[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gina przerwała mu, wydając okrzyk zdumienia:- Greg! Czy on jest z tobą? Cliff próbował go złapać.Zaraz go poproszę.- Nie, Gino, poczekaj!.- O co chodzi?- Gino, twój dziadek nie żyje.Gina poczuła lodowate ukłucie gdzieś w okolicy serca.Słuchawka zaczęła wysuwać jej się z ręki.Słysząc nieartykułowany dźwięk, który wydobył się z jej ust, Cliff podszedł do niej spiesznie, chwycił słuchawkę, i pomógł żonie usiąść na krześle, po czym powiedział do telefonu:- Co się dzieje, do pioruna? Kto mówi?- Tutaj Greg.zawiadomiłem właśnie Ginę - pan Craig nie żyje.- Co takiego?- Umarł przed dwiema godzinami.Lekarz stwierdził zawał serca.- Ale.ale.to niemożliwe! Przecież on jest najzdrowszym, najbardziej krzepkim.- Doznał wielkiego szoku.To go wykończyło.- Boże przenajświętszy! - mruknął Cliff.Zerknął na żonę i przekonał się z ulgą, że jej twarz odzyskuje normalny kolor.- Co z Giną? Jak się czuje?- Jest wstrząśnięta.- Tak, dla jej matki wiadomość była również ciężkim ciosem.Słuchaj, Cliff, mógłbyś zawieźć Ginę do zamku? Może przynajmniej będzie im razem łatwiej.- Oczywiście, zaraz.- Cliff pozbierał rozproszone myśli; nie wolno mu było zapomnieć o własnych potrzebach, nawet w obliczu takiej tragedii.- Greg, wiem, że w takiej chwili nieprzyzwoicie jest mówić o sobie, ale.szukałem Roba Craigallana cały dzień.Chciałem go poprosić.- O co?- Potrzebuję pieniędzy, Greg.Potrzebuję ich na jutro, inaczej nasza firma zbankrutuje.Po drugiej stronie zaległa cisza.- Greg? - ponowił próbę Cliff.- Wiem, że on by mi je dał.Czy ty jesteś wykonawcą woli? Czy może Neil?- Nie myśleliśmy jeszcze o takich sprawach.Chodzi o to, że.wykonawca nie będzie miał wiele do rozdzielenia.- Greg, co ty mówisz! - zawołał Cliff.- Rob Craigallan jest.był.wart jakieś czterdzieści jeden milionów dolarów!- Do zeszłego tygodnia.A potem postanowił grać na zwyżkę, zakładając, że rynek wróci do normy.W piątek miał już tylko ćwierć swojego majątku.- Co takiego?!- A następnie, przekonany, że dzięki poręce bankierów ceny akcji podskoczą gwałtownie, użył całej reszty jako gwarancji, wdając się w coś, czemu nie oprze się żaden spekulant zbożem: grę na zwyżkę, jakiej jeszcze chicagowska giełda nie widziała, bijącą na głowę wszystkie inne spekulacje.- Ale niemożliwe, żeby.Trzeba go było powstrzymać!- W jaki sposób? Próbowaliśmy wszystkiego, prócz związania go i zakneblowania.Zabiła go świadomość, że jego plan zawiódł na całej linii.- Greg.- Przykro mi, Cliff.Nie wiem nawet, ile chciałeś pożyczyć, ale wątpię, żeby udało nam się zebrać sto dolarów.- Przecież nie przepadło wszystko?!- Chcesz się założyć?- O Boże - powiedział Cliff.- Boże jedyny!Odwiózłszy Ginę do Ellie-Rose, do zamku Craigallana, Cliff pojechał do domu swego ojca przy Riverside Drive.Ronald Gramm, podobnie jak jego syn, dwoił się i troił, próbując zdobyć trzy czwarte miliona przed rozpoczęciem operacji na giełdzie następnego ranka; bez tych pieniędzy ich spółka zmuszona będzie ogłosić upadłość.Jeden rzut oka na twarz ojca upewnił Cliffa, że zabiegi Ronalda Gramma nie zostały uwieńczone sukcesem.- Byłem pewien, że pożyczę pieniądze od dziadka Giny - powiedział.- Ale., on umarł kilka godzin temu.- Umarł?!- Z szoku, po stracie wszystkich pieniędzy, co do centa.- Craigallan stracił wszystkie pieniądze?!- Tak twierdzi Greg McGarth.A ja mu wierzę - to było słychać w jego głosie.Ronald Gramm pił przez całe popołudnie, ale niewiele to pomogło.Teraz wyciągnął się wygodniej w fotelu i przymknął zaczerwienione powieki.- Tak, synu - powiedział po chwili.- Twoja matka jest właścicielką tej malej stadniny w Maryland.Zdaje się, ze nadszedł czas, żebyśmy zajęli się hodowlą koni i spróbowali zarobić w ten sposób na życie.- Nie da się nic uratować, tato?- Jest gorzej niż myślisz, synu.Będziemy zadłużeni.Niektórzy nasi klienci nie zwrócą nigdy tego, co są nam winni.Klienci zrujnowali nas, a my zrujnowaliśmy ich.nie, to już koniec, Cliff.Przykro mi.Wybacz.Cliff był tradycyjnie wychowanym, pracowitym i prawym młodym człowiekiem.Starał się ukryć przed Giną swoje troski i lęki.Ale ponieważ w tym czasie wszyscy wokół borykali się rozpaczliwie z problemami finansowymi, Gina odgadła w lot jego sekret.- Kochany, nie martw się tym - powiedziała pocieszając go.- Wszystko się jakoś ułoży, zobaczysz.Teraz każda zmiana może być tylko na lepsze.Objęła go i przytuliła niemal z macierzyńską troskliwością.Tej nocy kochali się zapamiętale, z pasją, jakiej nigdy przedtem nie doświadczyli.Cliff miał często poczucie, że w jakimś sensie zawiódł oczekiwania Giny, że nie umiał sprawić, by miłość stała się dla niej zachwytem i radością, czego musiała się spodziewać.Ale teraz wszystko się zmieniło, przeżywali razem czasy klęski, a ich miłość zakwitła jak róża pośród zgliszcz, delikatny, kruchy kwiat wśród cierni.Wszystkie problemy nękające wcześniej Ginę, wydały jej się teraz niemądre i dziecinne.Kiedy w ich życie wtargnęła brutalna rzeczywistość - gorsza niż wszystko cokolwiek przedtem doświadczali - Gina zrozumiała, co jest naprawdę ważne.Cliff jej potrzebował.Wszystko inne przestało się Uczyć.Nieistotne, czy to, co czuła, kiedy się kochali, osiągało poziom, o którym rozprawiały jej wyrafinowane przyjaciółki.Ważne stały się jedynie pociecha i ulga, jakie dawała swojemu ukochanemu.Leżeli przytuleni, objęci ramionami, on milcząc, ona szepcząc czułe słowa pokrzepienia.Powtarzała mu, że wszystko będzie dobrze.I cóż z tego, że stali się biedni? Pieniądze, to jeszcze nie wszystko.Oboje byli młodzi i zdrowi.Zaczną znów pracować.Ona może wrócić do teatru.A on znajdzie jakąś posadę.- Nic się nie martw, Cliff.Damy sobie radę.Cliff kiwnął głową w milczeniu.Myślał o Ginie, która od chwili, gdy ją poznał, była nie tylko piękna, ale zawsze zadbana i ubrana bez zarzutu.Urodziła się wśród bogactw, przez całe swoje życie była do nich przyzwyczajona.Jak zdoła sobie poradzić w tym nowym świecie? Bez służby, bez otwartych rachunków w sklepach, bez eleganckich przyjęć, bez wytwornego mieszkania przy Park Avenue.Przypuszczalnie nawet bez samochodu.Jak da sobie radę z niedostatkiem i trudami życia w mieszkaniu bez windy?A co do pracy.w miarę upływu czasu Cliff pojął, że nie zdoła jej znaleźć.Był zawodowym maklerem, miał fach bez przyszłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •