[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Heike jest kompletnie wyczerpany, œpi teraz w moim ³Ã³¿ku.- To ty sobie zbyt d³ugo nie pospa³aœ?- Nawet oka nie zmru¿y³am - rozeœmia³a siê onie-œmielona.Zaczêli rozmawiaæ i Kolowi jakoœ siê niespieszy³o z tymi krzes³ami.Chocia¿ wieczorem kobietypróbowa³y doprowadziæ klasê do normalnego stanu, to naœcianach wci¹¿ wisia³y dekoracje, za du¿o te¿ by³o ³aweki sto³Ã³w.Ale scena by³a rozmontowana, a ga³¹zki z pod-³ogi zmiecione w k¹t.- Ja te¿ nie spa³em dzisiejszej nocy - powiedzia³ Kolsucho.- Nie?- Nie.Musia³em przemyœleæ parê spraw.Anna Maria, która bardzo dobrze wiedzia³a, ¿e rêkawi-czki le¿¹ w domu, uzna³a jego s³owa za zachêtê dorozmowy i przerwa³a poszukiwania.Usiad³a przy jakimœstole, jeszcze jedno krzes³o obok niej sta³o wolne.- Adrian by³ wczoraj na ciebie z³y - powiedzia³alekko.Kol waha³ sie przez chwilê, a potem usiad³ tak¿e.- Tak.Nie móg³ znieœæ, ¿e samowolnie zamkn¹³emkopalniê.Tê cholern¹ kopalniê, w której nic nie ma!- "Kol jest g³upi", powiedzia³ kiedyœ, gdy mówi³o kopalni - uœmiechnê³a siê Anna Maria.- Chyba o tymwtedy myœla³, ¿e ty nie wierzysz w z³oto.- Na pewno! To fanatyk.Jest œwiêcie przekonany, ¿etam jest z³oto! Da³ siê zwieœæ star¹ map¹, któr¹ jakiœ oszustsprzeda³ jego teœciowi.A teraz siê wœcieka, bo da³emgórnikom wolne na ca³e œwiêta.Ci nieszczêœni pracuj¹ jakgalernicy w pi¹tek i œwi¹tek, przez ca³y rok! jest mi ich poprostu ¿al.- Kol.- zaczê³a Anna Maria ostro¿nie.- Czy toprawda, ¿e ty kogoœ zamordowa³eœ? I ¿e siedzia³eœw wiêzieniu? Chcia³abym, ¿ebyœ mi sam opowiedzia³.Jego twarz by³a przez chwilê nieprzenikniona, czarneoczy wpatrywa³y siê w ni¹ uporczywie.- Tak, to wszystko prawda - odrzek³.Anna Maria mimo woli zacisnê³a d³onie.- Przykro mi, ¿e musia³am pytaæ.¯e nie powiedzia³eœmi o tym sam.- Tak wiele znowu z sob¹ nie rozmawialiœmy.A pozatym ty nale¿ysz do innego œwiata.- Dlaczego wci¹¿ to powtarzasz? Wielu cz³onkówmojej rodziny zawiera³o ma³¿eñstwa z ludŸmi prostegostanu.Vendel Grip o¿eni³ siê ze swoj¹ gospodyni¹.Gunilia wysz³a za m¹¿ za komorniczego syna z mnóstwemrodzeñstwa, a margrabianka Gabriella Paladin zosta³a¿on¹ górnika, który by³ do tego stopnia anonimowy, ¿enawet nie mia³ nazwiska.Kol pozwoli³ sobie na cierpki uœmiech.- To wszystko brzmi wspaniale, ale to w³aœnie mojaprzesz³oœæ oddziela mnie od innych ludzi.Jak myœlisz,dlaczego ci¹gle jestem sam? Ktoœ, kto siedzia³ w wiêzie-niu, nie ma przyjació³, powinnaœ o tym wiedzieæ.- Nie chcesz mi opowiedzieæ? - zapytala cicho.- Owszem.Tobie chcê opowiedzieæ.Tkwi to we mniejak k³uj¹cy cierñ.- Rozumiem.Powiedzia³eœ kiedyœ, ¿e ty i ja mieliœmypodobne doœwiadczenia.Chodzi³o ci o wyrzuty sumienia,jeœli dobrze zrozumia³am.- Och, istnieje wielka ró¿nica miêdzy nami!Siedzia³ przez chwilê w milczeniu, a potem zacz¹³opowieœæ:- Mia³em.wtedy szesnaœcie lat.Ojciec ju¿ nie ¿y³,mia³em ojczyma.Moi rodzice byli Walonami, ale poœmierci ojca matka wysz³a powtórnie za m¹¿ za Szweda.Walonowie tego na ogó³ nie robili, bo Szwedzi nie lubi¹nas, "cudzoziemców".Jesteœmy zbyt ciemni, zbyt obcy.Anna Maria kiwa³a g³ow¹.- Matka nie powinna by³a ³amaæ regu³.Cierpia³a potembardzo.Potwornie! W koñcu nie by³em ju¿ w stanieznosiæ tego, jak ojczym j¹ traktowa³, bi³, obrzuca³ najgor-szymi wyzwiskami.By³em wyroœniêty i bardzo silnyi mia³em dosyæ gwa³towny temperament.Pewnego dniarzuci³em siê na ojczyma, uderzy³em tak nieszczêœliwie, ¿ezabi³em go.Matka stara³a siê mnie broniæ, ale trafi³em dowiêzienia.Siedzia³em trzy lata, a kiedy wyszed³em, matkaju¿ nie ¿y³a.Teraz wiesz wszystko.Anna Maria wpatrywa³a siê w pod³ogê.- Ale w ¿adnym razie nie mog³abym nazwaæ ciêmorderc¹ - powiedzia³a cicho.- To potworna z³oœliwoœæ,¿eby tak o tobie mówiæ!- Oni mówi¹ wiêcej, prawda?Spojrza³a na niego pytaj¹co.- Chodzi o to, ¿e.bywasz czasami gwa³towny?I zdarza siê, ¿e w kopalni mo¿esz kogoœ uderzyæ?- Kiedyœ uderzy³em jednego górnika - westchn¹³.- Ale to dlatego, ¿e nara¿a³ lekkomyœlnie ¿ycie wieluludzi, i to œwiadomie.I.Zdarza siê, ¿e wpadam w strasz-n¹ z³aœæ, taki mam charakter, ale zawsze staram siêopanowaæ, ¿eby nikomu nic nie zrobiæ.Teraz wiêcwidzisz, jak bardzo siê od siebie ró¿nimy, ty i ja.Anna Maria bliska by³a rezygnacji, jeœli on nie chce, tonie, nic na to nie mo¿na poradziæ.Kol siedzia³, wsparty ³okciami o stó³, i wpatrywa³ siêw jakiœ niewidoczny punkt na œcianie ponad jej g³ow¹.- A ta panna Brandt, Lisen, czy wiesz, co onapowiedzia³a, kiedy przysz³a wtedy do mnie?- Nie.- Powiedzia³a, ¿e to dla niej nie ma znaczenia, ¿ezamordowa³em cz³owieka.¯e to dodaje sprawie pikan-terii.I oczy jej p³onê³y.Wtedy ma³o brakowa³o, a by³bymsiê na ni¹ rzuci³ i udusi³ albo nie wiem co.Ale opanowa³emsiê i wyrzuci³em j¹ za drzwi.To zdumiewaj¹ce, z jak¹ przyjemnoœci¹ s³ucha siêo kompromitacji niektórych ludzi i o tym, ¿e spotka³a ichkara! Anna Maria próbowa³a zd³awiæ ogarniaj¹ce j¹uczucie triumfu.Ktoœ dyskretnie zapuka³ do drzwi.- To w ka¿dym razie nie w³aœciciel, skoro puka- mrukn¹³ Kol.- Wejœæ, do cholery!Au, czy on naprawdê nie móg³by przestaæ kl¹æ? AnnaMaria nie nale¿a³a jednak do ludzi, którzy rozmawiaj¹o takich sprawach.Wszed³ Kulawiec.Za¿enowany, nieœmia³y, przestra-szony, ¿e siê naprzykrza.- A bo ja.szukam akurat panienki! No bo mieliœmyw³aœnie jechaæ do miasta.dzisiaj.Anna Maria zerwa³a siê na równe nogi.- Oczywiœcie ! Och.tyle by³o zamieszania.ale jazaraz bêdê gotowa.- Zdoby³em podwodê.Po¿yczy³em konia i bryczkê.Kol ofiarowa³ siê, ¿e pojedzie z nimi.Poniewa¿ mapewne podejrzenia, gdzie siê ukry³ m¹¿ Klary z ¿on¹Kulawca i dzieckiem.Przyjêli jego propozycjê z wdziêcznoœci¹.Oboje.Choæka¿de z innego powodu.Anna Maria mia³a znowu p³omienne rumieñce napoliczkach.Ca³y dzieñ razem! Czy mo¿na chcieæ wiêcej?ROZDZIA£ XIIW drodze do miasta Anna Maria by³a o¿ywiana i wcalenie chcia³o jej siê spaæ; siedzia³a z Kolem na tylnymsiedzeniu w otwartym powoziku, a Kulawiec zajmowa³miejsce stangreta.Usta mu siê nie zamyka³y, ¿artowa³,opowiada³ anegdoty z czasów swej m³odoœci i wszyscytroje œmiali siê weso³o.Od czasu do czasu bezwstydniewygadywali na Adriana Brandta i jego zdominowan¹przez kobiety rodzinê; pogl¹dy mieli zgodne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]