[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie trzeba tylko poddawać się zwątpieniu.- Jaka pani jest dobra! - powtarzała Renata, okrywając pocałunkami jej twarz i ręce.- Dziękuję pani z całego serca.- Nie, nie tak, Renato.Jestem teraz twoją matką i chcę nią zostać.XXVPóźnym wieczorem, gdy mieszkańcy dworu w Tornau udawali się na spoczynek, przybył posłaniec z Berkow z listem do Ralfa.Renata szła właśnie po schodach do swego pokoju.Drżącą ręką z trudnością trzymała lichtarz i bliska była omdlenia, widząc bladą twarz Ralfa, który pochylony nad świecą czytał list.Obok niego stała pani von Tornau, mocno zaniepokojona.Obydwie kobiety przeczuwały, że list ten zwiastuje jakieś nieszczęście, że Trachwitz żąda od Ralfa satysfakcji.Tymczasem Ralf przeczytał list.- Renato! - rzekł ze współczuciem.- Nowa przykrość czeka panią.Pan Trachwitz spadł z konia i został przygnieciony.Podbiegła ku niemu, przerażona.- Co się stało? - spytała trwożliwie.- Przeczytam pani, co pisze baronowa:„Proszę zawiadomić panią von Trachwitz, że mąż jej spadł z konia.Znaleziono go w polu leżącego bez czucia i przyniesiono do domu.Doznał ciężkich obrażeń - czy śmiertelnych, to stwierdzi lekarz.Nieszczęśliwy wzywa żonę.Gdyby chciała przybyć, wszystko będzie na jej przyjęcie przygotowane”.Załamała ręce i rzekła:- Proszę bardzo pozwolić mi zaraz tam jechać.- Naprawdę, chce pani być przy nim? - zapytał posępnie.- Jest to moim obowiązkiem - odpowiedziała.Pani von Tornau ujęła ją za ręce i rzekła:- Masz słuszność, moje dziecko.Niech cię Bóg prowadzi!Ralf zbierał się ku wyjściu.- Zaraz każę zaprzęgać i odwiozę panią - rzekł.Pobiegła do swego pokoju.(.)XXVIZastali Melanię w nastroju bardzo poważnym.Była przed chwilą u rannego i stan jego mocno nią wstrząsnął.- Pani baronowa będzie tak dobra - rzekła Renata - i zaprowadzi mnie do niego.- W tej chwili.a pan, panie von Tornau, zatrzyma się tu trochę?- Jeżeli mogę być w czymś pomocny, to jak najchętniej.- Zapewniłam choremu wszelkie wygody.Leży w prawym skrzydle pałacowym, a tuż obok przygotowane są dwa pokoje dla pani Renaty.- W takim razie mogę zaraz wracać do domu.Przyjadę jutro przed południem, by się dowiedzieć, co zaszło nowego.Dobranoc, Renato.Dobranoc, pani baronowo!W oczach Melanii zabłysło złe światło, gdy usłyszała, że nazwał Renatę po imieniu.Nie wyrzekła się jeszcze Ralfa.Przemilczała orzeczenie lekarza, który po dokładnym zbadaniu chorego orzekł, że życiu jego nie grozi niebezpieczeństwo.Czy chory powróci do zdrowia, lekarz nie wypowiedział się.Nie traciła nadziei, że wobec wypadku, jaki zaszedł, Renata powróci do męża.Jeżeli pojednają się, zdecydowana była zapewnić im egzystencję.Liczyła na to, że jej wspaniałomyślność poruszy Ralfa, który, czując się osierocony, powróci do niej.Ta piękna kobieta nie mogła się pogodzić z myślą, że Ralf był dla niej bezpowrotnie stracony.Gdy odjechał, prosiła ją Renata, by zaprowadziła ją do chorego.Lekarz jeszcze tam był.Melania przedstawiła go Renacie, na którą spoglądał z zaciekawieniem.- Żyje! - odezwał się.- A w tej chwili to rzecz najważniejsza.Na razie potrzebuje tylko spokoju.Renata podeszła do łoża chorego.Trachwitz bardzo blady leżał nieruchomo.Gdy nachyliła się nad nim, twarz jego drgnęła.- Przyszłaś, Renato? - spytał cicho.Pogłaskała go po głowie, a łzy zaświeciły w jej oczach.- Nie odzywaj się! - rzekła.- Doktor nakazał absolutny spokój.- Zostaniesz przy mnie?- Zostanę.- Na zawsze?Serce jej przeszył ostry ból.Przezwyciężyła się jednak i rzekła dobrotliwie:- Na zawsze!Uśmiech błogi wykwitł na ustach rannego.Usiadła przy łóżku, trzymając w rękach jego gorącą dłoń.Ogarnęło ją uczucie litości, które przytłoczyło myśl o własnym szczęściu.* * *Nadszedł dla niej szereg dni niespokojnych i pełnych umęczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •