[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do Rady nale¿a³ tak¿e Antomarchi16,ostatni lekarz Napoleona na wyspie œw.Heleny, który w czasie polskiej wojnyby³ generalnym inspektorem wszystkich lazaretów polowych w Warszawie iokolicy.Gdy sprawdzono nasze dyplomy przet³umaczone na ³acinê i zanotowanonumer naszego mieszkania, wróciliœmy do domu, a nazajutrz otrzymaliœmyuprawnienia lekarzy asystuj¹cych wraz z rozkazem, by nastêpnego dnia zg³osiæsiê do s³u¿by w obozie numer l po³o¿onym æwieræ mili na zachód od Warszawy, wpobli¿u wsi Pow¹zki, niedaleko zachodniego brzegu Wis³y.Nasza ga¿a wynosi³a208 polskich z³otych miesiêcznie,z³oty zaœ mia³ wartoœæ oko³o 23 szylingów szwedzkich, nie licz¹c diet polowych,takich jakie otrzymywali oficerowie, a które sk³ada³y siê z kilku funtów miêsa,chleba i temu podobnych.Ka¿dy z nas otrzyma³ ponadto 480 z³otych jako zwrotkosztów podró¿y.Tego samego dnia odby³o siê wielkie przyjêcie dla oddzia³Ã³w, które zwyciê¿y³ypod Ostro³êk¹17.Na miejsce przyjêcia wyznaczono tak zwany Ogród Saski przypa³acu Bruhla, przylegaj¹cy do placu Saskiego, gdzie za czasów wielkiegoksiêcia Konstantego odbywa³y siê olœniewaj¹ce parady wojskowe.Zwyciêzcy spodOstro³êki zebrani byli wokó³ sto³u w kszta³cie podkowy, naprzeciwko któregosta³ o³tarz przyozdobiony zdobytymi chor¹gwiami i armatami.Z³oconymi literamiwypisano na nim nazwy tych wszystkich miejscowoœci, gdzie zwyciêstwo odnios³asprawa polska.Wœród goœci roznoszono jedzenie, a radosny szmer g³osówodurzonych zwyciêstwem ¿o³nierzy i t³ocz¹cy siê wokó³ ludzie przedstawialipulsuj¹cy ¿yciem obraz, z ca³¹ jego ró¿norodnoœci¹ i weselem.Wkrótce nadeszliliczni genera³owie, wœród nich jeden szczególnie zwraca³ powszechn¹ uwagê.By³to wysoki, niezwykle przystojny mê¿czyzna w œrednim wieku, o ¿ywym,przenikliwym spojrzeniu.Wszyscy ustêpowali mu z szacunkiem miejsca, a on z napo³y smêtnym uœmiechem pozdrawia³ rozradowany t³um i wreszcie podszed³ dosto³u, przy którym znajdowali siê ¿o³nierze.A wtedy wszyscy ci wypróbowani wbojach œmia³kowie powstali, unieœli w górê kielichy i zakrzyknêli „Niech ¿yjeSkrzynecki!", a dŸwiêczne „Wiwat!" na czêœæ zbawcy ojczyzny przebieg³o jakb³yskawica poprzez niezmierzone t³umyl8.Skrzynecki by³ ci¹gle bo¿yszczemnarodu i niewykluczone, ¿e ma³o kto zas³u¿y³ sobie na to tak jak on, pa³a³bowiem tak wielk¹ mi³oœci¹ ojczyzny, a czyny jego by³y tej miary, ¿e mo¿na jeby³o przeceniæ, lecz nie sposób by³o ich pomniejszyæ.Z entuzjazmem odnosilisiê do niego wszyscy: armia, ludnoœæ cywilna i damy.Polskie kobiety wzbudza³yszczególnie wiele sympatii w czasie wojny, interesowa³y siê one bowiem ¿ywo jejprzebiegiem i czêsto same wystawia³y siê na niebezpieczeñstwo.Polki s¹ brunetkami, maj¹ ogieñ w oczach i sercach, s¹ dowcipne, pe³ne ¿ycia iweso³e, brakuje im jednak owej chwytaj¹cej za serce skromnoœci i delikatnoœci,któr¹ maj¹ nasze kobiety pó³nocy.Zdaj¹ siê byæ lekkomyœlne i wydaje siê, i¿brak im prawdziwej kobiecoœci.Polacy nale¿¹ do orlego rodu, dlatego te¿,podobnie jak na wizerunkach ich okrytego piórami protoplasty, wiêcej urodyzauwa¿yæ da siê wœród mê¿czyzn ni¿ wœród kobiet, zapewne dlatego, i¿ charakternarodowy Polaków bardziej pasuje domê¿czyzny ni¿ do kobiety, jak¹ my przywykliœmy ceniæ, gdy jako ¿ona i matkaspe³nia swe ciê¿kie powo³anie i znajduje najs³odsz¹ nagrodê w zadowoleniu zsamej siebie 19.Wœród ¯ydów jest na odwrót.Kobiety ich nale¿¹ do najpiêkniejszych, jakieistniej¹.Œnie¿nobia³a szyja, rozwiane wokó³niej krêcone loki, zaró¿owione œlicznie policzki, omdlewaj¹ce oczy — wszystkoto sprawia, i¿ w porównaniu ze swymi braæmi i mê¿ami przypominaj¹ anio³y.Teniezwyk³ej urody ¯ydówki spotyka siê jednak rzadziej wœród ubogich, nêdza,sk¹pstwo i brud zabijaj¹ p¹czek, zanim zd¹¿y siê rozwin¹æ.W wielkimt³umie, zebranym wówczas w Ogrodzie Saskim, znaleŸliœmy wiele przyk³adówdowodz¹cych s³usznoœci moich s¹dów.Prawdziwie piêkna twarz nale¿a³a zawsze do¯ydówki, a szczególnie brzydki mê¿czyzna by³ — co zdradza³ zawsze jego strój —¯ydem.Przenieœliœmy siê w wyobraŸni do czasów, gdy Polacy zbierali siê na elekcjê.Nie pomylê siê chyba mówi¹c, i¿ uroczystoœci tamte przypomina³y obecn¹, wczasie której bohater dnia, Skrzy-necki, witany by³ z podobn¹, a byæ mo¿e nawetwiêksz¹ mi³oœci¹, ni¿ gdyby by³ królem.Gdy odszed³, wszyscy zgromadzeniodkryli g³owy i znowu zakrzyknêli „Wiwat!" na czeœæ Polski i przyjacielanarodu.¯o³nierze wypili wiele toastów za swych dowódców, a po posi³ku zabawiali siêtañcami i popisami gimnastycznymi.Widz¹c to wszystko, myœla³o siê tylko owojnie i zwyciêstwie.Ca³e miasto mia³o tak wojenny wygl¹d, a serca i umys³y¿y³y w takim podnieceniu, ¿e mo¿na by³o Warszawê z powodzeniem porównaæ dooblê¿onej Numancji lub Kartaginy.Na rynkach wzniesione by³y rogatki*, byzagrodziæ drogê wrogiej kawalerii, na ulicach wspomniane ju¿ przeze mniebarykady z otworami strzelniczymi.We wszystkich ksiêgarniach wywieszono mapydawnego Królestwa Polskiego — nieme i dobrze przez wszystkich rozumiane¿yczenie powrotu do dawnego stanu rzeczy, portret wielkiego ksiêcia Konstantego— dla przypomnienia cierpieñ, jakich Polacy doznali, portrety obecnych dowódców— by daæ do zrozumienia, gdzie pok³adano nadziejê, a wreszcie ró¿ne karykaturywyszydzaj¹ce nieprzyjació³.Wiele wykpiwa³o Dybicza, jedna z nichprzedstawia³a go na przyk³ad siedz¹cego nad Wis³¹, podczas gdy oficer —krakus20 namydla³ mu twarz, a stoj¹cy obok kosynier mia³ goliæ go kos¹, któr¹pos³ugiwa³ siê tak nieostro¿nie, i¿ g³owa spaœæ musia³a wraz z brod¹.W g³êbizachodzi³o s³oñce, a odznaczenia Dybicza unosi³y siê na falach jak dziecinnestateczki.Inna karykatura ukazywa³a Dybicza z kapeluszem w rêce, ¿egnaj¹cegosiê z Warszaw¹, któr¹ przedstawia³a m³oda, piêkna niewiasta.Polacy nie mielizbyt wysokiego mniemania o Dybiczu jako dowódcy, podoba³ im siê jednak jakocz³owiek ³agodny i wra¿liwy, i mo¿na powiedzieæ, ¿e w pewnym sensie op³akiwalijego œmieræ, nie chc¹c przy tym uwierzyæ, by sprowadzi³a j¹ cholera.Œmieræ taby³a dla Polaków niepomyœlnym wydarzeniem tak¿e dlatego, i¿ po Dybiczuprzyszed³ Paskiewicz, uwa¿any za zdolnego genera³a, lecz tak¿e bezwzglêdnego inieprzejednanego wroga.Polacy mieli racjê, uwa¿aj¹c go za zdolnego genera³a,* Tak w oryg.jeœli zaœ chodzi o pozosta³e jego cechy, mieli siê teraz w³aœnie przekonaæ, czysprawiedliwie ocenili jego charakter.Wszyscy mieszkañcy Warszawy byli obecnie uzbrojeni i nierzadko widzia³o siêch³opców dziesiêcio - dwunastoletnich stoj¹cych na warcie ze starszymi ijad¹cych konno na polu bitwy u boku ojców21
[ Pobierz całość w formacie PDF ]