderzenia bya jednak tak dua, e pies przetoczy si przez niego;oszoomiony i obolay, jakby mu popkay ebra, Harry stara si dwign nanogi.Sysza guche warczenie psa, który zawraca, szykujc si do kolejnegoataku.Ron by ju przy nim.Kiedy pies skoczy ponownie, Ron pchn Harryego w bok,a potworne ky zacisny si na jego wycignitej rce.Harry rzuci si na psai chwyci go za kudat sier, ale bestia wloka ju Rona jak szmacianlalk.A potem nagle co uderzyo Harryego w twarz z tak si, e znowu zwalio go znóg.Usysza, jak Hermiona równie krzyczy z bólu i pada na ziemi.Po omackuwycign ródk, mrugajc powiekami, bo krew zalewaa mu oczy.- Lumos! - szepn.W wietle, które trysno z koca ródki, ujrza pie grubego drzewa.cigajcParszywka, dobiegli prawie do stóp wierzby bijcej i teraz jej gazietrzeszczay jak w porywie wichru, mócc drapienie powietrze, by nie dopuciich bliej.A pod gaziami, u podstawy pnia, olbrzymi czarny pies wlók Ronado wielkiej jamy midzy korzeniami - chopiec miota si i wi, ale jego gowai tuów ju znikay w czeluci.- Ron! - krzykn Harry, rzucajc si ku niemu, ale gruba ga wisna przednim zowrogo, wic szybko si cofn.Teraz wida byo ju tylko jedn nog Rona, któr zahaczy o korze, bronicsi rozpaczliwie przed wcigniciem pod ziemi.A potem rozleg siprzeraajcy trzask amanej nogi, a w chwil póniej stopa Rona znika midzykorzeniami.- Harry.musimy biec po pomoc!.- krzykna Hermiona; ona te krwawia, bowierzba rozcia jej rami.- Nie! Ten potwór moe go pore, nie mamy czasu.- Harry.sami nie damy rady.Nastpna ga przecia ze wistem powietrze, choszczc ich cienkimi witkami,pozaginanymi na kocu jak knykcie.- Jeli ten pies zdoa si tam wcisn, to i my moemy - wydysza Harry,miotajc si wokó drzewa i próbujc znale luk midzy wiszczcymigaziami.Nie zdoa jednak przybliy si nawet o cal do pnia.- Och, pomocy, pomocy.- szeptaa gorczkowo Hermiona, podskakujc w miejscu.- Bagam.Z ciemnoci wyskoczy Krzywoap.Przelizn si midzy gaziami jak w iopar si przednimi apami o grube zawlenie na pniu.Nagle drzewo znieruchomiao, jakby zamienio si w kamie.Nie poruszaa siani jedna ga, nie dra ani jeden listek.- Krzywoap! - wyszeptaa zdumiona Hermiona, ciskajc rami Harryego a dobólu.- Skd on wiedzia.- On si przyjani z tym psem - odpowiedzia ponuro Harry.- Widziaem ichrazem.Chod.i wyjmij ródk.W mgnieniu oka znaleli si przy pniu, ale zanim zdyli wcisn si do jamymidzy korzeniami, Krzywoap znikn w czeluci, machnwszy swoim puszystymogonem.Harry wgramoli si za nim; przeczoga si kilka stóp gow naprzód inagle zelizn po wilgotnej ziemi na dno bardzo niskiego tunelu.W wietleródki zobaczy niedaleko od siebie ponce oczy Krzywoapa.W chwil póniejwyldowaa obok niego Hermiona.- Gdzie jest Ron? - zapytaa przeraonym szeptem.- Tdy - odrzek Harry, pochylajc si i ruszajc za Krzywoapem.- Dokd ten tunel prowadzi? - wydyszaa Hermiona za jego plecami.- Nie mam pojcia.Jest zaznaczony na Mapie Huncwotów, ale Fred i Georgemówili, e nikt nigdy do niego nie trafi.Biegnie a do skraju mapy.Chybakoczy si w Hogsmeade, nie wiem.Zgici prawie wpó, posuwali si tak szybko, jak zdoali; przed nimi ogonKrzywoapa to pojawia si, to gin w mroku.Tunel by dugi - chyba takdugi, jak ten, który prowadzi do lochów Miodowego Królestwa.Harry mylatylko o Roni i o tym, co móg z nim zrobi ten potworny pies.Chwytarozpaczliwie powietrze i bieg, bieg, zgity wpó, czujc ból w krzyu i wpucach.W kocu tunel zacz si podnosi, a w chwil póniej zakrci i Krzywoapznikn.Zobaczyli plam wiata padajcego z maego otworu.Zatrzymali si, eby zapa oddech, a potem wycignli przed siebie ródki iostronie wyjrzeli przez dziur.Zobaczyli zamiecony, zakurzony i opustoszay pokój.Ze cian odpady tapety,podoga bya zaplamiona, meble poamane, jakby je kto roztrzaska.Okna byyzabite deskami.Harry spojrza na Hermion.Min miaa przeraon, ale kiwna gow.Przeazi przez dziur i rozejrza si po pokoju.Drzwi na prawo byy otwarte;wiody do mrocznego korytarza.Hermiona nagle chwycia go za rami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]