[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ach, nareszcie widzę panią, panno Roberto!- I ja cieszę się, że pan przyjechał.Myślałam, że pan może nie przybędzie na ślub.- Nigdy nie wyrzekłbym się tego, za żadną cenę! Liczyłem dni do mego przyjazdu, tak bardzo pragnąłem ujrzeć panią.Jak się pani czuje?- Mój nastrój poprawił się nieco.Znalazłam miłą pocieszycielkę w osobie cioci Stefci.Zaprzyjaźniłyśmy się ogromnie.Może to dlatego, że pan polecił mi ciocię Stefcię!- Więc moje słowo ma dla pani jakieś znaczenie?- Bardzo wielkie.- Dziękuję! - rzekł, całując jej rękę.- A co pan porabiał przez ten cały czas?- Tęskniłem za Dusseldorfem, a przy tym miałem wiele pracy.Wiosna to najgorętszy okres dla rolnika.Za to w godzinach bezczynnoś ci ustaliłem wreszcie stopień pokrewieństwa między nami.- I do jakiego doszedł pan wniosku?- Że zostanę przyrodnim wujaszkiem pani.Postanowiłem, że wykorzystam to pokrewieństwo.- W jaki sposób?- Dziś wieczorem poproszę panią oficjalnie, żebyśmy przeszli na „ty”.Wypijemy przy tym za nasze nowe pokrewieństwo.Potem zacznę rościć do pani prawa wujaszka.Czy wolno?- Owszem, pozwalam, choć pan stanowczo jest zbyt młody na wujaszka.- O, przepraszam.Mam już trzydzieści dwa lata!- W istocie, to poważny wiek.- Dla przyrodniego wujaszka wystarcza w zupełności.A teraz proszę mi powiedzieć, co u pani słychać? Czy pogodziła się pani z losem?- Nie, cierpię bardzo nad tym, że stosunek ojca do mnie tak bardzo się zmienił.Staram się jednak panować nad sobą, a pomaga mi w tym bardzo ciocia Stefcia.Szukam również zapomnienia w pracy.Maluję duży obraz, a jeżeli się uda, to poślę go na wystawę.- Czy mógłbym zobaczyć ten obraz?- Pokażę panu, ale nie dzisiaj.Jak panu wiadomo, przeniosłam się do apartamentów mojej matki, musiałam więc urządzić na dole moją pracownię.W tej chwili są tam jeszcze rzemieślnicy.Spodziewam się jednak, że pan odwiedzi mnie po weselu mego ojca.Pani Hansen wyjeżdża do Wiesbaden, a ze mną zamieszka ciocia Stefcia, jako dama do towarzystwa.- To świetnie! Bardzo się z tego cieszę! Postaram się jak najdłużej pozostać w Dusseldorfie.Berti zarumieniła się.- Teraz jednak muszę pożegnać pana.Mam dziś jeszcze wiele spraw do załatwienia.Nie przyjęłabym dziś nikogo, dla pana uczyniłam wyjątek.Wieczorem odbędzie się w naszym domu przedślubna uroczys tość, mam więc dużo roboty.- Czy wesele również odbędzie się w domu państwa?- Nie, w hotelu.Ponieważ mój ojciec z panną Rittberg wyjeżdżają już po obiedzie, więc nie chciałam wziąć na siebie zbyt wielu obowiąz ków wobec naszych gości.Gdy powrócę z hotelu do domu, zastanę przynajmniej spokój i ład.- A więc do widzenia! Do wieczora!- Do widzenia!Gdy Ralf wyszedł, Berti podeszła do okna.Ukryta za storami, śledziła wzrokiem jego wysoką, zręczną postać.A gdy spostrzegła, że zatrzymał się przy furtce i raz jeszcze spojrzał w okno, przycisnęła obie dłonie do bijącego serca.***W willi Henryka Wartega zebrało się wytworne towarzystwo, aby obchodzić uroczyście wigilię ślubu pana domu.Zaproszono kilka znajomych rodzin, kilku oficerów z żonami.Przybyło również wielu znakomitych kolegów Henryka Wartega, a między innymi ojca chrzestnego Berti, profesora Goebel.- Jak długo nie widzieliśmy się już, kochanie?- Ostatni raz widzieliśmy się na pogrzebie mamy, ojcze chrzestny - rzekła ze łzami w głosie Berti.- Teraz wszystko się zmieniło, wszystko.- rzekła ze smutkiem dziewczyna.Profesor opanował się i dziwnym spojrzeniem obrzucił Berti.- Dziecko drogie, zdaje się, że mogę ci już dziś powierzyć pewną tajemnicę która dotychczas nie przeszła mi przez usta.Twoja matka była kobietą, godną najwyższego uwielbienia, pokochałem ją, gdym ją ujrzał po raz pierwszy.Ona jednak patrzyła tylko na Henryka, więc musiałem się jej wyrzec.Kochała go bezgranicznie, moja droga Berti, tylko jego.Ja jednak nie mogłem jej zapomnieć, nie ożeniłem się z inną, żadna nie mogła mi jej zastąpić.Toteż dziwię się bardzo twemu ojcu.Jak mógł spojrzeć na inną kobietę.Ta nowa, to przecież nie dla niego.Henryk popełnia wielkie głupstwo i odpokutuje za to.Czy nie mogłaś sprzeciwić się temu, kochanie?Berti była wstrząśnięta do głębi.Palący ból przenikał jej serce.Ze smutkiem odparła:- Nie, ojcze chrzestny, nie było na to rady.- Trudno, kochanie, trzeba pogodzić się z losem.Nie mówmy już o tym.Jakże ci się podobało w Brazylii?- Było cudownie, spędziłam tam ostatnie szczęśliwe miesiące z ojcem.W powrotnej drodze poznał pannę Rittberg.Ach, czemu nie potrafi dochować wiary mojej matce, jak ty, drogi ojcze chrzestny.- Ludzie miewają różne usposobienia.A teraz przestań się smucić, jesteśmy przecież na weselu.Na życzenie ojca Berti sama zarządziła w jakim porządku mają siedzieć przy stole zaproszeni goście.Postarała się więc, żeby jej sąsiadem był Ralf Hansen i żeby ciocia Stefcia siedziała w pobliżu.Po toaście, który wygłosił jeden z kolegów Henryka Wartega, Ralf zwrócił się do ojca Berti.- Szanowny panie szwagrze, ponieważ należę teraz do rodziny, więc pragnąłbym, jako przyrodni wujaszek wypić „bruderszaft” z pań ską córką.Panna Roberta udzieliła mi już swego zezwolenia.Henryk Warteg, należał do ludzi, którzy się chętnie weselą i odsuwają na bok wszelkie nieprzyjemności.W wesołym towarzystwie czuł się dobrze i był w doskonałym nastroju.Nie widział powodu, dla którego miałby żywić nieprzyjazne uczucia dla Ralfa Hansena.Odpowiedział więc młodemu człowiekowi:- Kochany szwagrze, najpierw my obydwaj wypijemy ze sobą i będziemy sobie mówili po imieniu.Potem dopiero przyjdzie kolej na moją córkę.A więc pijmy! Na zdrowie!Linda zamieniła z matką drwiące spojrzenie, a potem obrzuciła nienawistnym wzrokiem Ralfa, który zbliżał się do Berti.Profesor Goebel zauważył ten błysk nienawiści w jej oczach.Popatrzył ze zdumieniem na Lindę i pomyślał sobie:- Zdaje się, że ta nowa - to kanalia.Henryk jest patentowanym osłem, który biegnie na oślep, aby szukać guza.Żal mi go, doprawdy.Ralf tymczasem podszedł do Berti.- Przypominam pani o przyrzeczeniu, panno Berto.Wypiłem z ojcem pani i pozwolił mi przejść z panią na „ty” [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •