[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hunt roześmiał się.– Mało prawdopodobne.To amerykańskie urządzenie.Naukowcy zajmujący się migracjami zwierząt poprosili o umieszczenie w nim małej paczuszki.Jest niewielka i nie wymaga dużej mocy, więc Jankesi zgodzili się.Ale satelita robi dużo więcej niż kontrolowanie ruchów gnu.– Wskazał na sufit.– Jest usytuowany tam, na wysokości ponad trzystu pięćdziesięciu kilometrów i obserwuje chmury nad większą częścią Afryki oraz Oceanu Indyjskiego; prowadzi długoterminowe badania monsunów.– Orbita geostacjonarna – powiedział Stafford.– Zgadza się.To na równiku.Tutaj znajdujemy się o jakiś stopień na południe.Jest też dość stabilny; wykonuje nieznaczne ruchy, jednak nie na tyle duże, by się nimi przejmować.– Nie nadążam za wami – poskarżył się Hendriks.– Rozumiem z tego co trzecie słowo.– Pokręcił głową i dodał kwaśno: – Dziadek chciał, bym rokrocznie pracował tu przez pewien czas, ale nie wiem, co mógłbym robić.Nie mam odpowiedniego przygotowania.Na uniwersytecie studiowałem nauki humanistyczne.– Niewątpliwie Brice da panu u siebie jakąś pracę administracyjną – pocieszył go Hunt i pociągnął łyk piwa.Z pewnością tak zrobi, pomyślał Stafford, a głośno zadał pytanie:– Na jakim uniwersytecie, Dirk?– Potch.To znaczy Potchefstroom w Transwaalu.Stafford zapamiętał tę informację, mogła się okazać użyteczną wskazówką, gdyby w przyszłości zaszła potrzeba dokładnego sprawdzenia Hendriksa.– Max, jeżeli jutro chcesz się zabrać z nami, to pamiętaj, że wyruszamy wcześnie – przed śniadaniem.Rano powietrze jest łagodniejsze – powiedział Hunt.– Zadzwonię do ciebie o szóstej trzydzieści.– Stafford kiwnął głową, a Hunt spojrzał na Dirka.– A pan nie chciałby się wybrać? Jest miejsce dla jeszcze jednej osoby.Hendriks pokręcił przecząco głową.– Brice już zamówił mnie na jutrzejszy ranek.Może innym razem.Staffordowi ulżyło.Miał swoje powody, by przelecieć się na Ol Njorowa i wolał, żeby Hendriks go w tym czasie nie obserwował.Huntowie wydawali mu się czyści.Urodzili się w Kenii i zwerbowanie ich przez wywiad południowoafrykański było mało prawdopodobne.Uważał, że tak samo jak większość personelu naukowego stanowili część niewinnego kamuflażu, za którym stał Brice.Miał też swoje własne przypuszczenia, gdzie krył się robak w tym rumianym jabłuszku.Hunt oznajmił, że musi wrócić do pracy, dopił piwo i wyszedł.Stafford i Hendriks trochę jeszcze gawędzili, prowadząc dziwną rozmowę.Każdy z nich starał się wysondować rozmówcę i jednocześnie samemu niczego nie ujawnić.Słowny pojedynek zakończony został wynikiem remisowym.W drodze do Naiwasza Gunnarsson zaczął układać fragmenty łamigłówki, a końcowy efekt do jakiego doszedł, był przerażający.Należał do twardzieli, którzy nie dawali się łatwo nastraszyć, ale teraz martwił się, gdyż paczka wykonana w Nowym Jorku zaczynała mu się rozlatywać; sznurek się rozplatał, opakowanie rozdarło, a co gorsza, zniknęła zawartość.Corliss zniknął, do diabła!W Nowym Jorku zachowywał taką ostrożność.Po dostarczeniu Hendrixa przez Hardina, nikt już nie widział Hendrixa, gdyż osobiście przemycił go z budynku i umieścił w kryjówce w Connecticut.Jedyną osobą, oprócz Hardina, która widziała Hendrixa, była jego sekretarka, siedząca w sąsiednim pomieszczeniu, ale nie znała jego nazwiska, gdyż po prostu nie wymieniono go.Udało mu się też pozbyć Hardina.Skończony dureń, tak łatwo dał się podpuścić i wybuchnął, co wystarczająco uzasadniło jego zwolnienie.Gunnarsson bębnił palcami po kierownicy.Dziwne jednak, że kiedy usiłował powtórnie odszukać Hardina, nie mógł trafić na żaden ślad.Pewnie zaszył się w jakiejś dziurze i lizał rany.Gunnarsson wzruszył ramionami i przestał zaprzątać sobie nim głowę.Ten facet należał do przeszłości i nie odgrywał roli w obecnych kłopotach.Niemniej raport Hardina okazał się interesujący i wartościowy.Oto Henry Hendrix, hippisowski wyrzutek pozbawiony rodziny.Nikt na świecie nie dbał o to, czy żyje, czy nie, gdyż nikt nie wiedział, że facet w ogóle istnieje.Nikt, oprócz członków dziwacznej komuny w Los Angeles, a Biggie i jego grupa nie liczyli się zupełnie.W ten sposób, po odizolowaniu Hendrixa, stworzył warunki do szwindlu doskonałego, a zysk, jakiego się spodziewał był wielki – nie mniej niż sześć milionów dolców.Hendrix zgadzał się na wszystko, mówił swobodnie, sądząc, że informacje mają służyć brytyjskiemu prawnikowi.Nie zdawał sobie również sprawy z tego, że cicho obracające się szpule magnetofonu rejestrują każde słowo.No i wreszcie Corliss.Człowiek słaby, poddany presji, nie nastręczył większych kłopotów.Jego działalność została ujawniona przez Gunnarsson Associates podczas rutynowej kontroli, a kiedy Gunnarsson stanął z nim twarzą w twarz i przedstawił swoje warunki, szybko się ugiął.Nikt w firmie nie zastanawiał się specjalnie, kiedy porzucił pracę i nie wszczęto przeciw niemu postępowania sądowego.Wszyscy wiedzieli, że wycisza się malwersacje komputerowe.Żaden bank nie pali się do rozgłaszania, że został obrobiony przez komputerowego wirtuoza, gdyż źle to wpływa na interesy.Tak więc Corliss również został odizolowany, a Gunnarsson upewnił się, że Corliss i Hendrix nigdy się nie spotkali.Następnie Corliss został przygotowany do przejęcia roli Hendrixa.Na szczęście przypominał go nieco z wyglądu – obaj byli blondynami, mniej więcej w tym samym wieku.Ułatwiło to sfałszowanie paszportu.Później należało pozbyć się Hendrixa.Gunnarsson dopilnował tego osobiście.Szkoda, ale było to konieczne i obecnie Hendrix rezydował na dnie cieśniny Long Island, zamknięty w betonowym bloku.Gunnarsson wspomniał też Biggie’ego i jego komunę.Nagłe pojawienie się Hendrixa, który z dnia na dzień został multimilionerem, wywołałoby zainteresowanie prasy i telewizji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]