[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pat musia³a potem odprowadzaæ Bietkê do domu - by³a takprzyzwyczajona do historyjek Judysi, ¿e j¹ przyprawia³y tylko o rozkosznydreszczyk, Bietka zaœ, choæ je uwielbia³a, by³a jednak mniej odporna, a ju¿zupe³nie nie wiadomo, co by na to powiedzieli jej rodzice.Czasem Pat wybiera³a siê na wzgórze do D³ugiego Domu.sz³a krêt¹ œcie¿k¹wspinaj¹c¹ siê zboczem wœród pól.na tej œcie¿ce ka¿dy musia³ czuæ siêszczêœliwy, wytyczy³y j¹ chyba dobre wró¿ki.Za ka¿dym razem odkrywa³a coœzachwycaj¹cego.tu ros³a kêpa przeœwietlonych s³oñcem paproci.tam le¿a³omsza³y pieñ.gdzie indziej wysia³o siê nowe drzewko.Wychodzi³a z domuAlejk¹ Westchnieñ, przechodzi³a przez skraj ogrodu stryja Toma i tam zaczyna³asiê zaczarowana œcie¿ka.Czasem Bietka wychodzi³a na jej spotkanie; kiedyindziej kiwa³a jej rêk¹ z okna.Jedyn¹ tragedi¹ tego lata sta³a siê œmieræ Czwartka.Przez parê dni go nieby³o, potem któregoœ ranka znaleziono go na cembrowinie studni, le¿a³ sztywny,widaæ dowlók³ siê do domu, by tu umrzeæ.- Judysiu, to straszne, ¿e koty ¿yj¹ krócej ni¿ my - szlocha³a Pat.- Ledwo jecz³owiek pokocha, a ju¿ ich nie ma.Judysiu, jak myœlisz, czy biedny Czwartekbardzo cierpia³?Pat ciê¿ko prze¿y³a jego œmieræ, niemniej tego lata Czwartek i tak przebywa³czêsto poza domem i do serca Pat wkrad³a siê para rozkosznych koci¹t, Pieprz iSól.Pieprz by³ popielaty jak dym, Sól zaœ by³a bia³a, a jej pyszczek wygl¹da³jak ciemny bratek.Odby³ siê uroczysty pogrzeb, Sid i Szkrab nieœli zw³oki, a Pieprz i Sól wczarnych kokardach doœæ niechêtnie odgrywa³y rolê ¿a³obników.Pat i Bietkauplot³y z kwiatów polnych kilka wieñców.Pat chcia³a pochowaæ Czwartka na cmentarzu miêdzy P³aczliwym Willem iZawadiackim Dickiem, uwa¿a³a go za kogoœ z rodziny.Ale Judysia zgorszy³a siê,zatem pogrzebano go wœród œwierków, tam gdzie wszystkie koty ze Srebrnego Gajuspoczywa³y wiecznym snem.Bietka napisa³a wierszowane epitafium, a Szkrab wyry³ je na nagrobnejtabliczce.- Mam nadziejê, ¿e wolno mi przynosiæ na grób Czwartka kwiaty? spyta³a niecowyzywaj¹cym tonem Pat, która nie mog³a wybaczyæ Judysi, ¿e ta nie pozwoli³apochowaæ Czwartka na cmentarzyku.IiiKtóregoœ deszczowego popo³udnia Pieprz wlecia³ do studni.Pieprz czêsto popada³w tarapaty.W ostatni¹ niedzielê wieczorem wskoczy³ Judysi na plecy i ruszy³tam w tany, a dzia³o siê to podczas rodzinnych modlitw w saloniku.Sid okropniesiê skompromitowa³, bo wybuchn¹³ œmiechem i tatuœ bardzo siê rozgniewa³.Ca³e popo³udnie Pieprz by³ niewidoczny, a kiedy wieczorem Pat postawi³a nacembrowinie studni spodeczek mleka, us³ysza³a ¿a³osne miauczenie.Obie z Bietk¹zaczê³y go szukaæ - bez skutku.Tylko ten rozpaczliwy miauk, który zdawa³ siêdobiegaæ to z brzeziny, to z cmentarza, to prosto z nieba.- Coœ go pewnikiem zaczarowa³o - zawo³a³a Judysia.- Przecie gdzieœ musi byæ.Wreszcie Bietka znalaz³a rozwi¹zanie zagadki.- On wpad³ do studni.Pat z rozpacz¹ podbieg³a do studni.By³o w niej ciemno, nie mog³a nic dojrzeæ,ale nie ulega³o w¹tpliwoœci, ¿e Pieprz tam jest.Miauczenie rozleg³o siê ze wzmo¿on¹ si³¹.- Gdzie siê ta bestia mog³a podziaæ? - zastanawia³a siê Judysia.Ach, widzê go.Zobaczcie, jak mu b³yszcz¹ œlepia.Musia³ wpaœæ do wody i wdrapaæ siê na toobmurowanie w œrodku, m¹dry zwierzak.Pos³uchajcie, jak siê drze.Wiele mu to nie pomo¿e, bo nie widzê, kto by gostamt¹d móg³ wyci¹gn¹æ.Twój tata i ch³opcy s¹ w Wybrze¿u Zatoki i nie wróc¹przed pó³noc¹.Prawdziwa katastrofa.- Nie mo¿emy go tam zostawiæ ca³¹ noc - zawo³a³a zrozpaczona Pat.Pobieg³a na strych i zapali³a œwieczkê.¯eby tylko Szkrab j¹ zobaczy³! Szkrabca³y wieczór karczowa³ du¿e pole pana Gordona, ale wracaj¹c do domu zobaczy³œwiate³ko i stawi³ siê po paru minutach wraz z nieod³¹cznym McGintym.McGintykiedy zrozumia³, co siê sta³o, usiad³ i zacz¹³ do wtóru wyæ.By³ to posêpnyduet.- Szkrabie, zrób coœ i ocal Pieprza! - b³aga³a Pat.Szkrab jako b³êdny rycerz robi³ doœæ komiczne wra¿enie, te poszarpane spodnie,ciemne okulary i „obskubane” w³osy, potrafi³ jednak stan¹æ na wysokoœcizadania.We trójkê przywlekli ze stodo³y drabinê i uda³o im siê jakimœ cudem spuœciæ j¹do studni.Szkrab po niej zszed³, a Pat i Bietka musia³y z ca³ych si³ trzymaæMcGinty’ego, by nie wykona³ samobójczego skoku.Po paru chwilach grozy Szkrabwylaz³ ze studni trzymaj¹c przera¿one mokre kociê, które odwdziêczy³o mu siêgryz¹c w nadgarstek.- No, no - pojêkiwa³a Judysia - czujê siê tak, jakby ktoœ mnie przepuœci³ przezwy¿ymaczkê! Co za koszmarny dzieñ! Najpierw Przylepka przyciê³a sobie paluszkidrzwiami, potem ten kundel Józka ze¿ar³ but twojego taty, a sowa Sida odlecia³aBóg wie gdzie.A teraz - doda³a zrozpaczonym tonem - bêdziemy musieli czerpaæwodê z tego waszego Jordanu, póki nie oczyœci siê studni.Oj, na³ykamy siê jaszczurek!- Jaszczurek?!- Przecie powiadam.Dziadek pana Adamsa napi³ siê raz wody z tego potoku ipo³kn¹³ jaszczurkê.Nigdy ju¿ nie przyszed³ do siebie.Mówi³, ¿e na pusty ¿o³¹dek czuje, jak mu siê ona wierci we wnêtrzu.Pat pomyœla³a ze zgroz¹, ¿e oboje ze Szkrabem czêsto popijali wodê z Jordanu,co prawda zwykle czerpali j¹ z samego Ÿród³a w Sielance.Od razu poczu³a, ¿ecoœ jest nie w porz¹dku z jej ¿o³¹dkiem.No, ale mo¿e po prostu by³ pusty.Zamknêli Pieprza w spichlerzu, by wysech³, i poszli do kuchni na gor¹cy pierógz miêsem.Po tych przejœciach nale¿a³o siê wzmocniæ.Za to w nocy Pat mia³a koszmarny sen; œni³o jej siê, ¿e po³knê³a ¿abê.IvPat zaczê³a od czasu do czasu spêdzaæ u Bietki noc, by³a to zupe³nie nowaprzyjemnoœæ.Pierwszy raz zdarzy³o siê to na pocz¹tku grudnia, Judysiawyprawi³a j¹ tam zaraz po szkole, bo D³ugi Alek zarzyna³ œwinie, a wówczasnikomu nie uda³o siê uspokoiæ Pat.Choæ, jak ironicznie zauwa¿y³a Judysia, nieprzeszkadza³o jej to póŸniej pa³aszowaæ boczku i kie³basy.Pat posz³a do D³ugiego Domu srebrzyst¹ drog¹ wys³an¹ œnie¿nym puchem.Z ka¿d¹chwil¹ œwiat stawa³ siê bielszy.Bietka nie by³a tego dnia w szkole i czeka³ana ni¹ pod sosn¹.Tu¿ nad nimi otoczony jod³ami D³ugi Dom wy³ania³ siê zeœnie¿nego morza jak ciemna wyspa.Dach opada³ nisko, z dachu wystawa³y okienka, widok ten mia³ w sobie coœurzekaj¹cego.Pokój Bietki by³ rozkoszny, by³y tam a¿ cztery okienka wwykuszach, dwa w najd³u¿szej œcianie i po jednym z obu stron.Wspania³y pokój, opowiada³a Judysi Pat, sta³y w nim prawdziwe meble i wysokielustro, w którym zachwycone dziewczynki mog³y siê przegl¹daæ od stóp do g³Ã³w.Okienko wychodz¹ce na zachód by³o obroœniête dzikim winem, w lecie wiêcprzys³ania³a je zielona kurtyna, pod okienkiem wychodz¹cym na wschód ros³awielka jab³oñ.Pat i Bietka usiad³y obok ma³ego piecyka i zaczê³y pa³aszowaæ jab³ka.Gdyzjad³y tyle, ¿e mo¿na by siê obawiaæ, i¿ pêkn¹, po³o¿y³y siê do ³Ã³¿ka i odby³asiê jedna z tych „rozmów od serca”, które tak uwielbiaj¹ ma³e dziewczynki.- £atwiej jest siê zwierzaæ po ciemku - t³umaczy³a Judysi Pat.Czujê wtedy, ¿emogê powiedzieæ Bietce wszystko.- No, no, ja bym tam nikomu nie mówi³a wszystkiego - napomina³a j¹ Judysia.- Nikomu innemu - zgodzi³a siê Pat.- Bietce mogê.Bietka ró¿ni siê odwszystkich.„Oj, ró¿ni, ró¿ni” - westchnê³a w duchu Judysia, ale nie powiedzia³a tego Pat [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •