[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozmawiali o tym przez jakiœ czas, nie doszli jednak do ¿adnego konstruktywnegowniosku.Heroina mog³a byæ wytwarzana praktycz­nie wszêdzie, a nie byliprzecie¿ w stanie przetrz¹sn¹æ ca³ego Bejru­tu czy tym bardziej Libanu.Warren przypomnia³ o znikniêciu Abbota i Parkera.- Je¿eli Delorme dala siê namówiæ na sztuczkê z torped¹, Parker ma pe³ne rêceroboty.Myœlê, ¿e dlatego zniknêli nam z oczu.- Jeanette nie powinna mieæ trudnoœci ze zdobyciem torpedy -zauwa¿y³ Metcalfe.- Od wielu lat handluje broni¹ w ca³ym rejonie Morza Œródziemnego.Ale oznaczato coœ jeszcze - bêdzie jej potrzeb­ny statek.Zawê¿a to obszar naszychposzukiwañ do wybrze¿a i po­rtów.- Niewielka pociecha - stwierdzi³ Follet.- Statków tu nie braku­je.Zadzwoni³ telefon i Hellier podniós³ s³uchawkê.- Proszê przys³aæ go na górê - powiedzia³.Po chwili rozleg³o siê delikatnepukanie do drzwi.Hellier poszed³ otworzyæ i wróci³ zaraz z grub¹ kopert¹.- Todossier Fuada - oznajmi³.- Zobaczmy, co tu mamy.Wyci¹gn¹³ plik zapisanych na maszynie kartek i uwa¿nie je przej­rza³.Po chwilistwierdzi³ z odraz¹:- Ten cz³owiek kieruje siê zasadami kupca z bizantyjskiego baza­ru.Zarabiamasê pieniêdzy.Ma nawet jacht - „Stella del Mare".-Przerzuci³ parê stron.-S¹dz¹c z tej listy przedsiêbiorstw, macza palce w ró¿nego rodzaju dzia³alnoœci:hotele, restauracje, winnice, kilka farm, stocznia.- Podniós³ wzrok znadkartki.- Mo¿e w kontek­œcie naszej rozmowy warto by siê ni¹ zainteresowaæ.Zanotowa³ coœ i czyta³ dalej:- Fabryka przypraw i marynat, warsztat samochodowy, zak³ad mechaniki ogólnej,firma budowlana.- Proszê to powtórzyæ - przerwa³ mu Warren.- O firmie budowlanej?- Nie.Coœ na temat fabryki marynat.Hellier ponownie to sprawdzi³.- Tak, wytwórnia sosów i marynat.Kupi³ j¹ niedawno.I co z tego?- Powiem panu - odpar³ z namys³em Warren.- Acetylacja morfi­ny powodujepotworny smród.Dok³adnie taki sam zapach spotyka siê w fabryce marynat.Tokwas octowy.Œmierdzi po prostu jak ocet.- No to ju¿ coœ mamy - stwierdzi³ z satysfakcj¹ Tozier.- Proponujê siêrozdzieliæ.Nick zajmie siê wytwórni¹ marynat - najlepiej siê na tym zna.Johnny przypilnuje panny Delorme, a ja w razie potrzeby przyjdê mu z pomoc¹.Tom zajrzy do stoczni.- Odwróci³ siê do Metcalfe'a.- Trzymaj siê lepiej odJeanette z daleka.Fahrwaz pa³a ¿¹dz¹ zemsty i dziewczyna wie ju¿ na pewno otwoim udziale w ca³ej akcji.- W porz¹dku - zgodzi³ siê Metcalfe.- Ale póŸniej dobiorê siê jej do skóry.- Dostaniesz j¹ - powiedzia³ ponuro Tozier.- Sir Robert mo¿e dalej zg³êbiaædossier Fuada.Ju¿ nam to przynios³o korzyœci, a mo¿e op³aciæ siê jeszczebardziej.Bêdzie te¿ pe³ni³ rolê sztabu.Zostanie tu przy telefonie, ¿ebykierowaæ akcj¹.IIParker nuci³ sobie weso³o, przygotowuj¹c do przeróbki ostatni¹ torpedê.Pracowa³ ca³ymi godzinami, marnie jada³ i od d³u¿szego czasu skazany by³ naprzebywanie w szopie lub w jej s¹siedztwie, przepe³nia³o go jednak uczucieszczêœcia, gdy¿ zajmowa³ siê prac¹, któr¹ najbardziej lubi³.¯a³owa³ z dwóchpowodów, ¿e zbli¿a siê ona do fina³u: koñczy³o siê to, co przyjemne, a zaczyna³naprawdê nie­bezpieczny etap.W tym momencie nie myœla³ jednak o tym, co siêzdarzy po drugiej stronie Atlantyku, lecz by³ skoncentrowany na demontowaniug³owicy.Abbot odczuwa³ coraz wiêksze rozdra¿nienie.Nie potrafi³ wydobyæ z Jeanetteniczego na temat przebiegu operacji w Stanach.Chcia³ koniecznie znaæ czas imiejsce akcji, nie podzieli³a siê z nim jednak t¹ cenn¹ informacj¹.Przypuszcza³, ¿e Eastman równie¿ nic nie wie.Delorme trzyma³a karty bardzoblisko swych piêknych pier­si.Od owej nocy, gdy zabra³ j¹ do Paon Rouge, skazany by³, podobnie jak Parker, naprzebywanie w szopie.Wpad³a mu w rêce gazeta, dziêki czemu wiedzia³, ¿e uda³asiê sztuczka z og³oszeniem, nie mia³ jednak pojêcia, co z tego wyniknie.Zmarszczy³ gniewnie brwi i odwróciwszy g³owê zobaczy³, ¿e Ali, oparty o porêczna szczycie schodów, przygl¹da mu siê nieruchomymi ciemnymi oczami.To by³kolejny problem - poczucie, ¿e jest siê stale pod obserwacj¹.W pewnym momencie uœwiadomi³ sobie, ¿e w warsztacie zaleg³a cisza.Spojrza³ naParkera, który ze spuszczon¹ g³ow¹ wpatrywa³ siê w g³owicê torpedy.- Co siê dzieje?- PodejdŸ tu - powiedzia³ cicho Parker.Abbot stan¹³ obok niego i popatrzy³ na g³owicê.Parker od³o¿y³ narzêdzie, któretrzyma³ w lekko dr¿¹cych rêkach.- Nie wpadaj w panikê - powiedzia³.- Nie rób niczego, co zwró­ci³oby uwagêtego cholernego Araba.Ta torpeda jest pe³na.- Pe³na czego? - zapyta³ bez sensu Abbot.- Trotylu, cholerny g³upcze.A czego mo¿e byæ pe³na g³owica? Jest go tu dosyæ,¿eby wysadziæ ca³¹ tê budê na milê w powietrze.Abbot g³oœno prze³kn¹³ œlinê.- Ale Eastman twierdzi³, ¿e torpedy bêd¹ puste.- Wiêc ta trafi³a tu przez pomy³kê - wywnioskowa³ Parker.- Co wiêcej, madetonator.Nale¿y tylko mieæ nadziejê, ¿e nie jest uzbro­jony.To ma³oprawdopodobne, ale w zasadzie nie powinno go tu w ogóle byæ - podobnie jaktrotylu.Uwa¿aj, dopóki go nie wyjmê.Abbot wpatrywa³ siê w g³owicê jak zahipnotyzowany, a Parker przeprowadza³ostro¿nie niezbêdn¹ operacjê.Wreszcie po³o¿y³ de­tonator na ³awie.- Teraz jest ju¿ trochê lepiej - ale tylko trochê.Nie mam pojêcia, dlaczegowczeœniej nie wybuch³a.To zbrodnia zostawiaæ detonator w g³owicy.Po prostuzbrodnia.- Tak - przyzna³ Abbot, czuj¹c, ¿e siê poci.- Dlaczego mówisz, ¿e jest tylkotrochê lepiej?- Trotyl dziwnie siê zachowuje - wyjaœni³ Parker.- Kwaœnieje z czasem i wtedynie jest ju¿ stabilny.Staje siê tak wra¿liwy, ¿e mo¿e samoczynnie wybuchn¹æ.-Spojrza³ na Abbota spod oka.- Lepiej, ¿ebyœ siê do niego nie zbli¿a³, Mike.- Nie ma obawy, nie bêdê.- Abbot wyci¹gn¹³ machinalnie z kieszeni paczkêpapierosów, ale wystarczy³o spojrzenie Parkera, by siê zreflektowa³ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •