[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wielu go zrozumiało, jak to zazdrośnicy zazdrośnika.- Nie pójdziesz do tego pawilonu - oświadczył Geralt.- Nie masz nic do roboty najego próbie.Specjalnie daje się podglądać i podsłuchiwać konkurentom, żeby im ręce opadły igłos.odebrało.- Chyba masz rację - rzekł z westchnieniem poeta.- Nie należy od razu nastawiać sięna przegraną.Wlezę lepiej do tego kamiennego koryta i pomarzę o nadchodzącym sukcesie.- Przy okazji się wykąpiesz.Czerp pełnymi garściami ze zdobyczy cywilizacji -doradził wiedźmin.- A ja pójdę na zwiad.- Bez miecza? - rzekł Jaskier z powątpiewaniem.Geralt, zamiast odpowiedzi, pokazał Znak Sza.Jaskrowi przyśniło się, że dostał zasłużenie pierwszą nagrodę, a Jednooki Orfeuszzostał wygwizdany przez kompetentną publiczność i zmuszony do ucieczki.Zwycięzcywręczono ogromny, zdobiony klejnotami trzos.Czujni konkurenci zbliżyli się do triumfatora,by rozdzielić sumę po koleżeńsku.Podeszli z pustymi butelkami, szczypcami kominkowymi itaboretami, bo przecież musieli zdać broń przy wejściu.Wiedźmina nie było akurat pod ręką.Pewnie zdradziecka Essi Daven zawlokła go doswego pokoju.Jaskier biegnie przez Novigrad, przyciskając do drżącej piersi ciężki mieszek, za nimzaś pędzi banda zawistników z wrzaskiem: „Podzielić po równo!”.Jaskier miota się zaułkami,stuka w ciężkie bankowe wierzeje, wzywając pomocy.Żaden z tchórzliwych novigradzkichbogaczy nie otwiera drzwi.W końcu śpiewak dostrzega otwarty właz do kanału.W brudnej wodzie odbija sięksiężyc.Jaskier skacze w dół bez namysłu.„Jak to możliwe, że tonę? Jestem przecież świetnym pływakiem!” - myśli nieszczęsnybard.Silna dłoń chwyta go za włosy.- Zachłysnąłbyś się, idioto! Nie można cię zostawić nawet na chwilę! - krzyknąłwiedźmin.- Twoi koledzy na pewno później powiedzieliby, że utopiłeś się przed występem,bo wreszcie uświadomiłeś sobie swój brak talentu!Na te ostre słowa Jaskier momentalnie oprzytomniał, wylazł ze zdobyczy cywilizacji iowinął się prześcieradłem.- I co? - zapytał.- Wyczułeś magię? Jesteś gotów zdemaskować tego nędznegoSmyka?Geralt zastanowił się chwilę.- Nie w pierwszym odczuciu.Amulet chwilami podrygiwał, jakby przeskakiwałaprzez niego iskra.Jakaś zła magia.Twój koleżka Valdo powiedział jednak, że na próbieJednooki Orfeusz nie śpiewał pełnym głosem, nie ujawnił wszystkich atutów.Wygląda na to,że przyłapać go na gorącym uczynku można tylko w trakcie występu.Prześpij się póki co, aja się skoncentruję.- Swoją drogą, można spuścić z wanny brudną wodę i nalać świeżej - powiedziałpoeta.- Jest tam taki specjalny korek.- Zauważyłem - oznajmił wiedźmin.- Jednak jest jakiś pożytek z tych bankierów.- Myślałem, że wybudują na festiwal specjalny pawilon - rzekł poeta.- Na całestulecia! Jasny, przestronny, z tak chytrze zbudowaną kopułą, żeby nawet szept ze scenywszędzie docierał.Ale nic z tego! Poskąpili grosza!Novigradzcy bankierzy faktycznie znaleźli proste i ekonomiczne wyjście: ustawili naPlacu Wzajemnego Kredytu ogromną budę krytą brezentem.Napis nad wejściem głosił:„Pompejusz to nasz Orfeusz!”.Pod dachem stały proste drewniane ławy, wcale nie nowe, tylko przytaszczone zokolicznych targowisk.Handlować można i na stojąco!- Wielu miało nadzieję, że będzie to doroczny festiwal - dodała Essi Daven uczepionaramienia Geralta.- A okazał się jednorazowy.Jutro rozbiorą ten cyrkowy namiot, bosprzedali już brezent dla nilfgaardzkiej floty wojennej.- Poszli po rozum do głowy - przytaknął Jaskier.- Całkiem niepotrzebnie.- Powinienem siąść w pierwszym rzędzie - stwierdził Geralt - żeby od razu wskoczyćna scenę, chwycić samozwańczego Orfeusza za kołnierz i oskarżyć publicznie.Zamiar wiedżmina nie powiódł się.Najbliżej estrady stało parę rzędów fotelizarezerwowanych dla najważniejszych gości.Już rozpierała się w nich miejscowa elita:bankierzy, kupcy, adwokaci, sędziowie i jurorzy trzymający w rękach drewniane tabliczki dopunktacji.Od kompanii zasiadającej w „Cukrowanym szcz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •