[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niech tam, jestem gotów do³o¿yæ czêœæ tej brakuj¹cejsumy.- Na mnie nie liczcie - powiedzia³ ponuro Tozier.- Ju¿ swoje zrobi³em.- Nick?- W porz¹dku, Johnny.WeŸmiemy to na siebie.- Warren odliczy³ z le¿¹cych nastole pieniêdzy piêæ tysiêcy riali i poda³ je Folletowi.- Jak widzisz, Javid, mamy tu dziesiêæ tysiêcy.Wystarczy, ¿e wró­cisz dobiura, a zarobisz pozosta³e czterdzieœci.Masz klucz?Raqi skin¹³ g³ow¹ i z pomoc¹ Folleta podniós³ siê z krzes³a.- To trochê potrwa - stwierdzi³.- Masz pó³ godziny.Tyle czasu potrzebowa³eœ, ¿eby obrobiæ sejf-powiedzia³brutalnie Tozier.Follet odprowadzi³ Raqiego do drzwi, ostro¿nie je zamkn¹³, po czym odwróci³ siêi oznajmi³:- Jesteœmy prawie u celu.Pozostaje do za³atwienia jeszcze tylko jedna sprawa.- Chyba nie mo¿emy ju¿ zrobiæ nic gorszego - westchn¹³ Warren.- Co to ma byæ?- Pan jest wy³¹czony, wiêc proszê siê niczym nie przejmowaæ - stwierdzi³Follet.-Teraz pozostaje nam tylko czekaæ.Pójdê zobaczyæ siê z Benem.Wracamza dziesiêæ minut.* **Oczekiwanie na powrót Raqiego d³u¿y³o siê Warrenowi w nie­skoñczonoœæ.Powolimija³y minuty.Zastanawia³ siê, jaki wp³yw wy­wiera na niego ta szaleñczaprzygoda.Nie doœæ, ¿e szanta¿owa³ Folleta, to jeszcze przyczyni³ siê dosprowadzenia na z³¹ drogê m³odego cz³owieka, który dot¹d by³ bez skazy.Coprawda Follet twierdzi³, ¿e uczciwego siê nie oszuka, ale ten, kto proponujetrzy­dzieœci srebrników, winien jest tak samo jak ten, kto je przyjmuje.Ponownie rozleg³o siê oczekiwane pukanie do drzwi i Follet poszed³ je otworzyæ.Raqi wzi¹³ siê ju¿ trochê w garœæ i nie wygl¹da³ na zrozpaczonego.Jegopoliczki nabra³y znów koloru i nie by³ tak zbola³y, jak wówczas, gdywychodzi³.- No i co, ch³opcze?- spyta³ Follet.- Masz to? Raqi skin¹³ g³ow¹.- Spisa³em te rachunki po angielsku.Pomyœla³em, ¿e tak bêdzie lepiej.- Z pewnoœci¹ - odpar³ Follet, który zd¹¿y³ zapomnieæ, ¿e istnieje tego rodzajuproblem, - Poka¿ mi to.Raqi poda³ mu trzy kartki papieru, a Follet przekaza³ je Tozierowi.- Postaraj siê, Andy, ¿eby to dotar³o, gdzie trzeba.- Tozier skin¹³ g³ow¹,Follet zaœ wrêczy³ Raqiemu plik banknotów.- Masz tu swoich piêædziesi¹ttysiêcy, Javid.W³Ã³¿ je jak najszybciej z powrotem do sejfu.Raqi chowa³ w³aœnie pieni¹dze do kieszeni, kiedy z ³oskotem otworzy³y siêdrzwi.Stan¹³ w nich mê¿czyzna z chust¹ na twarzy i automatem w rêkach.- Nie ruszaæ siê - to nikomu nic siê nie stanie - powiedzia³ przyt³umionymg³osem.Warren patrzy³ z niedowierzaniem, jak nieznajomy robi krok do przodu.Zastanawia³ siê, kim, u diab³a, jest i co zamierza.Mê¿czyzna machn¹³ luf¹,mówi¹c rozkazuj¹cym tonem: „PrzejdŸcie tam".Raqi i Follet ruszyli pos³usznieprzez pokój, do³¹czaj¹c do Warrena.Kiedy Tozier chcia³ pójœæ w ich œlady, nieznajomy rzeki:- Ty nie.Zostañ na miejscu.- Podszed³ do Toziera i wyrwa! mu z rêki papiery.- Chcê tylko tego.- IdŸ do diabla! - zawo³a³ Tozier, rzucaj¹c siê na niego.Rozleg³ siê hukwystrza³u i Tozier stan¹³ w miejscu, jakby natrafi³ na ka­mienny mur.Na jegotwarzy pojawi³ siê têpy grymas.Ugiê³y siê pod nim kolana.Powoli, jak powalonedrzewo, osun¹³ siê na ziemiê, a kiedy upad³, z ust pop³ynê³a mu stru¿ka krwi.Za nieznajomym zamknê³y siê z trzaskiem drzwi.W powietrzu unosi³ siê lekkisw¹d prochu.Pierwszy otrz¹sn¹³ siê Follet.Rzuci³ siê w kierunku Toziera i uklêkn¹³ przynim.Po chwili podniós³ zdumiony wzrok.- Bo¿e wielki! On nie ¿yje!Warren, wiedziony instynktem lekarza, b³yskawicznie znalaz³ siê obok, aleFollet powstrzyma³ go ruchem rêki.- Nie dotykaj go, Nick.Zaplamisz siê krwi¹.Powiedzia³ to tak dziwnym tonem, ¿e Warren zatrzyma³ siê.Raqi dr¿a³ jak osika na wietrze.Patrzy³ z przera¿eniem na popla­miony krwi¹rêkaw marynarki, a z jego ust dobywa³ siê jêk.Nie by³y to s³owa, leczpowtarzaj¹ce siê w kó³ko g³oœne posapywanie.Follet chwyci³ go za ramiê ipotrz¹sn¹³ nim.- Javid! Javid, przestañ! S³yszysz mnie? Raqi jakby oprzytomnia³.- Ja.Nic mi.nie jest.- Wiêc pos³uchaj uwa¿nie.Nie ma potrzeby, ¿ebyœ by³ we wszy­stko zamieszany.Nie wiem, co to za cholerna historia, ale je¿eli siê poœpieszysz, mo¿esz siê ztego wykaraskaæ.- Niby jak? - oddech Raqiego sta³ siê spokojniejszy.Follet spojrza³ na cia³oToziera.- Nick pomo¿e mi siê go pozbyæ.Biedaczysko.By³ z niego kawa³ drania, ale nie¿yczy³em mu a¿ tak Ÿle.Ta informacja, której potrze­bowa³ jego znajomy,musia³a byæ naprawdê wa¿na.- Odwróci³ siê do Raqiego.- Je¿eli dbasz o w³asn¹skórê, wynoœ siê st¹d i nie puszczaj pary z ust.IdŸ do biura, w³Ã³¿ forsê zpowrotem do sejfu, a potem wracaj do domu i nikomu nic nie mów.Rozumiesz?Raqi skin¹³ g³ow¹.- No wiêc ruszaj - rozkaza³ Follet.- I nie biegnij, tylko idŸ.Bez nerwów.Raqi czmychn¹³ z pokoju, wydaj¹c zd³awiony okrzyk.Drzwi za­trzasnê³y siê zanim z ha³asem.Follet westchn¹³ i potar³ d³oni¹ kark.- Biedny Andy - stwierdzi³.- Kawa³ „rycerskiego" sukinsyna.Dobra, mo¿esz siêju¿ podnieœæ.Wstañ, £azarzu.Tozier otworzy³ oczy i mrugn¹³ porozumiewawczo, po czym pod­par³ siê na ³okciu.- Jak to wygl¹da³o?- Doskonale.Ju¿ myœla³em, ¿e Ben naprawdê ciê r¹bn¹³.Warren podszed³ do Folleta.- Czy to przedstawienie by³o naprawdê konieczne? - zapyta³ ch³odno.- Owszem - odpar³ obojêtnie Follet.- Przypuœæmy, ¿e nie za³atwi­libyœmy go wten sposób.Za parê dni zacz¹³by siê zastanawiaæ, z³o¿y³by wszystko do kupy inie musia³by byæ geniuszem, ¿eby siê zorientowaæ, ¿e zosta³ wykiwany.Wie pan,ten ch³opak nie jest wcale g³upi.Ale zmusiliœmy go do poœpiechu.Nie daliœmymu czasu, ¿eby spokojnie wszystko przemyœla³.- I co z tego?- To, ¿e teraz ju¿ nigdy nie bêdzie zdolny pomyœleæ spokojnie o tym, co siêsta³o.Widok czyjejœ nag³ej œmierci dzia³a na ludzi w ten sposób.Do koñca¿ycia nie bêdzie w stanie dojœæ, co siê naprawdê wydarzy³o.Nigdy siê niedowie, kto zastrzeli³ Andy'ego - i z jakiego powodu, bo to do niczego niepasuje.Bêdzie wiêc siedzia³ cicho, ¿eby nie byæ zamieszanym w zabójstwo.Dlatego w³aœnie musieliœmy go za³atwiæ za pomoc¹ kurzego pêcherza.- Czego?- Kurzego pêcherza.- Follet skin¹³ na Toziera: - Poka¿ mu, Andy.Tozier wyplu³na d³oñ coœ, co trzyma³ w ustach.- O ma³o tego cholerstwa nie po³kn¹³em.Wyprostowa³ rêkê, pokazuj¹c zabarwiony na czerwono kawa³ek miêkkiej gumy.- To tylko kauczukowy woreczek wype³niony krwi¹ kurczêcia -tak zwany kurzypêcherz.Korzysta siê z niego doœæ czêsto, ¿eby pozbyæ siê ró¿nych durniów,kiedy przestaj¹ byæ potrzebni.-Zaœmia³ siê ze z³oœliw¹ satysfakcj¹.- To jedenz dwóch w³aœciwych sposobów wykorzystania prezerwatywy.Do pokoju wszed³ Ben Bryan, uœmiechaj¹c siê z zadowoleniem.- Jak wypad³em, Johnny?- Znakomicie, Ben [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •