[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej wyjazdy na ca³y weekendcieszy³y nas niewymownie, wyjechawszy bowiem nie wiedzia³a, co robimy, imogliœmy swobodnie oddawaæ siê rozpuœcie.Na szczêœcie by³a ju¿ wówczaszainteresowana Gunnarem i coraz czêœciej mieliœmy do swojej wy³¹cznejdyspozycji lokal przy placu Œwiêtej Anny.Mieszkaliœmy wówczas wszyscy na kupie.Micha³ w zasadzie dzieli³ pokój zprzyjacielem w jakimœ pensjonacie, ale do przyjaciela na d³ugie okresyprzy­je¿d¿a³a narzeczona i wtedy Micha³ przenosi³ siê do nas.Alicja zaœ podbyle pretekstem przenosi³a siê do Gunnara i w ten prosty sposób iloœæ osób podda­chem naszego dobroczyñcy pozostawa³a niezmienna.O zamierzonym zwi¹zku Alicji z Gunnarem nikt jeszcze na razie nie wiedzia³,utrzymywa³a to bowiem w tajemnicy, sama zapewne nie bêd¹c pewna, na co siêzdecyduje.Jakoœ dziwnie trudno by³o jej przezwy­ciê¿yæ od dawna ugruntowan¹niechêæ do zwi¹zku ma³¿eñskiego, pomimo wyraŸnie sprecyzowanej chê­ci doGunnara.W Polsce by³ Zbyszek, o którym myœl, na kszta³t sêpa, szarpa³a jejw¹trobê i którego usi³o­wa³a ostro¿nie przygotowaæ przez telefon naprzewi­dywany cios.Tu zaœ czyni³a przedziwne wysi³ki, ¿eby unikn¹æ udzieleniaGunnarowi wi¹¿¹cej odpowiedzi.- Zdecyduj siê na coœ - powiedzia³am do niej w koñcu.- Bo skutek twoich wahañbêdzie taki, ¿e zostaniesz na lodzie, jak ta ofiara bo¿a.Gunnar siêzdenerwuje, a Zbyszek, zorientowany w tema­cie, poderwie sobie coœ innego iczeœæ.- Gunnar poczeka, oni tu wszystko powoli za³at­wiaj¹ - odpar³a Alicjaspokojnie.- A tak miêdzy nami mówi¹c, to jak myœlisz? Co ja w³aœciwiepo­winnam zrobiæ?- A diabli ciê wiedz¹.Jak chcesz, to pozastanawiaj siê w odwrotnym kierunku.WyobraŸ sobie, ¿e nie wychodzisz za Gunnara za m¹¿, tylko rozstajesz siê z nimna wieki.No i co?- Wykluczone! - odpar³a Alicja ze zdumiewa­j¹c¹ stanowczoœci¹.I tak stanê³o naGunnarze.Rezultat tej decyzji by³ na razie taki, ¿e dokonywa­³am herkulesowych wysi³ków,ukrywaj¹c udzia³ Gun­nara w nieobecnoœciach Alicji.Pl¹ta³am siê w zezna­niach,myli³am jej przyjació³ki i nigdy nie mog³am okreœliæ precyzyjnie miejsca jejpobytu.Na szczêœcie Micha³ nie by³ zbytnio dociekliwy, te¿ myli³y mu siê jejprzyjació³ki i wszystko mo¿na by³o w niego wmó­wiæ.Dalszy zaœ skutek tajemnicy by³ znacznie ciekaw­szy.Niezorientowany w temacieMicha³ swobodnie czyni³ o Gunnarze rozmaite interesuj¹ce uwagi.Nie da siêukryæ, ¿e Gunnar by³ od Micha³a starszy o dwadzieœcia lat i parê centymetrówni¿szy, wobec czego Micha³ okreœla³ go ¿yczliwie: ma³y staruszek.- Ten ma³y staruszek, wychowany na kapitalis­tycznych sokach pomidorowych, maprzera¿aj¹c¹ kondycjê - powiedzia³ kiedyœ z ponurym podzi­wem przy okazjizwiedzania zamku w Hillerod.- Ja jestem wojenna m³odzie¿, ja wysiadam.Jak onma tak¹ parê w nogach, to niech sam leci.I odmówi³ kategorycznie obejrzenia zamku od przeciwnej strony.W przyp³ywachszczeroœci czyni³ wiêcej uwag, znacznie ciekawszych, przyprawiaj¹c nas obie oszaleñcze ataki weso³oœci.Wreszcie jed­nak przysz³a chwila, kiedy Alicjapostanowi³a siê ujawniæ, wyprawiaj¹c coœ w rodzaju zarêczynowej uczty wpolsko-duñskim domu naszej przyjació³ki, Anity.Micha³ by³ zaproszony na ucztêi otrzyma³am polecenie powiadomienia go o wszystkim.Spotka³am go na ulicy i tak d³ugo utrzymywana tajemnica wybuch³a ze mnie jakgejzer.- Micha³, jesteœmy zaproszeni w niedzielê do Anity na zarêczyny - powiedzia³amz satysfakcj¹.- A kto siê zarêcza.? - spyta³ Micha³ z umiar­kowanym zainteresowaniem.- BoAnita, o ile wiem, jest zamê¿na.- Alicja z Gunnarem.Przez chwilê panowa³o milczenie.- Zdaje siê, ¿e coœ powiedzia³aœ? - zauwa¿y³ nagle Micha³ uprzejmie.- Owszem, powiedzia³am.Informujê ciê w³aœ­nie, ¿e Alicja siê zarêcza zGunnarem.Œciœle bior¹c, jest z nim zarêczona od dawna, ale w niedzielê to czcioficjalnie.Micha³ nadal zachowa³ kamienny spokój w nie­z³omnym zamiarze niedawania wiarymoim kretyñ­skim uwagom i nierobienia z siebie ³atwowiernego idioty.Powiadomi³am go wiêc z detalami o matry­monialnych projektach Alicji iaktualnym miejscu jej pobytu.W dwie godziny potem siedzia³ przy sto­le jêcz¹ci chwytaj¹c siê za g³owê.- Dlaczegoœ mi nie powiedzia³a, ¿ebym zamkn¹³ gêbê?! Dlaczegoœ mnie nie kopa³aw kostkê?! Ma³y staruszek!.Rany boskie! Co ja jeszcze mówi³em?!- Wyra¿a³eœ w¹tpliwoœæ, czy on jeszcze mo¿e - przypomina³am mu uprzejmie.- O, cholera.A wyœcie siê œmia³y?! O, wiedŸ­my!!!A¿ do ostatniej chwili, do toastu za zdrowie m³o­dej pary mia³ jeszczenadziejê, ¿e mo¿e ja jednak ze³ga³am i on nie wygl¹da tak g³upio, jak wygl¹da.W nastêpnym tygodniu zaœ na torze w Charlottenlund przysz³y Hazel z Hekl¹.- A mówi³am, ¿e coœ nas musi spotkaæ w Kraju Karoliny - powiedzia³am doMicha³a, kiedy ju¿ sie­dzieliœmy w domu.- Na razie trafiliœmy porz¹dek, a codalej bêdzie, nie wiadomo.- Wiadomo - odpar³ Micha³ jadowicie.- Praw­dopodobnie nie trafimy porz¹dku.- Nonsens, nie kracz.Musimy trafiæ nie tylko porz¹dek, ale takýe vifajfa.Jaknie trafimy w Charlottenlund, to nie trafimy nigdzie.Na Pradze jest trudniej,a do Malm¸ na tæ rozpustæ pewnie nie pojedziemy.Praga to by³o oczywiœcie Amager.Kraj Karoliny zaœ by³ równie¿ naszym prywatnymwymys³em.Œciœle bior¹c Charlottenlund oznacza raczej Zaroœla Karoli­ny, alemnie siê nie wiadomo dlaczego ów „lund” skojarzy³ z angielskim „land”, cooznacza kraj, i tak Charlottenlund pozosta³ Krajem Karoliny [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •