[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie s¹dzê zatem, ¿ebyœmy do koñca wiedzieli, dlaczego ktoœtak bardzo siê stara³ znaleŸæ repulsor na Korelii.Nie zapominajcie tak¿e otym, ¿e podobno rebelianci w innych œwiatach tak¿e poszukuj¹ planetarnychrepulsorów.Prawdopodobnie przynajmniej niektórzy je odnaleŸli, a terazprzygotowuj¹ siê do wykorzystania.- Wykorzystania? Przeciwko komu? - zapyta³ Han.- Nie mam zielonego pojêcia - przyzna³a Mara.- Wiem tylko, ¿e nie szuka siêtak rozpaczliwie czegoœ, czego nie uwa¿a siê za bardzo wa¿ne.A ju¿ z ca³¹pewnoœci¹ nie szuka siê tego, kiedy toczy siê wojna, a przeciwnicy staraj¹ siêoszczêdzaæ si³y i œrodki na decyduj¹ce starcie.Tymczasem wszystko wskazuje nato, ¿e rozmaite grupki rebeliantów uwa¿aj¹ repulsory za coœ wartoœciowego iabsolutnie niezbêdnego do odniesienia zwyciêstwa.Zaczynam uwa¿aæ, ¿e torepulsory stanowi¹ g³Ã³wny powód, dla którego w ogóle wybuch³y rebelie.Nies¹dzê zreszt¹, ¿ebyœmy mieli do czynienia z jakimikolwiek rebeliantami.Inaczejmówi¹c, rebelie stanowi¹ tylko coœ w rodzaju zas³ony dymnej, a za t¹ zas³on¹kryj¹ siê nasi prawdziwi wrogowie.- Co chcesz przez to powiedzieæ? - zainteresowa³a siê Leia.- Mam wra¿enie, ¿e poszukiwania repulsorów nie wynikaj¹ z faktu pojawienia siêró¿nych grupek rebeliantów - odrzek³a Mara.- Przypuszczam, ¿e rebelie maj¹tylko ukryæ prowadzenie takich poszukiwañ.Jesteœmy prawie pewni, ¿e wybuch³y,poniewa¿ tak zadecydowa³ ktoœ z zewn¹trz systemu.Przynajmniej tyle wynika ztego, co mówi³a Drackmus.chocia¿ nie wiem, na ile mo¿emy jej wierzyæ.Jakoceniacie szansê, ¿e rebelie na wszystkich piêciu œwiatach systemu wybuch³yrównoczeœnie ot, tak, po prostu przez przypadek? A zatem gdzieœ musi siêukrywaæ ktoœ, kto to wszystko koordynuje.Chyba wszyscy zgadzamy siê z tymwnioskiem.Twierdzê zatem, ¿e nadrzêdnym celem naszych ukrytych wrogów by³achêæ przejêcia w³adzy nad wszystkimi planetarnymi repulsorami.- To ma sens jedynie wówczas, gdy owym tajemniczym organizatorem, owymnieznanym wrogiem, jest ktoœ spoza tego systemu - oœwiadczy³a Leia.- Niewyobra¿am sobie, ¿eby nasi znajomi z Ligi Istot Ludzkich nawi¹zali w tejsprawie kontakty ze swoimi bliskimi i serdecznymi przyjació³kami zseloniañskiej Supernory.Co innego, gdyby ktoœ to koordynowa³.Taki ktoœ móg³siê zwróciæ z proœb¹ o pomoc do ka¿dej grupki malkontentów z osobna.Móg³zapewniæ jej wszystko, co niezbêdne do prowadzenia takich poszukiwañ.Móg³wypo¿yczyæ sprzêt, przekazaæ informacje, a przede wszystkim sfinansowaæ ca³eprzedsiêwziêcie.Wiemy tak¿e, ¿e grupy rebeliantów z ró¿nych œwiatówporozumiewaj¹ siê miêdzy sob¹.przynajmniej do pewnego stopnia.Wszystkiebra³y przecie¿ udzia³ w tamtym skoordynowanym ataku na okrêty bakurañskiejfloty.- Tylko dlaczego grupki rebeliantów mia³yby wspó³pracowaæ jednoczeœnie i zpodobnymi grupami z innych œwiatów, i z nieznanym mocodawc¹? - zapyta³ Han.-Jak¹ mog³yby odnieœæ z tego korzyœæ?- Nie jestem tego pewna, ale gdybym to ja zawiera³a umowê, powiedzia³abym coœtakiego: „WeŸcie nasze pieni¹dze i skorzystajcie z naszych informacji;wspó³pracujcie z nami i zatrudnijcie w³asnych obywateli do szukania repulsora,a kiedy znajdziecie, przeka¿cie nam, ¿ebyœmy mogli zrobiæ z niego w³aœciwyu¿ytek.W zamian za to, kiedy zrzucimy jarzmo Nowej Republiki, pozwolimy wamsprawowaæ nieograniczon¹ w³adzê na swoim œwiecie.Pamiêtajcie jednak, ¿eprzedtem musicie nam pomóc.i, rzecz jasna, przekazaæ w nasze rêce ca³¹w³adzê nad planetarnym repulsorem".- Tyle ¿e wówczas ów nieznany organizator godzi³by siê na podjêcie du¿egoryzyka - odrzek³ Han.- Któraœ grupa rebeliantów mog³aby dojœæ do wniosku, ¿erepulsor znaczy dla niej wiêcej ni¿ perspektywa sprawowania nieograniczonejw³adzy.- Domyœlam siê, ¿e w³aœnie tak sta³o siê w przypadku Ligi Istot Ludzkich -rzek³a Leia.- Je¿eli rzeczywiœcie istnieje ktoœ spoza systemu, kto o wszystkimdecyduje, ów ktoœ - a nie przywódca Ligi - sprawuje w³adzê tak¿e nadgwiazdogromem.Zapewne nie by³ uszczêœliwiony, kiedy siê dowiedzia³, ¿e Liga,próbuj¹c go oszukaæ, ucieka siê do rzucania gróŸb bez pokrycia.- Mo¿liwe, ¿e wcale o tym nie wie - stwierdzi³a Mara.- Mo¿liwe, ¿e ukry³ siêbardzo daleko od tego systemu gwiezdnego.Zapewne pozostawi³ tylko kilkuobserwatorów, szpiegów albo zwiadowców.PóŸniej, kiedy ktoœ w³¹czy³ generatorzag³uszaj¹cych sygna³Ã³w, móg³ uwiêziæ wszystkich przedstawicieli nieznanegomocodawcy, a potem mówiæ, co chce - bez obawy, ¿e ktokolwiek spoza systemu gous³yszy.Co wiêcej, kiedy wytworzy³ interdykcyjne pole, móg³ siê tak¿e przestaæobawiaæ, ¿e pojawi siê ktoœ, kto pokrzy¿uje mu plany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]