[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jabba nie jest g³upi.Jest te¿ niebezpieczny.I nie lubi sprytniejszych od siebie.Dlatego siad³em sobie w cieniu budynku stoj¹cego obok „Lucky Despot" od stronylokalu Wuhera i obserwowa³em goœci przybywaj¹cych na wesele.Wys³anników Jabbyrozpozna³em bez trudu i z zadowoleniem stwierdzi³em, ¿e nie planowa³ masakry -gdyby zamierza³ pozbyæ siê Valarian i jej pomagierów, wys³a³by wiêksze si³y.Ato œwiadczy³o, ¿e moje przewidywania okaza³y siê s³uszne.Dotar³y do mnie urywki „Tears of Aqvanna", a potem us³ysza³em, jak graj¹ „Warmcase".Dziwne utwory jak na wesele, ale to móg³ byæ koncert ¿yczeñ.A potem pojawili siê szturmowcy.Dwie dru¿yny - cicho, bez œwiate³, ale w pe³nymuzbrojeniu i oporz¹dzeniu.Jedna dru¿yna obstawi³a wyjœcia, druga wesz³a dohotelu.Od momentu, w którym ich zobaczy³em, minê³o mniej ni¿ dwadzieœciasekund, kiedy skoñczy³a siê cisza - krzyki, strza³y, wrzaski i bez³adna palba zmiotaczy i blasterów.Jeden z obstawiaj¹cych wejœcie ¿o³nierzy pad³ trafiony, apozostali otwarli ogieñ do okien, z których ich ostrzelano.Przez noklornetkêwidaæ by³o, sk¹d strzelaj¹, a gdzie uciekaj¹- tych drugich by³o znaczniewiêcej; ewakuacja trwa³a w najlepsze.Mnie interesowa³o pewne miejsce trzypiêtra nad ziemi¹: by³ tam luk awaryjny, który poda³em Wuherowi jakonajpewniejsz¹ drogê ucieczki.W koñcu klapa odskoczy³a i wy³oni³a siê du¿a ³ysag³owa -Bith.Nawet nie próbowa³em zgadn¹æ który, bo s¹ za bardzo do siebiepodobni.Mia³ instrument, to ju¿ nieŸle.Za nim wychodzili nastêpni.Bardzodobrze.Po nich pokaza³ siê Wuher, a wiêc by³o wyœmienicie.W rekordowym tempiezeszli na dó³ i pognali razem w noc.Przebiegli obok nie zauwa¿aj¹c mnie, ale oto w³aœnie mi chodzi³o.Nigdy nie podejrzewa³em Wuhera, ¿e potrafi tak ¿wawo przebieraæ nogami, zawszejednak uwa¿a³em, ¿e odpowiednia motywacja dzia³a cuda.Motywacjê zobaczy³em podwóch sekundach - parê szturmowców w pe³nym biegu i z broni¹ gotow¹ do strza³u.Udzieli³em odrobinê £aski, podstawiaj¹c pierwszemu nogê.Drugi wywali³ siêniejako samodzielnie.Zanim zd¹¿yli siê pozbieraæ, ja pozbiera³em ich broñ.Coprawda dawno nie mia³em do czynienia z laserowym karabinkiem szturmowym, anigdy z tym akurat modelem, ale zasady konstruowania broni d³ugo siê niezmieniaj¹, zw³aszcza jeœli typ siê sprawdza.Typ, którego u¿ywa³o Imperium zamoich czasów, sprawdzi³ siê wielokrotnie.Nie mia³em zatem najmniejszegok³opotu z wyjêciem zasilaczy.Roz³adowane karabinki wrêczy³em szturmowcom, gdywrócili do pionu, dodaj¹c:- Wydaje mi siê, ¿e panowie coœ upuœcili.Jeden natychmiast odskoczy³ unosz¹c broñ i wrzasn¹³:- Nie ruszaj siê!Drugi spojrza³ na to, co mu wrêczy³em, potem na mnie, a potem na kumpla.- Jesteœmy rozs¹dnymi istotami, prawda? - spyta³em.- Przewróciliœcie siê, a jawam pomog³em wstaæ.Zdarza siê i nie ma co siê niepotrzebnie denerwowaæ.Gdybyktóremuœ z was coœ siê sta³o, to byœmy inaczej rozmawiali: jakieœ odszkodowaniealbo coœ takiego.Przez chwilê wszyscy trzej przygl¹daliœmy siê sobie w milczeniu.- Próbujesz nas przekupiæ? - spyta³ z pewnym wysi³kiem ten, który celowa³.Wyprostowa³em siê jak na paradzie i uœmiechn¹³em siê do nich.Nie by³ touprzejmy uœmiech.- Absolutnie nie zamierzam was przekupywaæ.Rano, gdy wszed³em do lokalu, „Modal Nodes" byli ju¿ na miejscu przygotowuj¹csiê do wystêpu.- Omal mnie nie zastrzeli³ parszywy droid! - powita³ mnie ponuro Wuher.- To siê nazywa parszywe szczêœcie: z zasady nie pud³uj¹.S³ysza³eœ, jak graj¹?- S³ysza³em - przyzna³ niechêtnie.- Faktycznie s¹ nieŸli.- S¹ najlepsi - powiedzia³em cicho.- I myœlê, ¿e o tym wiesz.Mrukn¹³ coœniezrozumiale, ale nie zaprzeczy³.- No to mo¿emy pogadaæ o mojej zap³acie - zaproponowa³em.- No to mo¿emy.- Darmowe drinki przez rok.- Jeszcze czego! ¯ebym poszed³ z torbami?! Za nic ich tu przez rok nieutrzymamy.Odlec¹, kiedy tylko zbior¹ niezbêdn¹ do tego kasê.A zbior¹ szybko.Mia³ racjê, ale nie do koñca.- Pobêd¹ tu d³u¿ej, bo Jabba nie pozwoli im tak prêdko opuœciæ planety.Mo¿enawet któregoœ dnia za¿yczy sobie ich z powrotem.Tym razem Wuher naprawdê siê uœmiechn¹³.Zdecydowanie wola³em, jak siê krzywi³.- Siedem darmowych kolejek codziennie, jak d³ugo bêd¹ tu graæ -zaproponowa³.-Od dnia, w którym znikn¹, zaczynasz p³aciæ.Za ka¿d¹ kolejkê powy¿ej siedmiute¿ p³acisz.Uœmiechn¹³em siê, odruchowo, co uœwiadomi³a mi dopiero mina barmana.- Przepraszam.Umowa stoi!I podszed³em do Bithów, a konkretnie do Figrina.Muzyk z niego doskona³y, a takw ogóle to nadêty dupek.Kiedy siê przedstawi³em, zorientowa³em siê, ¿e znamnie ze s³yszenia i nawet nie próbuje ukryæ pogardy: Labria, pó³pijak,pó³naiwniak, a w ogóle nie wiadomo co.- A, tak - mrukn¹³ ledwie zaszczycaj¹c mnie spojrzeniem.- Najmniej ulubionyszpieg Jabby.- Nie zagra³byœ?- spyta³em wiedz¹c o jego s³aboœci, co kart [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •