[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A co z nim? - Nalega³ by³y oficer marynarki.- Co sta³o siê z nim.i reszt¹za³ogi? Dzieñ na wzburzonym morzu mo¿e zabiæ wielu ludzi, ale w jego wygl¹dziejest coœ niezwyk³ego.Zawstydzona, ¿e Jeronnan musia³ jej o tym przypominaæ, Kara szybko pochyli³asiê nad cia³em.- Gdzie s¹ twoi towarzysze?Brak odpowiedzi.Szybko dotknê³a klatki piersiowej, poczu³a, jak ugina siê podlekkim dotkniêciem jej palców.P³yn, który by³ sk³adnikiem czaru, zacz¹³wyp³ywaæ.Czarodziejka mia³a tyko jedn¹ szansê.Oczy martwego cz³owieka czêstozapamiêtywa³y ostatnie obrazy, jakie widzia³ przed œmierci¹.Jeœli proszek,którym je posypa³a zachowa³ swoj¹ moc, Kara mog³a zobaczyæ te obrazy sama.Nieogl¹daj¹c siê na kapitana, powiedzia³a:- Pod ¿adnym pozorem nie wolno mi teraz przeszkadzaæ.Zrozumiano?- Tak.- Jeronnan powiedzia³ to z niechêci¹.Kara spojrza³a wprost w martwe oczy i zaczê³a mruczeæ.Z³oty blask w jegooczach przyci¹ga³ j¹, poch³ania³.Nekro-mantka zwalczy³a instynktown¹ chêæucieczki ze œwiata umar³ych, skupiaj¹c siê na zaklêciu, które rzuca³a.* * *I nagle Kara znalaz³a siê na ma³ej ³odzi poœrodku wzburzonego morza, wios³uj¹cz ca³ej si³y, jakby œciga³a j¹ ca³a Mroczna Trójca.Nekromantka spojrza³a wdó³, zobaczy³a, ¿e jej rêce s¹ twarde, szorstkie - rêce marynarza, rêceKalkosa.- Gdzie ³Ã³dŸ Pietra? - zawo³a³ do niej brodaty mê¿czyzna.- Sk¹d mogê wiedzieæ? - odpar³y jej usta g³êbokim, chrapliwym g³osem.-Wios³uj! Jeœli bêdziemy p³yn¹æ na wschód, mamy szansê! Ten sztorm musi siêkiedyœ zakoñczyæ!- Powinniœmy zabraæ ze sob¹ kapitana!- Nigdy nie zostawi statku, nawet jeœli zatonie! Jeœli chce p³yn¹æ z w³adc¹demonów, niech p³ynie!- Uwaga na falê! - krzykn¹³ ktoœ.Jej g³owa zwróci³a siê w tamt¹ stronê, a z ust pop³yn¹³ strumieñ epitetów,których Kara jeszcze nie s³ysza³a.W pewnej odleg³oœci zobaczy³a dwie inneszalupy, równie¿ pe³ne zdesperowanych ludzi.Brodacz nagle wsta³, co w tych warunkach nie by³o najm¹drzejsz¹ rzecz¹.Patrzy³siê na coœ za jej plecami -plecami Kalkosa - i jak szalony dŸga³ powietrzepalcem.- Uwa¿aj! Uwa¿aj!Spojrzenie Kalkosa przesunê³o siê, o ile mog³o.Marynarz dalej napiera³ nawios³a.K¹tem oka dostrzeg³ wynurzaj¹cy siê, wê¿owy kszta³t.- Zawracaæ1 Zawracaæ! - zawo³a³ Kalkos - Siadaj, Bragga! Brodacz klapn¹³ naswoje miejsce.Ci, którzy mogli poruszaæ wios³ami, rozpaczliwie starali siêzawróciæ ³Ã³dŸ.Ponad rykiem fal i grzmotami gromów Kara us³ysza³a odleg³e krzyki.Kalkosspojrza³ w tamt¹ stronê i zobaczy³ okropny widok, gdy kilka macek pochwyci³ojedn¹ z ³odzi.Kilku ludzi unios³y w powietrze przyssawki na mackach, innych-przera¿aj¹co chwytnepazury, niemal rêce, które wyrywa³y marynarzy z ³odziniczym kwiatki z grz¹dki.Kara spodziewa³a siê, ¿e teraz marynarze zostan¹ wrzuceni do strasznego otworuw œrodku potê¿nej, potwornej postaci.Stwór przypomina³ gigantyczn¹ka³amarnicê, z jednym wielkim okiem i okropn¹ skór¹ - z pewnoœci¹ niezamieszkiwa³ tego œwiata.Tymczasem potwór trzyma³ ich w powietrzu, u¿ywaj¹cpazurzastych koñczyn do przytykania marynarzy do rozmaitych przyssawek.Ofiarywrzeszcza³y, b³agaj¹c o pomoc tych, którzy byli na ³odziach.- Wios³owaæ, przeklêci! - rycza³ Kalkos - Wios³owaæ!- Mówi³em ci, ¿e nas nie wypuœci! Mówi³em! - Cicho b¹dŸ, Bragga! Cicho.Nakry³a ich du¿a fala, wyrzucaj¹c krzycz¹cego marynarza za burtê.Obok ³Ã³dkiwynurzy³y siê macki, otaczaj¹c towarzyszy Kalkosa ze wszystkich stron isiêgaj¹c po nich.- Do broni! To jedyny sposób.Choæ ¿eglarzom uda³o siê obroniæ przed atakiem kilku demonicznych ramion, byliporywani z ³odzi jeden po drugim, a¿ pozosta³ tylko Kalkos i tylko jedno wios³ojako broñ.Gdy macki owinê³y siê wokó³ nóg i chwyci³y j¹ za ramiona, Kara poczu³a ch³Ã³d.Poczu³a, jak ssawki przyczepiaj¹ siê do jej cia³a.nie! To wszystko ju¿ siêwydarzy³o! To przytrafi³o siê Kalkosowi, nie jej!Mimo i¿ sobie to powtarza³a, wci¹¿ prze¿ywa³a koszmar marynarza jako coœ nowegoi przera¿aj¹cego.Nawet pomimo ubrania Kalkos s³ab³, jakby z jego cia³a by³oodsysane samo ¿ycie.Jego skóra zmarszczy³a siê i wysuszy³a, mimo wilgocidooko³a.Czu³ siê jak buk³ak, którego zawartoœæ jest powoli wypijana.Nagle, gdy wydawa³o siê, ¿e ca³e ¿ycie zosta³o z niego wypite, a cia³o zdawa³osiê byæ tylko such¹ skorup¹, macki wypuœci³y Ka³kosa, który wpad³ do ³odzi.Choæ wiedzia³, ¿e na pomoc jest ju¿ za póŸno, jednak wola³ spêdziæ ostatniegodziny ¿ycia na ³odzi, ni¿ w paszczy jakiej œ piekie³nej bestii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]