[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Molly te¿ jest przeziêbiona.Le¿y w innejkomnacie.Zgadnie z zasadami przyzwoitaœci.Ojcze,matko, zapewniam, ¿e zachowa³em siê po rycersku i niezrobi³em niczego, czego byœcie nie zaakceptowali.- Wcale nam to nie przysz³o do g³owy.- Nawet jej nie poca³owa³em.Chocia¿ i tak bym niemóg³, od razu straci³bym oddech - uœmiechn¹³ siêzawstydzony.- Ale przecie¿ nie wzywa³eœ nas tylko dlatego, ¿ejesteœcie przeziêbieni? - ¿dziwi³a siê Cecylia.- Nie, przeziêbienie to fraszka.Choæ bardzo nie w porê.Wydar¿y³o siê wiele okropnych rzeczy! A my jesteœmytacy bezradni.Jessica wêdruje gdzieœ po strasznym lesieduchów, ona ma tylko nas, a my le¿ymy w ³Ã³¿ku!- Spróbujmy ustaliæ przebieg wydarzeñ - zapropono-wa³ rozs¹dnie Alexander.- Gdzie jest ta dziewczyna? Toznaczy Molly.Bo wydaje mi siê, ¿e w tej historii jest wiêcejdziewcz¹t.Wkrótce oboje chorzy siedzieli otuleni w koce w piêk-nym salonie ciotki Ursuli.Rodzice posilili siê i rozgrzali,po czym nakazali m³odym o wszystkim opowiedzieæ.- W Askinge dzieje siê coœ tajemniczego - rozpocz¹³Tancred.- Co to jest Askinge? - zapyta³ Alexander surowo.- Mówcie sk³adnie!Kiedy us³ysza³ ca³¹ historiê o Holzensternach i zaginio-nej Jessice Cross, wcale nie by³ zadowolony.- To dopiero po³owa wyjaœnienia - stwierdzi³.- Co tyukrywasz, Molly?Dziewczyna zwiesi³a g³owê.- Przykro mi, ale nic wiêcej nie mogê powiedzieæ.Alexander przyjrza³ siê jej badawczo, po czym zapyta³:- Dlaczego nie poprosiliœcie nikogo o pomoc? Tympowinien zaj¹æ siê wójt.- Nie mam zaufania do wójtów - odpar³ Tancred.- Chyba masz racjê - zgodzi³ siê ojciec.Cecylia zapyta³a ciep³o:- A wiêc wzywa³eœ nas, poniewa¿ sami nie potrafiliœciesobie z tym poradziæ?- By³o coœ jeszcze, mamo - odpowiedzia³ Tancred takrozgor¹czkowany, ¿e zapomnia³ zupe³nie, ¿e mia³ o tymnie mówiæ.- Pierwszej nocy, któr¹ tu spêdzi³em, prze¿y-³em coœ strasznego.Coœ tak tajemniczego i tak mocnozagmatwanego, ¿e œmiertelnie siê przerazi³em.- Mów jaœniej.Tancred opowiedzia³ o swym pierwszym spotkaniu zesp³oszon¹ Molly, o tym, co o niej i Jessice Cross mówiligoœcie, i o tym, jak w nocy wyruszy³ na poszukiwaniedziewcz¹t.Mówi³ o makabrycznym lesie duchów i rui-nach zamku.Opowiedzia³ o spotkaniu niezwyk³ej czaro-wnicy, nie wspominaj¹c jednak o jej zjawiskowym obliczui zmys³owej nagoœci.Opowiada³ o przera¿aj¹cych wizjach we œnie i o prze-budzeniu na skraju lasu.O m³odym Dieterze, którytwierdzi³, ¿e w okolicy nie ma takich ruin i ¿e Tancredz pewnoœci¹ ujrza³ Stare Askinge i czarownicê Salinê.Opowiedzia³ o wizycie w Nowym Askinge, gdzie Holzen-stern potwierdzi³, ¿e ze starego zamku nic nie pozosta³o,i o tym, jak opisa³ Salinê pewien historyk.Z ust Tancreda wylewa³ siê potok s³Ã³w.Molly przez ca³y czas przygl¹da³a mu siê oczamiszeroko otwanymi ze zdziwienia.Chwilami stara³a siêwtr¹ciæ jakieœ s³Ã³wko, ale okazywa³o siê to zupe³nieniemo¿liwe.Alexander by³ rozgniewany.- W jaki sposób zabra³eœ siê do wyjaœnienia tej sprawy,ch³opcze? Przede wszystkim powinieneœ odnaleŸæ tegohistoryka.- Wybaczcie - powiedzia³a Molly dr¿¹cym g³osem - aletu w okolicy nie ma ¿admego historyka, mogê przysi¹c.S¹tylko zwykli ch³opi.I pastor, ale on w ogó³e nie zajmujesiê takimi sprawami.- Jak to? - wykrzykn¹³ Tancred.- Holzensternpowiedzia³ przecie¿.- To interesuj¹ce - stwierdzi³ Afexander, siadaj¹cwygodniej.Na policzkach Molly wyst¹pi³y ciemnoczerwone plamy.- Dlaczego nic mi o tym nie powiedzia³eœ, Tancredzie?Ch³opiec spuœci³ wzrok.- Uwa¿a³em, ¿e to niem¹dre, trochê siê wstydzi³em.- Gdyby tylko mnie zapyta³, powiedzia³abym mu, ¿eruiny Starego Askinge istniej¹ naprawdê!- Co? - Tancredowi a¿ zapar³o dech.- Oczywiœcie.W prastarym lesie tu¿ za NowymAskinge.By³am tam kilka razy, ale zawsze czu³am siêbardzo nieswojo.Rozumiem, ¿e Tancred móg³ siê prze-scraszyæ.A w dodatku w œwietle ksiê¿yca.- Dlaczego mnie ok³amali?Alexander odpowiedzia³ ³agodnie:- Mia³eœ tu zostaæ tylko przez kilka dni.Ursulawyjecha³a, s³u¿ba jest nowa.£atwo ciê by³o zwieœæ, niemia³eœ kogo zapytaæ.- Ale dlaczego? A czarownica, któr¹ spotka³em?- Tego nie rozumiem - powiedzia³a Molly zaskoczona.Kiedy tak siedzia³a po uszy otulona w koc, wydawa³asiê Tancredowi ogromnie poci¹gaj¹ca.Ow³adnê³a nimgwa³towna ochota, by podejœæ i uœciskaæ j¹, powiedzieæ, ¿enie musi siê niczego baæ, dopóki on jest w pobli¿u.Czu³jednak, ¿e do tej pory zachowywa³ siê niezdarnie, ¿eby niepowiedzieæ œmiesznie.Pozosta³ wiêc na swoim miejscu.Alexander raptownie wsta³.- Jak bardzo jesteœcie chore, dzieci? Czy mo¿na waszabraæ do lasu? Co o tym s¹dzisz, Cecylio?¯ona odpowiedzia³a z wahaniem:- Najgorsze ju¿ chyba za nimi.Je¿eli ubior¹ siê ciep³o.- Oczywiœcie, ¿e mam doœæ si³ - stwierdzi³ Tancred,podrywaj¹c siê tak gwa³townie, ¿e koce opad³y napod³ogê, a on ukaza³ siê w samej tylko bieliŸnie.Poniewa¿podniós³ siê zbyt raptownie, pociemnia³o mu w oczachi Alexander musia³ znów posadziæ go na sofie.Tancred nieœmia³ spojrzeæ na Molly.Wszystko sz³o tutaj na opak.Nadworze znany by³ jako elegancki i bystry kawaler, tuokazywa³ siê tylko niezdar¹.I to w³aœnie teraz, kiedy tak bardzo chcia³ zrobiæ dobrewra¿enie i pokazaæ siê z jak najlepszej strony! A mo¿e nicmu nie wychodzi³o w³aœnie dlatego, ¿e tak ogromnie siêstara³?Alexander zadzwoni³, a kiedy wszed³ s³u¿¹cy, wyda³mu nastêpuj¹ce polecenia:- Wyœlijcie natychmiast kogoœ do wójta z proœb¹, byprzyby³ tu jak najszybciej.I przygotuj konie dla naswszystkich!- Oczywiœcie, wasza wysokoœæ.Oczy Molly pociemnia³y ze smutku.Doskonale zdawa-³a sobie sprawê, ¿e do zwyk³ego szlachcica czy baronazwracano siê "jaœnie panie".Ktoœ, kogo tytu³owano"wasza wysokoœæ", musia³ staæ du¿o wy¿ej.Tancred uœmiechn¹³ siê do niej z dum¹, nieco przekor-nie.Zrozumia³, ¿e tego siê nie spodziewa³a.- Jaki jest tutejszy wójt? - zapyta³ dziewczynê Alexan-der.Zamyœli³a siê.- S¹dzê, ¿e nie jest najgorszy.Ale nie jest.Nigdy gonie widzia³am, ale.Choæ nie dokoñczy³a zdania, i tak zrozumieli, co mia³ana myœli.Nieszczególnie przyjemny?Wkrótce przyby³ wójt i w krótkich s³owach wprowa-dzono go w ca³¹ sprawê.M³odzi byli ju¿ przebranii wszyscy dosiedli koni.- Molly, ty wska¿esz drogê do Starego Askinge- rozkaza³ Alexander.Zapyta³ wójta, czy coœ mu wiadomo o ruinach.- Nigdy tam nie by³em - orzek³ wójt.- Znajduj¹ siê naprywatnym terenie, niedaleko nowego dworu.Ale s³ysza-³em o nich.Mia³ groŸny wyraz twarzy, co by³o charakterystycznedla wiêkszoœci przedstawicieli królewskiej w³adzy, prag-n¹cych w ten sposób wzbudziæ respekt.Ale potwierdzi³ysiê s³owa Molly, spotkali ju¿ gorszych wójtów.Molly waha³a siê.- Najprostsza droga wiedzie przez Nawe Askinge.Ales¹dzê, ¿e.- Tego powinniœmy unikn¹æ - stwierdzi³a szybkoCecylia.- Czy mo¿esz spróbowaæ pokazaæ nam mniejwiêcej tê drogê, któr¹ szed³ Tancred?- Tak, chcia³bym ujrzeæ ksiê¿ycow¹ œcie¿kê w dzien-nym œwietle.Mo¿e w ten sposób przynajmniej czêœciowawyma¿ê z pamiêci ten koszmar.- Las i w dzieñ sprawia wra¿enie zaczarowanego- powiedzia³a Molly, zachrypniêta.Nie by³a jeszczeca³kiem zdrowa.- Spróbujê, chocia¿ on chyba trochêb³¹dzi³.- Trochê? - oburzy³ siê Tancred.- Biega³em w kó³kojak przestraszony zaj¹c w nieskoñczenie g³êbokim lesie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]