[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ekscelencja von Bogendorf słuchał uważnie, a kiedy Hasso skończył, westchnął z ulgą.- Bogu dzięki, że sprawa została zażegnana, panie poruczniku.Nie chcę robić panu wyrzutów, nawet najrozsądniejszy człowiek może popełnić błąd.Zresztą wskutek pana sprawozdania poufny meldunek, który otrzymałem z Friedrichshafen, nabiera szczególnego znaczenia.Tam mianowicie, przed około trzema miesiącami, usiłowano wyłamać drzwi do tajnego biura, w którym przechowywano plany o ogromnym znaczeniu.Sprawców spłoszono, zanim dokończyli dzieła.Na korytarzu, na który wychodziły drzwi tego biura, nie było nikogo, kiedy jeden z inżynierów odkrył uszkodzony zamek.Poza sprzątaczką, osobą bardzo ograniczoną.Gdy nazajutrz chciano przesłuchać sprzątaczkę, znikła, a wraz z nią jej siostrzenica, z którą mieszkała.Proszę przeczytać rysopisy ciotki i siostrzenicy, przesłano mi jej na wszelki wypadek, ponieważ przypuszczano, że chodzi o szpiegów; a jeśli pan te rysopisy dostatecznie uzupełni, może się okazać, że chodzi tu o te same osoby, czyli o pańską generałową von Kowalsky i jej córkę.Ponieważ poniosły w Friedrichshafen porażkę, spróbowały tutaj wykraść nam nasze tajemnice.Bogu dzięki nie powiodło im się, choć powodzenie było niemal pewne.Hasso przeczytał rysopisy i zwrócił papiery.- Jestem prawie przekonany, ekscelencjo, że chodzi tu o te same osoby, które tam działały w przebraniu.Najwidoczniej szpiegów szczególnie interesuje nasza flota powietrzna.A młodsza ma widocznie duże doświadczenie w kopiowaniu dokumentów.Jak pan widzi, ekscelencjo, ta kobieta sporządziła tę kopię w ciągu pół godziny.Choć to tylko kopia, ale wyczyn nie lada.- Ma pan rację, kopia jest tak jasna i dokładna, że muszę z satysfakcją stwierdzić, iż znów wprowadził pan pewne ulepszenie.- Miałem zamiar, ekscelencjo, zaraz po zaręczynach wygłosić odczyt na ten temat.Chyba pan rozumie, że teraz nie cieszy mnie ta praca tak jak przedtem.Nie mogę sobie wybaczyć swej nieostrożności, choć ekscelencja z taką wyrozumiałością do tego podszedł.Nigdy nie pozbędę się uczucia skruchy z tego powodu.Ekscelencja von Bogendorf wstał i spojrzał na Hassa, który również się zerwał, ostrym wzrokiem.- Niech pan się nie zadręcza skruchą.W ten sposób trwoni pan tylko siły potrzebne ojczyźnie.Nie oskarżać się, tylko naprawić błąd, panie poruczniku von Falkenried, zrozumiano?- Wasza ekscelencjo, najgorętsze dzięki za te słowa.- A teraz do jutra.Mam nadzieję, że schwytamy tych szpiegów.Jeśli nawet niewiele zdołały zdziałać, to i tak lepiej, że zostaną unieszkodliwione.Inaczej niewykluczone, że znów się tu zjawią.W każdym razie dziękuję panu, że natychmiast pan z tym do mnie przyszedł.Tymi słowy pożegnał Hassa.Hasso z ulgą pojechał do hotelu do matki i Róży.Rita von Falkenried przeżyła w Wiedniu cudowne dni.Przyjęto ją w rodzinie barona von Hohenegga bardzo serdecznie.Józefa von Hohenegg była jedynaczką i miała tylko starszego o dziesięć lat brata, z którym ogromnie się kochali.Gdy Rita pod koniec października przybyła do Wiednia, baron Rainer, brat Józefy, był nieobecny w domu.Zarządzał samodzielnie majątkiem ziemskim Villau, należącym także do jego rodziny.Przedtem przez kilka lat służył w stopniu oficera w elitarnym pułku kawalerii w Wiedniu.Przed dwoma laty wystąpił z wojska, by odciążyć ojca przy zarządzaniu jednym z majątków.Oczekiwano go również w tych dniach.Rita i Józefa ogromnie się zaprzyjaźniły, nie rozstawały się ze sobą.Józefa opowiadała Ricie dużo o swoim braciszku.Pewnego dnia obie młode panny siedziały w uroczym buduarze Józefy w przytulnym wykuszu i spoglądały na ożywioną promenadę.Willa Hoheneggów położona była w wytwornej dzielnicy w cudownie wypielęgnowanym ogrodzie.- Jutro przyjeżdża mój braciszek, Rito.Sama zobaczysz, jaki to wspaniały człowiek.Tak bardzo go kocham! Oczywiście, on nie traktuje mnie tak całkiem poważnie, bo w jego oczach jestem słodkim maleństwem, z którym figluje, jeśli akurat jest w dobrym nastroju.A ja w rewanżu dokuczam mu troszeczkę.Ale poza tym żyjemy ze sobą bardzo zgodnie - rzekła Józefa.Potem przyniosła wszystkie zdjęcia brata i pokazała Ricie.- O, tutaj jako oficer.Szykowny, prawda? Szkoda, że już wystąpił z wojska.Lubiłam go w mundurze.- Ach, rozumiem dlaczego.- Nic nie rozumiesz.Popatrz lepiej na mojego braciszka.Czy nie jest przystojny?Rita oglądała zdjęcia.Potem rzekła z uśmiechem:- Więcej niż przystojny, Józefo.Wygląda bardzo miło, ma twarz, która budzi zaufanie.- Cieszę się ogromnie, że się wreszcie poznacie.Sądzę, że się zaprzyjaźnicie.Nie jest taką ważną osobą jak twój brat, przed którym czułam ogromny respekt.To okropne, Rito, kiedy mężczyźni są tacy poważni i mądrzy.To nie dla mnie.Ja lubię się śmiać i żartować.Wiesz, tak jak z Rudim Hassbachem.Z nim nie muszę zważać na każde słowo, mogę czasem palnąć jakieś głupstwo.Rita już pierwszego dnia pobytu w Wiedniu poznała byłego kolegę pułkowego Rainera, hrabiego Hassbacha.Był to wesoły oficer kawalerii, zawsze pogodny, zawsze skory do żartów.Rita od razu spostrzegła, że adoruje Józefę.- Już dawno zauważyłam, że Rudi Hassbach ci się podoba - rzekła Rita figlarnie.- Ale z ciebie mądrala! Z czego to wnioskujesz?- Bo tak bardzo lubisz śpiewać pewną piosenkę - droczyła się Rita z przyjaciółką.- Jaką piosenkę?Rita zerwała się, usiadła do fortepianu w pokoju obok i zagrała melodię.Potem zaśpiewała:Mój miły jest rajtarem, Rajtar to chłop na schwał, Wierzchowiec jest cesarza, Rajtara Bóg mnie dał.Tralala, tralala.Józefa stanęła za Ritą i oderwała jej ręce od klawiszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •