[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Snyder rzucił się z wyciągniętą gaśnicą.Jak się okazało, czasu miał tyle co nic.Snyder mógł wyszarpnąć z płonącego wozu tylko jedno dziecko.Nie musiał decydować, które.Ogień palił mu twarz, lecz na szczęścia miał na dłoniach rękawice, a gaśnica zdusiła na mgnienie pożar w tylnej części wnętrza wozu.Snyder sięgnął między płomienie, dym i białą pianę dwutlenku węgla, szukając niemowlęcia.Na próżno.Za to na lewym krzesełku spostrzegł naraz, tuż przed sobą, rozkrzyczaną, przerażoną dziewczynkę.Dłońmi w rękawicach Snyder wymacał i rozpiął chromowany zatrzask i z całej siły wyszarpnął dziecko z płonącego samochodu.Przy okazji złamał dziewczynce rączkę.Tuż przy barierze autostrady leżała spora zaspa mokrego śniegu.Snyder zanurkował w nią, przyciskając dziewczynkę do siebie, byle dalej od ognia, który zdążył zapalić na nim ubranie.Wolną ręką nagarnął garść śnieżnej brei na twarz dziewczynki, a potem na własną.Natychmiast poczuł przenikliwy, piekący ból, ból, który był jednak niczym w porównaniu z tym, co miało nastąpić później.Zmusił się do tego, by się nie odwracać, nie patrzeć za siebie, tam, gdzie spośród płomieni dobiegał przenikliwy krzyk płonących ludzi.Odwrócić się oznaczałoby w tej chwili popełnić samobójstwo.Spróbował jednak tylko spojrzeć na małą Jessikę Denton, dyszącą i rozszlochaną, z osmaloną twarzą.Byle tylko prędko nadjechała policja, policja i karetka… Kiedy piętnaście minut później sanitarka zjawiła się na miejscu, kierowca i dziecko stracili przytomność.Głęboki szok pourazowy.PrzyśpieszeniePonieważ gdzie indziej nic się akurat nie działo, a wypadek zdarzył się niedaleko miasta, prasa i telewizja z miejsca podchwyciły historię, znęcone liczbą i młodym wiekiem ofiar.Jedna z miejscowych stacji telewizyjnych z Knoxville współpracowała z CNN, dzięki czemu w południe reportaż z miejsca wypadku pokazano także w serwisie krajowym CNN.Satelitarny wóz transmisyjny pozwolił młodemu dziennikarzowi pochwalić się swym talentem przed całym światem – dziennikarz cieszył się bardzo, bo nie marzył o niczym innym jak o tym, żeby się wyrwać z Knoxville – a ponieważ mgła podniosła się do końca, kamery mogły zarejestrować każdy szczegół.–O, cholera – Ryana także zatkało, gdy zobaczył zdjęcia.Siedział akurat w kuchni, obok małego telewizora.Rzadko zdarzało mu się spędzać sobotę z rodziną.Cieszył się więc myślą, że pod wieczór będą się mogli wszyscy wybrać na mszę do Świętej Marii, i że w niedzielny poranek nie będzie się trzeba śpieszyć ze wstawaniem.Jednak na widok zdjęć z wypadku Ryan odłożył nie dojedzoną kanapkę na talerz.Do wypadku przyjechały trzy wozy pożarnicze i cztery karetki.Para tych ostatnich nadal tkwiła na miejscu zdarzenia, co nie mogło oznaczać niczego dobrego.Wieloosiowa ciężarówka właściwie nie ucierpiała, choć widać było, że ma wygięty zderzak.Liczyło się jednak to, co widać było na pierwszym planie: dwie sterty pogiętego, okopconego na czarno metalu i otwarte drzwi, za którymi była tylko pustka, dym i spalenizna.Wokół kręciło się nadal parunastu policjantów z patrolu drogowego.Miny mieli nie tyle poważne, ile zwyczajnie ponure.Nie rozmawiali i nie żartowali między sobą, jak się to zwykle dzieje nawet przy wypadkach.Dla policjantów wypadek to w końcu nic nadzwyczajnego.Na oczach Jacka dwaj policjanci wymienili się uwagami.Obaj pokręcili smętnie głowami i spojrzeli na szosę, pewnie na dziennikarza, który nadal klepał swoje do mikrofonu.Proszę państwa, mgła, duża prędkość, wybuchły oba zbiorniki.Sześć trupów, w tym czwórka dzieci.Z miejsca wypadku na szosie 40 pod Oak Ridge w Tennessee mówił dla państwa Bob Wright.A teraz reklama.Jack znów zajął się swoją kanapką.Cóż zrobić, w życiu tak już bywa.Wypadek to wypadek, zamknięta sprawa.* * *Na szosie 40, pięćset kilometrów na zachód od domu Ryanów nad zatoką Chesapeake, oba okopcone wraki nadal ociekały wodą, po tym, jak strażacy uznali za stosowne zrobić swoje, choć w niczym się to już nie mogło przydać ofiarom zderzenia.Policyjny fotograf wypstrykał trzy rolki filmu o czułości 200 ASA.Umyślnie starał się uchwycić otwarte usta ofiar.Ludzie ci zginęli krzycząc.To samo spostrzegł sierżant Thad Nichols, odpowiedzialny za zabezpieczenie śladów.Nichols służył w drogówce od dwudziestu lat, więc dzisiejszy wypadek nie był pierwszym, przy którym przyszło mu przyglądać się wyciąganiu zwłok spomiędzy blach.Ponieważ służbowy rewolwer Pierce’a Dentona upadł na asfalt, nawet bez oglądania znaczka identyfikacyjnego można było stwierdzić, że jeden z zabitych to policjant.Do tego żona i dwójka dzieci.I dwie nastolatki.Są sprawy, do których człowiek nigdy się nie przyzwyczai.Poza tym zginąć w wypadku to jedno, ale zginąć w tak okropny sposób… Czemu Bóg dopuścił do śmierci dwójki małych dzieci? Trudno, widać dopuścił.Pora brać się do obowiązków.Wbrew temu, czego się można dowiedzieć z każdego hollywoodzkiego filmu, wypadek miał niecodzienny i dziwny charakter.Samochody niezmiernie rzadko eksplodują, nawet przy poważnej kraksie.Nichols fachowym okiem oceniał, że dzisiejszy wypadek nie był aż tak poważny, a raczej nie powinien taki być.Owszem, jedna ofiara śmiertelna była nieunikniona, bo dziewczynie z fotela pasażera w pierwszej Crescie zderzak ciężarówki nieomal uciął głowę, ale co do reszty… Ci ludzie naprawdę nie musieli zginąć.Kiedy pierwsza Cresta uderzyła w ciężarówkę, różnica prędkości między pojazdami wynosiła siedemdziesiąt, może osiemdziesiąt kilometrów na godzinę.Drugi wóz osobowy uderzył w pierwszy pod kątem.Nicholas nie wiedział, czemu zabity policjant próbował wykonać tak głupi manewr.Fakt, wiedział, że żona ma rozpięty pas.Może zresztą żona, zajęta poskramianiem dzieci, odwróciła uwagę męża od tego, co się działo na szosie.Trudno, stało się.Tylko jedna spośród szóstki śmiertelnych ofiar zginęła w wyniku zderzenia.Pozostała piątka straciła życie w płomieniach.Dziwne, bardzo dziwne.Samochody buduje się tak, by nie zapalały się od byle czego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •