[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przykro mi, ale nie rozumiem ani s³owa.Oficer skrzywi³ siê i zacz¹³ mówiæ Ÿleakcentowanym portugalskim:Przysz³em, by podpisaæ formularz zapotrzebowania.Tak, oczywiœcie Sarmiento machn¹³ rêk¹ w stronê komputera.Nie bêdzie jednakgotowy przed zakoñczeniem tankowania.Oficer skin¹³ g³ow¹ i zacz¹³ przechadzaæ siê tam i z powrotem wzd³u¿pomieszczenia.Sarmiento zaj¹³ siê jak¹œ nie cierpi¹c¹ zw³oki prac¹.Obojedrgnêli, gdy rozleg³ siê brzêczyk i z drukarki wysun¹³ siê gotowy formularz.Proszê podpisaæ tutaj i tutaj powiedzia³ Sarmiento wskazuj¹c na w³aœciwemiejsce.Dziêkujê.Wrêczy³ kopiê oficerowi, który odwróci³ siê i ruszy³ w stronê pasa startowego.Dopiero gdy znikn¹³ we wnêtrzu samolotu, Sarmiento spojrza³ na trzymany w d³onipapier.Dziwne nazwiska maj¹ ci obcokrajowcy.I cudaczna pisownia.Wygl¹da tona Schickelgruber.tak, Adolf Schickelgruber.Ile mamy czasu? zapyta³ niecierpliwie oficer po zajêciu miejsca w fotelupierwszego pilota.Oko³o dwudziestu oœmiu minut.Musimy byæ w powietrzu, nim nawi¹¿ê kontaktradiowy.Mog¹ siê przecie¿ spóŸniæ.Lecz mog¹ byæ tak¿e wczeœniej.Nie mo¿emy ryzykowaæ.Pierwszy z samolotów opuszcza³ w³aœnie pas startowy, wznosz¹c siê ostro w górê.Jako ostatni wystartowa³ samolot dowódcy.Jednak zamiast pod¹¿aæ za formacj¹,zatoczy³ nad oceanem ko³o i zawróci³ na lotnisko.Jednostki stra¿y po¿arnej powróci³y do remizy powiedzia³ pilot.Reszta ludzi jest ju¿ w wie¿y kontrolnej.Nie, chwileczkê ktoœ stoi w drzwiachi macha rêk¹ uœmiechn¹³ siê genera³ Blonstein.Zamrugajmy mu reflektorami napo¿egnanie.W chwilê póŸniej ponownie znaleŸli siê nad oceanem i ³agodnym ³ukiem zakrêcilina zachód.Blonstein przycisn¹³ s³uchawki do uszu i modl¹c siê o czas,nas³uchiwa³ uwa¿nie.Wci¹¿ cisza, ¿adnych wezwañ.A wiêc wszystko w porz¹dku.Uda³o siê powiedzia³ jedynie.Podniós³ widniej¹c¹ na tablicy kontrolnej czerwon¹ pokrywkê i nacisn¹³ tkwi¹cypod ni¹ guzik.Sarmiento us³ysza³ przyt³umiony huk i wyjrza³ przez okno, spogl¹daj¹c na bij¹cepod niebo s³upy ognia i czarnego, oleistego dymu.Rozjêcza³y siê sygna³yalarmowe, o¿y³y drukarki i radio.Transportowce niemieckie przekroczy³y w³aœnie brzeg afrykañski, gdy dowódcaoddzia³u otrzyma³ zaszyfrowan¹ wiadomoœæ.Nowy kurs powiedzia³, spogl¹daj¹c na wyœwietlon¹ na ekranie komputera mapê.Jakiœ wypadek, ale nie podaj¹ szczegó³Ã³w.Kieruj¹ nas do Madrytu.Dowódca zdziwiony by³ tym nowym kursem, niepokoi³ go tak¿e niski poziom paliwaw zbiornikach.Nie przysz³o mu do g³owy, by spróbowaæ po³¹czenia z lotniskiemCruz del Luz w tej chwili nie by³o to ju¿ jego zmartwienie.W ten sposóbzrozpaczony i œmiertelnie przera¿ony kapitan Sormiento nie musia³ dodatkowo³amaæ sobie g³owy tajemniczym przelotem tej samej nocy dwu formacji samolotów,posiadaj¹cych identyczny harmonogram lotu i takie same znaki identyfikacyjne.Rozdzia³ 21A wiêc pierwsza po³owa naszego zadania zakoñczy³a siê sukcesem powiedzia³ zsatysfakcj¹ admira³ Skougaard, gdy szcz¹tki floty nieprzyjaciela pozosta³y ju¿daleko z ty³u.Posz³o nam tak samo dobrze, jak Nelsonowi pod Trafalgarem.Anawet lepiej, zwa¿ywszy fakt, i¿ po bitwie pozosta³em przy ¿yciu.I nieponieœliœmy ¿adnych strat.No, mo¿e za wyj¹tkiem z³amanej nogi jednego zartylerzystów, na któr¹ spad³a upuszczona przypadkowo kula.Korekty kursu?Wprowadzone do komputera, sir odpar³ operator.Silniki w³¹cz¹ siê za oko³ocztery minuty.Doskonale.Po wejœciu na now¹ orbitê chcê, by dotychczasowa zmiana warty uda³asiê na odpoczynek.Odwróci³ siê w stronê Jana.Przywilej rangi.W³aœnie z niegokorzystam i idê coœ zjeœæ.Przy³¹czy siê pan do mnie?A¿ do tej chwili posi³ek by³ ostatni¹ rzecz¹, która absorbowa³a umys³ Jana.Lecz gdy napiêcie poprzednich godzin minê³o, nagle zda³ sobie sprawê, ¿e jestwrêcz niesamowicie g³odny.Z przyjemnoœci¹, panie admirale.W prywatnej kabinie admira³a czeka³ ju¿ na nich suto zastawiony stó³, dooko³aktórego krz¹ta³ siê osobiœcie szef kuchni.Admira³ wymieni³ z nim parê s³Ã³w wgard³owym, kompletnie dla Jana niezrozumia³ym jêzyku.Smorgasbord - westchn¹³ z zachwytem Jan, spogl¹daj¹c na pyszni¹ce siê na stolepotrawy.Ostatni raz jad³em to.ju¿ nawet nie pamiêtam, kiedy.Stor kold bar poprawi³ admira³.Chocia¿ w powszechnym u¿ytku przyjê³a siê nazwaszwedzka, w rzeczywistoœci nie oznacza ona tego samego.My, Duñczycy, jesteœmybardzo dumni z naszych potraw.Zawsze wyruszam w przestrzeñ z pe³nymilodówkami.Chocia¿ niewiele ju¿ pozosta³o westchn¹³.Lepiej szybko zakoñczmy têwojnê.Za zwyciêstwo!Spe³nili toast szklaneczkami zmro¿onej akvavity.Szef kuchni natychmiastuzupe³ni³ je ponownie z butelki, spoczywaj¹cej w pojemniku z lodem.Posi³ekprzedstawia³ siê imponuj¹co.Poczesne miejsce zajmowa³ ogromny pó³misek, pe³engrubych kanapek z przyrz¹dzonymi na ró¿ne sposoby filetami ze œledzia.Potemzaserwowano zimn¹ wo³owinê z chrzanem i jajka w kawiorze, a wszystko touzupe³nione kolejnymi puszkami zimnego, duñskiego piwa.Ucztowali z apetytemzwyciêzców ludzi, którym uda³o siê uzyskaæ jeszcze kilka dni ¿ycia.Przy kawie powrócili jednak w rozmowie do ostatniej fazy bitwy.Czy da pan wiarê, ¿e mia³em zaprogramowanych kilkanaœcie planów strategicznych,zale¿nych od rezultatu tego starcia? zapyta³ Skougaard.Na szczêœcie mogêwprowadziæ w ¿ycie ten najlepszy.Pierwszy.Tak wiêc moim kolejnym problememjest utrzymanie tego planu w sekrecie przed rezerwami nieprzyjaciela.Zaraz gopanu wyjaœniê.Porozk³ada³ na stole solniczkê, s³oik z musztard¹, widelce i no¿e
[ Pobierz całość w formacie PDF ]