[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aw³aœnie o tê posadê K.teraz dba³ wiêcej ni¿ przedtem.Rozmowa z Hansemobudzi³a w nim nowe, sam to j przyznawa³ - nieprawdopodobne i ca³kiemnieuzasadnione, ale nie! daj¹ce siê ju¿ st³umiæ nadzieje.Przes³oni³y mu oneniemal ca³kiem! Barnabasa.Je¿eli K.za nimi pójdzie, a nie móg³ tego nieuczyniæ, to! bêdzie musia³ skupiæ wszystkie swe si³y i o niczym innym niemyœleæ - ani I o jedzeniu, ani o mieszkaniu, ani o wiejskich w³adzach czynawetl o Friedzie.W gruncie rzeczy zaœ sz³o przecie¿ tylko o Friedê, wszystko!inne obchodzi³o go jedynie ze wzglêdu na ni¹.Dlatego K.musia³ staraæ! siê outrzymanie tej posady, która do pewnego stopnia dawa³a Friedziei zabezpieczeniei ze wzglêdu na ten cel nie wolno mu by³o ¿a³owaæ, ¿el bêdzie musia³ znieœæ odnauczyciela wiêcej, ni¿ bez tego znieœæ by³ potrafi³.Wszystko to zreszt¹ nieby³o znów tak bardzo bolesne i nale¿a³o! do rzêdu zwyk³ych, drobnychprzeciwnoœci ¿yciowych.Nie mo¿na by³o j tego porównaæ z tym, do czego K.d¹¿y³, a zreszt¹ nie przyby³ tu po to, by pêdziæ ¿ycie w zaszczytach ispokoju.I dlatego tak samo, jak by³ zdecydowany pobiec szybko do ober¿y, tak terazgotów by³ us³uchaæ zmienionego rozkazu i najpierw przyprowadziæ klasê doporz¹dku, by nauczycielka ze swoimi uczniami mog³a siê tu znowu przenieœæ.Aletrzeba by³o ten porz¹dek bardzo szybko zrobiæ, gdy¿ potem K.musia³ jednakpójœæ po drugie œniadanie, bo nauczyciel odczuwa³ ju¿ g³Ã³d i pragnienie.K.zapewni³, ¿e zastosuje siê do jego ¿yczeñ; nauczyciel przez chwilê obserwowa³,jak K siê œpieszy, jak usuwa poœciel, ustawia przyrz¹dy gimnastyczne na miejscei w mig sprz¹ta, podczas gdy Frieda myje i pastuje podium.Pilnoœæ ich zdawa³asiê zadowalaæ nauczyciela, zwróci³ jeszcze uwagê, ¿e przed drzwiami le¿yprzygotowany do palenia stos drzewa - do szopy widocznie nie chcia³ ju¿ K.wpuszczaæ - i odszed³ do dzieci zapowiadaj¹c, ¿e wkrótce wróci i wszystkosprawdzi.Frieda jakiœ czas pracowa³a w milczeniu, potem zwróci³a siê do K.z zapytaniem,dlaczego jest teraz wobec nauczyciela tak pos³uszny.By³o to pytanie pe³newspó³czucia i troski, ale K.pamiêtaj¹c, jak to Friedzie nie uda³o siê mimo jejpocz¹tkowych obietnic uchroniæ go od rozkazów i brutalnoœci nauczyciela,odpowiedzia³ krótko, ¿e kiedy ju¿ zosta³ woŸnym, to musi pe³niæ swojeobowi¹zki.Wtedy zapano­wa³o znowu milczenie, a¿ K., który w³aœnie dziêki tymkilku s³owom uœwiadomi³ sobie, ¿e Frieda ju¿ doœæ d³ugo by³a pogr¹¿ona wpe³nych troski rozmyœlaniach, zw³aszcza podczas ca³ej rozmowy z Hansem, teraznios¹c drzewo zapyta³ szczerze, co j¹ tak drêczy.Odpowiedzia­³a, powolipodnosz¹c na niego wzrok, ¿e nie drêczy jej nic okreœ­lonego, myœli tylko oober¿ystce i o tym, jak przedziwna by³a jedna z jej wypowiedzi.Dopiero kiedyK.zacz¹³ nalegaæ, Frieda po pewnym wahaniu odpowiedzia³a dok³adniej, nieprzerywaj¹c przy tym roboty, nie tyle z pilnoœci, gdy¿ robota przy tym nieposuwa³a siê wcale naprzód, ile dlatego, by nie musia³a patrzeæ na K.Opowiedzia­³a teraz, jak pocz¹tkowo spokojnie przys³uchiwa³a siê rozmowie K.zHansem, ale potem, przestraszona kilku s³owami K., stara³a siê bardziej wnikaæw sens tego, co mówi³, i jak od tego momentu nieustannie ju¿ w s³owach K.s³ysza³a potwierdzenie pewnego ostrze¿enia ober¿ystki, w którego s³usznoœæ niechcia³a nigdy uwie­rzyæ.K.z³oœci³y te ogólnikowe wypowiedzi, a jej nabrzmia³yod ³ez i lamentuj¹cy ton wiêcej go dra¿ni³, ni¿ wzrusza³, przede wszystkimdlatego, ¿e ober¿ystka znowu wchodzi³a w ich ¿ycie - przynajmniej jakowspomnienie - gdy jej osobista interwencja dotychczas nie mog³a poszczyciæ siêsukcesem.Rzuci³ wiêc na ziemiê drzewo, które niós³, usiad³ na nim i za¿¹da³ wpowa¿nych s³owach wyczerpuj¹cego wyjaœnienia.- Ju¿ nieraz - zaczê³a Frieda - i to od samego pocz¹tku, ober¿ystka usi³owa³awzbudziæ we mnie nieufnoœæ do ciebie.Nie twierdzi³a, ¿e k³amiesz, przeciwnie,mówi³a, ¿e jesteœ dziecinnie szczery, ale twoje usposobienie jest tak ró¿ne odnaszego, ¿e my, jeœli nawet mówisz otwarcie, nie mo¿emy siê przemóc, by ciuwierzyæ, i jeœli jakaœ ¿yczliwa osoba wczeœniej nas nie uratuje, bêdziemymusieli dopiero na skutek gorzkiego doœwiadczenia przyzwyczaiæ siê do tego, ¿emo¿na ci wierzyæ.Nawet jej, która umie tak wnikliwie na innych ludzi patrzeæ,przytrafi³o siê niemal to samo.Ale po ostatniej rozmowie z tob¹ w ober¿y “PodMostem” wpad³a ona - powtarzam tylko niepochlebne s³owa ober¿ystki - na œladtwoich forteli, teraz nie mo¿esz ju¿ jej oszukaæ, choæbyœ nie wiem jak usi³owa³ukryæ swoje zamiary.Ty zreszt¹ nic nie ukrywasz - twierdzi³a w dalszym ci¹guober¿ystka, a potem jeszcze doda³a: „Postaraj siê tylko przy nada­rzaj¹cej siêsposobnoœci rzeczywiœcie mu siê przys³uchaæ, i to nie powierzchownie, alenaprawdê”.Ona sama nic innego nie robi³a i w ten sposób w mojej sprawieus³ysza³am, co nastêpuje: podkrad³eœ siê do mnie - tak, u¿y³a w³aœnie tegohañbi¹cego s³owa - tylkc dlatego, ¿e przypadkowo spotka³eœ mnie na swojejdrodze.Nie by³am ci akurat wstrêtna, i uwa¿a³eœ, bardzo nies³usznie, ¿edziewczyna od szynkwasu jest z góry przeznaczona na ofiarê dla ka¿dego goœciaktóry tylko po ni¹ rêkê wyci¹gnie.Poza tym chcia³eœ wtedy, jak dowiedzia³a siêo tym ¿ona zarz¹dcy gospody, z jakichœ tar powodów w tej gospodzie przenocowaæ,lecz nie da³o siê to osi¹gn¹æ inaczej jak za moim poœrednictwem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •