[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Piórko nadal fruwa³o.Pochwyci³aje nastêpna postaæ.Wsu­nê³a sobie do ust.Zniknê³a.Piórko dalej siê unosi³o.I tak dalej, a¿ pozo­sta³a tylko ta pierwsza postaæ.- Dok¹d oni odeszli? - spyta³a Desdemona.- Do przesz³oœci, do z³ej przesz³oœci, szukaæ wiedzy - odpar³a postaæ.Trzyma³apiórko i oferowa³a je Desdemonie.- Mo¿e ty te¿ spróbujesz? -spyta³a.Desdemona waha³a siê przez chwilê, po czym wziê³a od postaci ¿Ã³³te piórko.Unios³a je do ust.- Co ono zrobi? - spyta³a.- Przesz³oœæ czeka - odpar³a postaæ.- Mo¿esz do niej wróciæ i zmie­niæ j¹.Tamle¿y wiedza.Desdemona wsunê³a sobie piórko miêdzy wargi.- Des.- Zawo³a³ do niej poœród ogrodu mój g³os.- To mo¿e byænie­bezpieczne.- I jest - przyzna³a postaæ.- To ¿Ã³³te piórko.- To ¿Ã³³te piórko, Skrybku! - odpar³a Des.- Czy¿ nie chcia³eœ zawsze spróbowaætakiego?- Owszem, ale.- Ile mia³eœ po temu okazji? - spyta³a mnie siostra.- Niewiele.- Masz teraz tê okazjê - powiedzia³a.- Sama siê nadarza.WeŸmy je.- Des.- Ono nie jest dla s³abych - odezwa³a siê postaæ, ale moja siostra trzy­ma³aju¿ piórko miêdzy wargami i patrzy³a na mnie.- Chcê tam iœæ, Skrybo - powiedzia³a.- Chcê, ¿ebyœ poszed³ ze mn¹.Pójdziesz?- Nie rób tego, Des, proszê ciê.- Tylko tyle zdo³a³em wykrztusiæ.Nieposkutkowa³o.Desdemona wepchnê³a sobie z³ociste piórko g³êboko, do oporu, w usta.Oczyzab³ys³y jej natychmiast ¿Ã³³ci¹, ziemia rozst¹pi³a siê pod nogami i zaczê³y j¹wci¹gaæ w g³¹b ¿Ã³³te, naje¿one cierniami chwasty.“Skrybo!!!" krzycza³aDesdemona, ale co ja mog³em? Wici chwastów okrêca³y siê wo­kó³ koñczyn mojejsiostry, wysysaj¹c krew z setek punktów, w których ciemiê przebi³y skórê.Nieby³o to ³atwe przejœcie, z jakim znika³y przed chwil¹ tajemnicze postaci; onenie zapada³y siê pod powierzchniê z krzy­kiem.Coœ sz³o nie tak, ca³y ten dzieñnie tak siê uk³ada³!Co ja mog³em?¯Ã³³te chwasty wci¹ga³y moj¹ siostrê w g³¹b; wici i ciemiê oplot³y cia­sno jejcia³o, wlok³y j¹ w dó³, do skrytego pod powierzchni¹ œwiata.- Wiedza jest tortur¹ - odezwa³a siê postaæ.- Czy nie mówi³am?Bieg³em ju¿ ku Desdemonie, ¿eby podaæ jej rêkê.Kwiaty wygra³y.Wci¹ga³y j¹ szybko pod ziemiê i po chwili widaæ ju¿ by³o tylko jej w³o­sy, jejpiêkne w³osy, a potem i one zniknê³y, st³amszone przez chwasty, i zosta³y tylkoroœliny, blondkwiaty.Poros³y b³yskawicznie miejsce, w którym zniknê³a, wsekundê zacieraj¹c wszelkie œlady tego, co tu zasz³o.Postaæ trzyma³a w d³oniach piórko i podawa³a mi je.- Pieprz siê! Moje s³owa.- Bardzo dobrze - powiedzia³a postaæ.- Jesteœ za s³aby.Mo¿e pewne­go dnia.-1 z tymi s³owami wepchnê³a sobie piórko w usta.Oczy zab³y­s³y jej z³ociœcie,intensywniej ni¿ s³oñce w skwarny dzieñ, i zosta³em sam w ogrodzie, wAngielskim ogrodzie.Piórko unosi³o siê jeszcze przez chwilê w powietrzu, a potem zaczê³o opadaæ.Siêgn¹³em po nie.Siêgn¹³em po nie.Z góry lotem b³yskawicy sfrun¹³ ¿Ã³³ty ptak, pochwyci³ piórko w dziób iczmychn¹³, by wymoœciæ nim sobie gniazdo.A kto wymoœci teraz moje gniazdo?Ogród opustosza³.Sta³ w nim samotny cz³owiek z oczami pe³nymi ³ez.B³¹ka³em siê tam jeszcze ze dwie, mo¿e trzy godziny, nie wiem ile.D³ugo.Potem odskoczy³em.Czy mogê sobie wybaczyæ? Dlaczego Desdemona mnie opuœci³a? Ile¿ godzinspêdzi³em na roztrz¹saniu tych pytañ.Jaki b³¹d pope³ni³em? Czyjej niewystarcza³em? Czego jeszcze pragnê³a?Niektóre rzeczy s¹ cz³owiekowi s¹dzone.Tak straciliœmy Desdemonê.I tak ockn¹³em siê, szlag by to trafi³, w ob­jêciachStwora z Wurta.Stawki wymiany.Ciê¿kie straty.Murdoch spuœci³a mnie z muszki i przesunê³a powoli pistolet, bior¹c na celprawdziwe zagro¿enie.Dwa bliŸniacze pistolety, lustrzane odbicia tej samej¿¹dzy, spogl¹da³y teraz na siebie.¯uk i Murdoch.Us³ysza³em wyj¹cy ksiê¿yc.Dingo Zadek by³ w pobli¿u.Rozdziawia³ szczêki tak szeroko, ¿e widaæ by³oociekaj¹ce œlin¹ wnêtrze paszczy.Wzywa³ psy z ca³ego Fallowfield, wyj¹c doksiê¿yca.A mnie siê wydawa³o, ¿e to ksiê¿yc wyje.Us³ysza³em odpowiadaj¹ce na zew psy.Drzwi furgonetki Dinga otworzy³y siê z impetem i po betonie zaszorowa³y pazuryzgrai hybryd, która wypad³a ze œrodka.Murdoch stanê³a chy­ba w tym momencieprzed oczami Suka Karli, a nie pali³o jej siê z pewno­œci¹ do powtórki zostatniego pogromu na melinie.Pistolet drgn¹³ jej w d³o­niach, pluj¹c dymem.Potem huknê³o.Potem pocisk osi¹gn¹³ swój cel.¯uk odpowiedzia³ tym samym.Mniej wiêcej równoczeœnie.Ale nie równoczeœnie.Wypali³ jeden pistolet.A dopiero potem drugi.Ten drugi pistolet spóŸni³ siê nieco [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •