[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ewa schowała do szafy suknie i poszła, aby przynieść świeżej wody.Kiedy z karafką weszła do pokoju, zobaczyła Henry’ego Clermonta klęczącego u stóp swojej żony.Liliana zmieniła się nie do poznania: promieniała ze szczęścia i białymi rękami wichrzyła czarne włosy męża.Ewa wcale się nie zdziwiła - nie po raz pierwszy zastała taką scenę.Chyba musiały istnieć w życiu i takie miłości.Po powrocie do swojego pokoju zastała na stole piękny bukiet pachnących kwiatów.Pomyślała, że to pomyłka, ale zauważyła liścik schowany w bukiecie.Zaadresowany był do niej.Otworzyła kopertę; była w niej wizytówka, a na niej nazwisko: Kurt Lünefeld.Na drugiej stronie było napisane drobnym pismem:Wielce Szanowna Pani! Te kwiaty proszą o wybaczenie za moje śmiałe zachowanie minionego wieczoru.Nie mogę nic powiedzieć na moje usprawiedliwienie tylko to, że oczarowała mnie Pani urodą.Bezgranicznie oddany K.L.Ewa rzuciła wizytówkę na stół i zadzwoniła po służącą.Kiedy ta weszła, poleciła krótko i zdecydowanie:- Proszę wynieść te kwiaty.Kto je postawił w moim pokoju?Młoda służąca, która nie lubiła Ewy za jej powściągliwe zachowanie, wzruszyła ramionami: - Przysłał je portier i polecił, aby postawić w pani pokoju, więc tak zrobiłam.- Proszę je zaraz zabrać, nie chcę ich tutaj.- A dokąd mam je zanieść?- Można je wyrzucić do kubła na śmieci.Służąca zachichotała: - Te kwiaty są na pewno od wielbiciela, którego pani nie lubi - powiedziała poufale.- Proszę swoje uwagi zachować dla siebie - odparła Ewa.Służąca zabrała bukiet i wyszła.Ewa była oburzona.Ten człowiek uważają za służącą, a nie za damę, skoro sobie pozwala na taką bezczelność.Tacy aroganccy mężczyźni myślą, że wobec pracującej kobiety można sobie pozwolić na wszystko! Czy on sobie wyobrażał, że swoje chamstwo naprawi bukietem kwiatów?Postanowiła nie zwracać na to uwagi, lecz opowiedziała o tym pani Clermont.Liliana uśmiechnęła się.- A mówiłam, Ewo, że nie zniechęci się pierwszym niepowodzeniem? Znam ten rodzaj mężczyzn; nie cofną się przed niczym, jeśli obudzi się w nich żądza.Proszę się pilnować - to na pewno nie było jego ostatnie słowo.Ewa sądziła jednak, że ta sprawa została zakończona, lecz myliła się.Kiedy następnego dnia szła na pocztę, Lünefeld stał przy wyjściu z hotelu, plecami do schodów.Ewa poznała go natychmiast, lecz udawała, że go nie widzi.Musiała przejść obok niego.Wtedy nagle odwrócił się i zdjął kapelusz.Nie dziękując za pozdrowienie szybko wyszła.Na twarzy Lünefelda pojawił się odrażający uśmiech.- Poczekaj, ty mała skromnisiu, ja cię oswoję! - pomyślał pewien zwycięstwa.Usiadł w fotelu i porozumiewawczo mrugnął do portiera; wezwał służącą, aby znowu zaniosła kwiaty do pokoju Ewy.Kiedy mu jednak opowiedziała, w jaki sposób przyjęto jego bukiet, zaniechał dalszych zleceń.Kiedy Ewa wróciła z cyrku, Lünefeld nadal siedział na swoim miejscu.Oblał ją rumieniec złości; popatrzyła na niego z pogardą i odrazą.To spojrzenie spowodowało, że Lünefeldowi uderzyła krew do głowy, a oczy mu zabłysnęły.Zachwycony patrzył za nią, aż zniknęła na końcu schodów.Potem przywołał portiera.- Proszę postępować zgodnie z moim poleceniem.Portier usłużnie przyłożył rękę do daszka czapki: - Wedle rozkazu, panie Lünefeld, może pan na mnie liczyć.W międzyczasie Ewa weszła do pokoju i znowu zobaczyła kwiaty.Poirytowana zastanawiała się, co ma zrobić.Nie chciała wzywać służącej, aby je wyniosła.Jak ma się obronić przed taką natarczywością? Postanowiła poprosić o radę panią Clermont.Kiedy wszystko jej opowiedziała i zapytała, jak się ma zachować, Liliana spojrzała na nią i rzekła:- Gdyby mój mąż przy takich okazjach nie był taki zły, opowiedziałabym mu wszystko i on załatwiłby sprawę z panem Lünefeldem i portierem.Boję się jednak, że jego złość mogłaby się obrócić przeciwko mnie.On jest czasem niepoczytalny.- Nie chcę, aby pani przeze mnie miała jakiekolwiek nieprzyjemności.Nic nie powiem panu.- Niestety, Ewo, nie możemy mojemu mężowi opowiedzieć o tym natarczywym człowieku, chociaż zasłużył na parę batów.Na szczęście niedługo wyjeżdżamy i tak pozbędzie się pani tego fircyka.Wie pani co? Niech pani wyrzuci kwiaty i list do kosza w swoim pokoju.Czy pani czytała ten list?- Nie.Nie wiem, co ten człowiek miałby mi do powiedzenia.- Dobrze! Proszę nieotwarty list razem z kwiatami wrzucić do kosza.Służąca na pewno powie o tym portierowi.- Zrobię tak, dziękuję za radę!Liliana uśmiechnęła się gorzko: - Często to musiałam przeżywać.Och, czuję wstręt do tej hołoty.Jeszcze raz powtarzam: Ewo, proszę się pilnować, proszę unikać ludzi i omijać ich z dala.Wszedł pan Clermont, więc zmieniły temat rozmowy.Ewa postąpiła zgodnie z radą Liliany.Wrzuciła kwiaty i list do kosza.Następnego dnia rano służąca znalazła kwiaty i list kiedy sprzątała pokój.Otworzyła kopertę i z ciekawością czytała:Ubóstwiana Pani! Proszę okazać litość Pani oddanemu niewolnikowi.Kocham Panią do szaleństwa! Proszę mną rozporządzać - pragnę służyć Pani i uwolnić Panią z niegodnej Pani sytuacji.Pani jest stworzona do rozkazywania, a nie do usługiwania.Nie mogę przestać walczyć o Pani względy, ponieważ kocham Panią.Pani uroda oszałamia mnie.Proszę o jedno spojrzenie, kiedy jutro spotkam Panią.Będzie to dla mnie znak, że mogę mieć nadzieję.Oddany niewolnikKurt LünefeldSłużąca zachichotała: taka głupia gęś - rzuca coś podobnego do kosza.Niechby to się mnie przydarzyło! No, ale ona jest dumna - pomyślała i z powrotem wrzuciła do kosza bukiet i list.Portier zapytał później pokojówkę pani Clermont, czy Ewa tym razem przyjęła kwiaty.Służąca chytrze odparła:- Jeśli dostanę dobry napiwek, zdradzę panu Lünefeldowi.- A skąd wiesz, że kwiaty były od pana Lünefelda? - zaśmiał się portier.Wzruszyła ramionami: - Panna Hermsdorf dała mi list do przeczytania - skłamała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •