[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak, to zawsze przydarza się znajomym - rzekł Rigg.- Znajomym znajomych - poprawił Umbo.- Ale gdy pomyśleć, co myśmy zrobili.co ty zrobiłeś.- Ty też tam byłeś - przypomniał Umbo.-.Wszystko wydaje się możliwe.- Czy któraś z tych opowieści mówi o czymś niebezpiecznym? Na przykład o ludziach potamtej stronie pożerających dzieci? - zapytał Umbo z lekkim przejęciem.- Nie - uspokoił go Bochen.- Ale nawet jeśli żyją tam dziecięcy kanibale, to skądmielibyśmy wiedzieć? Podeszliby pod Mur, by pokazać nam swój piknik? Mur dokuczałbyim podobnie jak nam.A na nas działa z daleka.Ta.strefa przy nim odstrasza ludzi.Trzebanaprawdę się natrudzić, by to przemóc i zbliżyć się na kilometr czy dwa.- Po czym poznać, że jest się mniej więcej kilometr od Muru?- Powietrze zaczyna drgać.Coś jak fale gorąca, tyle że ostrzej zarysowane i jakbyiskrzące.Trzeba stanąć nieruchomo i uważnie, długo się przyglądać, ale można to zobaczyć.- Zatem.warto spróbować - ocenił Rigg.- A do tego potrzebuję nas wszystkich.- Trudno mi było już z wami dwoma - zauważył Umbo.- A dodajmy do tego jeszczetwoją matkę i siostrę.- Nie wspominając już o twoim niezwykle zaufanym strażniku - dodał Bochen.- A jeszcze dodajmy całą armię za naszymi plecami, zasypującą nas strzałami i bardzogłośnymi plugawymi wyzwiskami - zawtórował im Rigg.- Wiem.Nie będzie łatwo.Mnie teżłatwo nie było - nie żebym miał jakąś moc, by was ze mną zaciągnąć, to w pełni twojazasługa, Umbo - ale czułem bezwładność, jakby działały na mnie równoważne siły.Trudniejmi było się skupić, zostać przy upatrzonej ścieżce.A może być jeszcze trudniej, gdy będęszedł w tym samym czasie.- O tym nawet nie pomyślałem - przyznał Umbo.- Ale możesz to poćwiczyć, prawda? Zanim uciekniemy?- Jak? Po prostu.wybierając sobie nieznajomych i przenosząc ich wstecz w czasie?- Czemu nie? - zapytał Rigg.- Nie będą wiedzieli, kto im to robi ani co się dzieje.Jeślispróbują komuś powiedzieć, zostaną uznani za pomyleńców.- No właśnie.A to niezbyt miły uczynek.- Więc nie ćwicz.- I mógłbym ich zabrać tylko o kilka dni lub tygodni wstecz, nie tak jak właśniezrobiliśmy.- Jeszcze klusek?Barmanka stała tuż przy nich, czekając na odpowiedź.Umbo nie zauważył, jakpodchodziła.Sądząc po minach Rigga i Bochna, oni również.I to tyle, jeśli chodzi oczujność.- Już nie, dziękujemy - odezwał się Bochen.- Proszę więc zwolnić miejsce.Klienci czekają.Umbo spojrzał za siebie i zobaczył długą kolejkę przy drzwiach.- Przepraszamy.Nie zauważyliśmy - rzekł Rigg.- Wyglądaliście jak spiskowcy planujący obalić Radę - odparła z uśmiechem.- Ale my nic.nigdy.- bronił się Umbo.- Ona żartowała - wyjaśnił mu Bochen.- Może - szepnął Rigg.Gęsiego wydostali się na dwór, przeciskając się obok niecierpliwie czekających klientów.- Muszę już wracać - oznajmił Rigg, gdy wyszli na ulicę.- Nadal nie wiem, na co czekamy - stwierdził Bochen.- Wracaj, weź siostrę i matkę, i wynośmy się z Aressa Sessamo, zanim coś niedobrego sięzdarzy.Rigg wyglądał na zawstydzonego.- Nie mogę.- Czemu nie? - zapytał Bochen.- Bo ze mną nie pójdą.Póki nie będzie prawdziwego zagrożenia.Nie posłuchają moichostrzeżeń.- Jeszcze ci nie ufają.- Nie, sądzę, że mi ufają.W tym sensie, że wiedzą, iż nie jestem zdrajcą czy coś.One poprostu nie uważają mnie za kogoś, kto może.decydować.- Ach.A więc jeszcze cię nie szanują.- A my pozwoliliśmy ci decydować tylko dlatego, że to ty miałeś pieniądze - rzekł Umbo.- Więc chyba my też cię nie szanujemy.- Och, dzięki.- Umbo ma rację - poparł go Bochen.- Przyzwyczailiśmy się, że ty wszystkim kierujesz,no bo twoje pieniądze, testament twojego ojca i tak dalej.Więc to miało sens.- I to ja muszę uciec za Mur.- Dokładnie o tym mówię - ciągnął Bochen.- A może ja i Umbo zostaniemy po tejstronie, a on jakoś obejmie cię swoją mocą z daleka, gdy będziesz przechodził?- Możesz to zrobić aż z tak daleka? - zapytał Rigg.- Nigdy nie próbowałem z kilometra.Ani nawet z połowy.- Wcale nie myślę, że jestem waszym szefem ani że mam prawo decydować za was -rzekł Rigg.- Mam nadzieję, że ze mną pójdziecie, bo tylko w was mam przyjaciół na tymświecie, a boję się tego, co jest po drugiej stronie.Ojciec Knosso zginął zaraz po przejściu.- Chcesz więc, żebyśmy z tobą poszli i razem zginęli?- Chcę przedostać się za Mur i mieć jak największe szanse na przeżycie.Jeśli waszostawię, a tuż za nami będzie ten, kto nas ściga, generał O.czy ktoś inny, to myślicie, żepuszczą was wolno? Przecież pomogliście uciec rodzinie królewskiej!- To była tylko taka luźna myśl - bronił się Bochen.- Oczywiście, że z tobą pójdziemy.Lecz chciałem się upewnić, że wiesz, że nie maszprawa nam rozkazywać, nami kierować ani nawet oczekiwać, że podejmiemy dla ciebie takieryzyko.- Wiem.Ale ja bym dla was zaryzykował.- Doprawdy? To jeszcze nie zostało poddane próbie.Rigg mógł być zły albo smutny - po wyrazie jego twarzy Umbo nie potrafił orzec.Milczeli przez chwilę.W końcu Rigg powiedział:- Mam nadzieję, że gdy przyjdzie godzina próby.jeśli przyjdzie, to okażę się równielojalny wobec was jak wy wobec mnie.- Ja też mam taką nadzieję - odparł Bochen.- Ale uczestniczyłem w wielu walkach ibitwach.Człowiek nigdy nie wie, kto przy nim stanie, a kto ucieknie, dopóki nie przyjdzie codo czego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •