[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle wyczu³ czyj¹œ obe­cnoœæ za plecami.- Kto to?- Slape, proszê pana.- Mia³eœ zostaæ z Laceyem.- Musia³ iœæ, proszê pana.- Iœæ?- Wybieg³, proszê pana.Nie mog³em go zatrzymaæ.- Szlag by ciê trafi³.Co to znaczy, nie mog³eœ go zatrzymaæ? - Redman ruszy³ wkierunku drzwi.W po³owie drogi potkn¹³ siê o krzes³o, które przewracaj¹c siê,zadrapa³o linoleum.Slape siê wykrzywi³.- Przepraszam pana - powiedzia³.- Nie mog³em go z³apaæ.Boli mnie noga.Rzeczywiœcie, Slape kula³.- Dok¹d poszed³?Slape wzruszy³ ramionami.- Nie wiem dok³adnie, proszê pana.- Lepiej sobie przypomnij.- Nie ma potrzeby, aby pan siê denerwowa³.S³owo "pan" by³o wypowiedziane niedbale, sta³o siê paro­di¹ szacunku.Redmanmia³ ochotê uderzyæ kroœciatego szcze­niaka.By³ od niego tylko w odleg³oœcikilku stóp.Slape sta³ w drzwiach.- ZejdŸ mi z drogi, Slape.- Naprawdê, proszê pana, nie mo¿e mu pan w niczym po­móc.On odszed³.- Powiedzia³em, zejdŸ mi z drogi.Gdy zbli¿y³ siê do Slape'a, aby go odepchn¹æ, us³ysza³ ciche klikniêcie.Tengnojek mia³ nó¿ sprê¿ynowy i przyciska³ go do brzucha Redmana.Czubek no¿azadrasn¹³ mu skórê.- Nie ma po co iœæ za Laceyem, proszê pana.- Co ty robisz na mi³oœæ Bosk¹, Slape?- Po prostu bawimy siê - wycedzi³ ch³opak przez sczernia³e zêby.- Nic siênikomu nie dzieje.Najlepiej niech pan da spokój.Czubek no¿a zaczerwieni³ siê krwi¹.Slape chcia³ go zabiæ, nie by³o co do tego¿adnych w¹tpliwoœci.Czymkolwiek by³a ta gra, Slape zamierza³ siê zabawiæ naw³asn¹ rêkê.Ta zabawa nazywa³a siê zabijaniem nauczyciela.Morderca corazmocniej naciska³ nó¿, wbijaj¹c go bardzo powoli w g³¹b cia³a Redmana.Cienki zpocz¹tku strumyczek krwi stawa³ siê coraz obfitszy.- Kevin lubi³ wpaœæ czasami i siê zabawiæ - powiedzia³ Slape.- Henessey?- Tak.Lubisz mówiæ do nas po nazwisku, prawda? To bar­dziej mêskie, nie? Toznaczy, ¿e nie jesteœmy dzieæmi, lecz mê¿czyznami.Jednak widzi pan, Kevin niejest jeszcze mê¿­czyzn¹.Nigdy nie chcia³ byæ mê¿czyzn¹.W sumie, nienawi­dzi³myœli, ¿e kiedyœ bêdzie mê¿czyzn¹.Wiesz dlaczego? -Nó¿ przebija³ powolimiêœnie.- Uwa¿a³, ¿e kiedy stajesz siê mê¿czyzn¹, zaczynasz umie­raæ, a Kevin mówi³, ¿enigdy nie umrze.- Nigdy nie umrze?- Nigdy.- Chcia³bym z nim porozmawiaæ.- Ka¿dy by chcia³, proszê pana.On jest bardzo charyzma­tyczny.To s³owo,którego u¿ywa pani doktor charyzmatyczny.- Chcia³bym spotkaæ tego charyzmatycznego faceta.- Nied³ugo.- Teraz.- Powiedzia³em, ¿e nied³ugo.Redman z³apa³ rêkê no¿ownika za nadgarstek tak szybko, ¿e Slape nie zd¹¿y³dokoñczyæ swego dzie³a.Byæ mo¿e Slape by³ naæpany i dlatego tak wolnoreagowa³.Redman ³atwo uzyska³ nad nim przewagê.Drug¹ rêk¹ Redman z³apa³Slape'a za chu­d¹ szyjê i nacisn¹³ palcem jab³ko Adama.Morderca zakrztusi³siê.- Gdzie jest Henessey? ZaprowadŸ mnie do niego! Slape patrzy³ na Redmanamaœlanym wzrokiem.- ZaprowadŸ mnie do niego! - krzykn¹³ nauczyciel.Morderca uderzy³ piêœci¹ w ranê na brzuchu Redmana.Na­uczyciel zakl¹³.Slapeprawie wyœlizgn¹³ siê z nagle os³ab³ego uœcisku.Ten jednak uderzy³ go mocnokolanem w krocze.Sla­pe szarpn¹³ siê konwulsyjnie.Redman trzyma³ go mocno.Ko­lano uderzy³o jeszcze raz, mocniej.I jeszcze raz.I jeszcze.£zy sp³ywa³ypo twarzy ch³opaka, toruj¹c sobie drogê miêdzy pokrywaj¹cymi j¹ parchami.- Mogê ci zrobiæ o wiele wiêksz¹ krzywdê ni¿ ty mnie - po­wiedzia³ Redman.-Wiêc jeœli zamierzasz dalej siê tak zaba­wiaæ, jestem gotów.Slape potrz¹sn¹³ g³ow¹, spazmatycznie ³apa³ powietrze.- Chcesz wiêcej?Slape znów potrz¹sn¹³ g³ow¹.Redman puœci³ go i popchn¹³ na œcianê.£kaj¹c zbólu, z wykrzywion¹ twarz¹ morderca osu­n¹³ siê na pod³ogê.Kolanami œciska³rêce.- Gdzie jest Lacey?Slape zacz¹³ siê trz¹œæ.Mówi³ z trudnoœci¹.- Jak myœlisz? Kevin go ma.- Gdzie jest Kevin?Slape spojrza³ zaintrygowany na Redmana.- Nie wiesz?- Gdybym wiedzia³, to bym ciê nie pyta³.Nagle Slape jêcz¹c, rzuci³ siê do przodu.Redmanowi wyda­wa³o siê, ¿e ch³opakpo prostu siê przewraca.Slape jednak chcia³ jeszcze raz spróbowaæ zwyciê¿yæRedmana.W jego rê­ce pojawi³ siê nó¿, podniesiony z pod³ogi i mierz¹cy teraz wkrocze nauczyciela.Redman o w³os unikn¹³ ostrza.M³ody morderca ju¿ zapomnia³o bólu.Sta³ przed nauczycielem, wy­machuj¹c sprê¿ynowcem.- Zabijê ciê, œwinio - wysycza³ przez zêby Slape.- Zabijê.Nagle szerokootworzy³ usta i wrzasn¹³.- Kevin! Kevin! Pomó¿ mi!Jego ruchy by³y ma³o precyzyjne.£zy sp³ywa³y mu po twa­rzy.Potyka³ siê wci¹¿,kr¹¿¹c wokó³ swej ofiary.Redman wybra³ odpowiedni moment i potê¿nie kopn¹³ go w kolano.Mia³ nadziejê,¿e by³o to to s³absze kolano.Trafi³ dobrze.Slape wrzasn¹³, zatoczy³ siê iobróciwszy siê uderzy³ twarz¹ o œcianê.Redman z³apa³ ch³opaka i przycisn¹³ doniej.By³o to ju¿ niepotrzebne.Slape nadzia³ siê na swój w³asny nó¿.Próbowa³go wyci¹gn¹æ, ale znów opar³ siê o œcianê, wbijaj¹c ostrze jeszcze g³êbiej.By³ martwy, zanim osun¹³ siê na pod³ogê.Redman przewróci³ cia³o na plecy.Nigdy nie móg³ siê os­woiæ z nag³oœci¹ inieodwracalnoœci¹ œmierci.Cz³owiek od­chodzi³ tak szybko, nik³ jak obraz zwy³¹czonego telewizora.Panuj¹ca w budynku absolutna cisza by³a przyt³aczaj¹ca.Rana Redmana nie by³azbyt powa¿na.Krew spowodowa³a, ¿e koszula sta³a siê jakby banda¿em iprzyklei³a siê do rany, za­mykaj¹c j¹.Bola³o to jednak nieŸle.Mimo to,skaleczenie by³o teraz najmniejszym problemem.Redman musia³ rozwik³aæta­jemnicê.Niestety, nie bardzo czu³ siê na si³ach, aby tego do­konaæ.By³wyczerpany i zu¿yty.Czu³ ciê¿k¹ atmosferê panu­j¹c¹ w budynku.Nie mia³ si³ani chêci pozostawaæ tu d³u¿ej.Nagle uwierzy³ w duchy.Westybul oœwietla³a naga ¿arówka zwisaj¹ca z sufitu.Przy jej œwietle Redmanodczyta³ pognieciony list Laceya [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •