[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Smeds musia³ przejœæ blisko niego.— Macie zamiar zap³aciæ za pokój, ch³opcy? — zapyta³ w³aœciciel.— JesteœciespóŸnieni dwa dni.— Tully niech siê tym zajmie.To jego kolej.— Niespodzianka, przyjacielu.Nie zrobi³ tego.Ma te¿ niez³y rachunek za piwo.Jeszcze dzieñ lub dwa i wspomnê o tym waszemu kolesiowi, kapralowi.Zprzyjemnoœci¹ wpakuje was do obozu pracy.Smeds patrzy³ na niego, dopóki karczmarz nie uciek³ spoj­rzeniem w bok, icisn¹³ mu monetê.— To za pokój.Powiem Tully'emu, ¿eby uregulowa³ ra­chunek.Tully nie spa³.Mo¿liwe, ¿e s³ysza³ rozmowê.Udawa³, ¿e drzemie.— Wstawaj — powiedzia³ Smeds.— Mamy robotê.Liczê do piêciu, a potem wykopiêciê z ³Ã³¿ka — doda³, kiedy Tully nie poruszy³ siê.— Cholera, Smeds.— Tully usiad³ na ³Ã³¿ku.— Z ka¿dym dniem upodabniasz siê dotego dupka, Ryby.Có¿ to za cholernie wa¿na sprawa, ¿e musisz zrywaæ mnie zwyra?— Powiem ci na ulicy.Po drodze mo¿esz sp³aciæ swój d³ug w³aœcicielowi.Robisiê nerwowy.Mówi coœ o rozmowie z kap­ralem na twój temat.— Psiakrew.Gnojek.— Tully wzruszy³ ramionami.— Mo¿e zap³aci³byœ za mnie,Smeds? Oddam ci, jak tylko bêdê móg³ siê wyœlizn¹æ i dobraæ do mojej kryjówki.— Dobra.— Smeds spojrza³ na kuzyna.— Czekamy na zewn¹trz.Nie marudŸ d³ugo.Wyszed³ z pokoju i rzuci³ drug¹ monetê karczmarzowi.— Nie dawaj mu wiêcej na kredyt — powiedzia³.Ryba czeka³ na zewn¹trz.— Kiedy przyjedziemy z powrotem do miasta, mój udzia³ pozwoli na cztery lubpiêæ lat niez³ego ¿ycia.A ty, co zrobisz?— Jestem starym cz³owiekiem.Mam niewielkie potrzeby — odpowiedzia³ Ryba.— Oco chodzi?— O Tully'ego.Pomyœla³eœ, ¿e ten gnojek móg³ ju¿ przepuœ­ciæ ca³y swój udzia³?— Mów dalej.— Prosi³ mnie o po¿yczki.Z pocz¹tku oddawa³, ale ostatni raz nie.W³aœniedowiedzia³em siê, ¿e nie zatroszczy³ siê o za­p³atê za pokój i narobi³ d³ugówza piwo.— Tak? — Ryba przez chwilê wygl¹da³ zdecydowanie groŸnie.— Mam coœ dozrobienia.Kiedy przyjdzie, idŸcie razem w tamto miejsce.Dogoniê was.—Oddali³ siê majestatycznie.Chwilê potem przycz³apa³ Tully.— Jestem ju¿.Có¿ to za cholernie wa¿na sprawa? Gdzie Ryba i Timmy?— Ryba mia³ coœ do za³atwienia.— Smeds domyœla³ siê, co to takiego.— Dogoninas.Timmy nie ¿yje.Idziemy go po­chowaæ.Tully spojrza³ na niego têpo, nie patrz¹c pod nogi.— Robisz mnie w konia?— Nie.Kiedy ju¿ nikt nie móg³ ich pods³uchaæ, Smeds po kawa³ku opowiedzia³ ca³¹historiê.Na ulicach wa³êsa³o siê bez celu mnóstwo ludzi.W powietrzu czuæ by³onapiêcie.Smeds domyœla³ siê, ¿e Szarzy nie bêd¹ w stanie utrzymaæ wszystkiegow tajem­nicy.Jeszcze trochê cierpliwoœci, trochê uwagi, a mogliby wy­trzymaæoblê¿enie.Gdziekolwiek szli, ludzie szeptali o znakach Bia³ej Ró¿y, jeœli tylko nie by³oSzarych.Ros³a plotka, ¿e Bia³a Ró¿a przyby³a do miasta i czeka tylko w³aœciwejchwili, aby rozpocz¹æ powstanie.Smeds wiedzia³, ¿e Szarzy wszêdzie mieli szpiegów.Gossamer i JedwabnaPajêczyna po godzinie zna³y ju¿ ka¿dy szept.Musia³y dzia³aæ, jakkolwieknieprawdopodobne by³yby plotki.W prze­ciwnym razie ktoœ móg³by daæ znak iwznieœæ pochodniê buntu.Oprócz g³upich nadziei na awanturê przy boku Bia³ej Ró¿y da³o siê s³yszeæ tak¿ebardziej ponure g³osy.By³o je trudniej uchwyciæ, poniewa¿ handlarze plotekzachowywali du¿o wiêksz¹ ostro¿noœæ przy kupczeniu tym towarem.Wieœæ nios³a, ¿e bliŸniaczkom zaczê³o siê spieszyæ.Przepro­wadza³y masoweegzekucje i wyrzyna³y ludzi z Wios³a, szukaj¹c kogoœ, kto zechce kupiæ sobie¿ycie za cenê srebrnego grotu.Sytuacja w Wioœle przesta³a byæ tajemnic¹.Wszyscy wiedzieli ju¿ o grocie.Tawiadomoœæ by³a sygna³em do podniesienia kurtyny.Rozpoczê³o siê d³ugie, mroczneprzedstawienie, w któ­rym g³Ã³wn¹ rolê gra³ strach.Tully narzeka³ i marudzi³ o nadci¹gaj¹cej masakrze, a¿ dotarli do wypalonejdzielnicy, gdzie znajdowa³y siê cia³a.Potem znowu zacz¹³ jêczeæ.— Nie pójdê tam, Smeds.Oni s¹ martwi.Niech tam le¿¹.— Szkoda, ¿e ty nie jesteœ.To przez twój genialny umys³ mamy ten ca³y burdel.W³¹czysz siê w to i pomo¿esz nam wyjœæ z tego ¿ywcem, choæby nie wiem co; alboosobiœcie rozwalê ci ³eb.— Gówno — parskn¹³ Tully.— Mo¿e nie.Ale lepiej uwierz, ¿e staæ mnie na wszystko.Rusz siê.Tully zabra³ siê do roboty przera¿ony gwa³townoœci¹ kuzyna.Chwilê póŸniej pojawi³ siê Ryba.Wymienili ze Smedsem spojrzenia.— Nie ma nikogo za nami.Zwolnijcie trochê.Pójdê na zwiady.Dwie minuty póŸniej da³ znak, ¿e droga wolna.Smeds wœlizn¹³ siê na miejscemordu.Odór œmierci ci¹gle unosi³ siê w powietrzu, choæ ju¿ nie tak silny.Na zewn¹trzRyba burkn¹³ coœ do Tully'ego.Ten warkn¹³ w odpowiedzi, ale wlaz³ do œrodka.Smeds zsun¹³ siê po schodach do piwnicy.Zaskoczony ujrza³, ¿e ogarki œwiecci¹gle jeszcze p³on¹, oœwietlaj¹c pokój.Nic siê nie zmieni³o.Cia³a zesztywnia³y tylko, a teraz za­czyna³y siêrozk³adaæ.Brzêcz¹ce roje much t³oczy³y siê w ich oczach, ustach, nozdrzach ina powierzchni ran [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •