[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym on jeden oferuje jakiœ powa¿ny uk³ad.— Gdybym móg³ wybieraæ, to wola³bym, ¿eby Buntownicy dostali to cholerstwo.Cesarscy s¹ wystarczaj¹co podli i bez grotu.Ryba chrz¹kn¹³.— Mo¿e i tak.Ale Buntownicy nie chc¹ za niego zap³aciæ.Chc¹, ¿ebyœ odda³ imgo z mi³oœci.Zbyt stara i doœwiadczona ze mnie dziwka, ¿eby dawaæ za darmo.— Myœlê, ¿e tak czy inaczej dla facetów takich jak my obojêtne jest, kto rz¹dzi— zauwa¿y³ Smeds.— Ktokolwiek by to by³, bêdzie próbowa³ nas gnêbiæ.Niebiosa sprzymierzy³y siê z nimi, sypi¹c œniegiem w takich iloœciach, ¿ezakry³ ich œlady.Ryba zacz¹³ wyjaœniaæ Smedsowi, co ma zrobiæ.LXVIIWrócili, otrzepuj¹c siê ze œniegu.— Zgubiliœmy ich — warkn¹³ Kruk.— Nie widaæ w³asnej rêki w tej kurzawie — narzeka³ Osio³ek Torque.— Wytropiliœcie ju¿ Hulakê w Ró¿ach w czasie burzy œnie¿­nej, nie? — zapyta³emKruka.— W innych okolicznoœciach.Teraz by³ jeszcze bardziej wœciek³y.Wydawa³o mu siê, ¿e z³apa³ nas na czymœ,kiedy wpad³ przez drzwi.Jakbyœmy w na­szym stanie mogli cokolwiek zdzia³aæ.Pupilka kaza³a mu siê zamkn¹æ.By³o jasne, ¿e martwi³a siê o ca³¹ sprawê.Powiedzia³a, co zrobimy, jeœli ci dwaj zdradz¹ Szarym, gdzie mo¿na nas znaleŸæ.Niemal by³o jej ¿al tych facetów.Czasami przesadza³a z empati¹.Ja nie mia³em ¿adnego zro­zumienia dla ludzi,którzy rzucali we mnie no¿ami.Parê godzin póŸniej zaczê³o siê zamieszanie.Przybieg³o dwóch naszych szpiegówze œwi¹tyni z doniesieniami, ¿e facet, który prawdopodobnie mnie dziabn¹³,poszed³ do Exile'a ubiæ interes.¯eby okazaæ mu swoje dobre chêci, powiedzia³mu, gdzie mo¿na znaleŸæ nas i brygadier Wildbrand.Powiedzia³ mu tak¿e, i¿ jegokwatera jest obstawiona przez szpiegów i ¿e stworzenia z Równiny wiedz¹ oka¿dym jego kichniêciu.To oznacza³o k³opoty.Grupa naszych ma³ych sprzymierzeñ­ców nie otrzyma³a naczas wiadomoœci, ¿e trzeba uciekaæ.Gossamer i Jedwabna Pajêczyna wyprowadzi³yszwadrony œmierci.Jeden oddzia³ ruszy³ za nami w pogoñ.Domyœlali siê, ¿ewiemy ju¿ o poœcigu, ale liczyli na to, i¿ nie przemkniemy siê przez miasto,które postawiono na nogi.Zwa¿ywszy na dobr¹ robotê, jak¹ ju¿ przedtem wykonali Bomanz i Milczek, uzna³emich za optymistów.Exile jednak prawdopodobnie nie wiedzia³ o naszych zasobach,a przynajmniej nie o Bomanzu.Wyobrazi³em sobie jego panikê, kiedy zacznie siêzastanawiaæ, co te¿ Pupilka mo¿e przywo³aæ z Równiny Strachu.Na pewno wymyœlili coœ z Ojcem Drzewo.Nie wiem co, ale na pewno coœ du¿ego.Nic tak nie pomaga w wyjaœnieniu sedna sprawy, jak to, ¿e nie ma siê bladegopojêcia, co w³aœciwie siê dzieje.Nie bierz tego do siebie, Pude³ko, staryprzyjacielu, ale nie bêd¹ mogli wydusiæ z ciebie czegoœ, czego nie wiesz.Pupilka kaza³a Milczkowi i braciom Torque wyprowadziæ konie i ukryæ je napustej parceli niedaleko nas.Ach tak? A co zrobi¹ ze œladami? Pewnie u¿yj¹czarów.Konie by³y czêœci¹ jej planu.Jakiekolwiek.S³ysza³em frag­ment jej dyskusji zMilczkiem.Powiedzia³a, ¿e chce ukraœæ jeszcze kilka.Pewna pe³na poœwiêcenia ma³pka skalna ukrywa³a siê w œwi¹­tyni a¿ do ostatniejchwili.BliŸniaczki omal jej nie usma¿y³y.W ka¿dym razie dowiedzia³a siê, ilemog³a, o umowie Exile'a.Zawar³ uk³ad.Ma³pka twierdzi³a, ¿e zamierza³ dotrzymaæ s³owa i zap³aciæ, jeœlinaprawdê dostanie grot od tych ludzi.Facet, który mówi³ w ich imieniu, niemia³ pojêcia, gdzie znaj­duje siê grot.Ukry³ go ten drugi.To mia³o sens.Exile pewnie te¿ tak uwa¿a³.Nie marnowa³ czasu na molestowaniepoœrednika.Zapyta³ tylko, jak zamierzaj¹ dokonaæ wymiany.Mieliœmy w rêkach faceta, który wiedzia³, gdzie jest grot! Przez dziesiêæ dnimieszka³em z nim w tym samym pieprzonym namiocie! Mia³em ochotê skopaæ ty³ekpewnym Nocnym Myœ­liwym za ok³amywanie nas.Kruk te¿ siê wœciek³.— Jak, do cholery, mamy namówiæ ludzi do walki z cesarst­wem, jeœli te gnojkibêd¹ uczciwe? Kto s³ysza³ kiedyœ o uczciwej umowie z czarodziejem?Bomanz spojrza³ na niego paskudnie, ale nie mia³ ju¿ okazji siê spieraæ.Dostaliœmy wiadomoœæ, ¿e ch³opcy Exile'a s¹ blisko.Kiedy wpadli do œrodka, zobaczyli tylko brygadier Wildbrand i jej kumpla,siedz¹cych na pod³odze obok naszego kar³owatego menhira.Byliœmy tam, aleBomanz nada³ nam kszta³t kup nawo­zu i innych odpadków, a Nocnych Myœliwychprzekona³, ¿e uciekliœmy.— Czeœæ ch³opaki! — zahucza³ menhir.— Znowu siê spóŸni­liœcie.Zawszebêdziecie siê spóŸniaæ.Powinniœcie siê ockn¹æ i przejœæ na stronê zwyciêzców.Bia³a Ró¿a nie ¿ywi urazy.Wszyscy najeŸdŸcy byli osobistymi stra¿nikami Exile'a, nie jakimiœ tamrekrutami, ale g³az nie przestawa³ gderaæ.Rozbiegli siê.Niektórzy pognali na stryszek i nikogo tam nie znaleŸli.Niektórzy zabrali siê do uwalniania zwi¹zanych jeñców, a inni próbowali uciszyæmenhira-pyskacza.Nagle g³az znikn¹³, a kiedy przestali wytrzeszczaæ oczy, poja­wi³ siê zpowrotem.— Zdecydujcie siê szybko, ch³opcy.Ju¿ prawie œwita, a do zachodu s³oñca Bia³aRó¿a wypleni st¹d cesarsk¹ zarazê! — za­hucza³ i znowu znikn¹³.Ten ¿art trochê ich poruszy³.Raz jeszcze kamieñ sypn¹³ z³oœliwoœciami.Wœciekli siê tak, ¿e przestaliprzeszukiwaæ stajniê.Z zewn¹trz dobieg³ jakiœ ha³as.Trzech z nich zniknê³o w zamie­ci.B³ysk!Wrzask! Jeden z nich wróci³, s³aniaj¹c siê na nogach.— Wszyscy nie ¿yj¹.Zabrali konie.Ten przeklêty Milczek popisuje siê przed Pupilka.Bêdzie na niego wœciek³a zaniepotrzebne morderstwa.Nie wini³em go.Tak d³ugo musia³ siê hamowaæ.Cifaceci mogli mu to wynagrodziæ.Grupa ¿o³nierzy poœpieszy³a pomœciæ swoich kumpli [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •