[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomys³zosta³ przyjêty ze wzglêdnym entuzjazmem.Dopiero, kiedy Dumbledore, Gryfoni iTonks wyszli, wszyscy odetchnêli g³êboko.Byli zadowoleni z takiego obrotusprawy.W normalnych warunkach nie mogliby spotykaæ siê ze sob¹ zbyt czêsto.Zw³aszcza Mary i Harry byli z tego powodu szczêœliwi, choæ ten ostatni stara³siê zachowaæ kamienny wyraz twarzy.Nastêpnego dnia z samego rana, Potter wzi¹³ do rêki kawa³ek pergaminu istaraj¹c siê nie bazgraæ napisa³ do banku Gringotta.W liœci którym prosi³ ozamienienie piêædziesiêciu galeonów na mugolskie funty.Ubra³ siê i przemykaj¹ckorytarzami dosta³ siê do sowiarni.Przywo³a³ do siebie Hedwigê, przywi¹za³liœcik do jej nó¿ki i wypuœci³ j¹ przez okno.Na horyzoncie widaæ by³owschodz¹ce s³oñce.Przez chwilê sta³ nieruchomo rozkoszuj¹c siê pierwszymipromykami styczniowego s³oñca delikatnie muskaj¹cymi jego twarz.Uœmiechn¹³ siêz rozmarzeniem.Wiele da³by, ¿eby móc cofn¹æ czas.Mieæ normaln¹, kochaj¹c¹rodzinê i nie martwiæ siê, ¿e w ka¿dej chwili jest nara¿ony na œmiertelneryzyko.Zadr¿a³ pod wp³ywem ch³odnego podmuchu wiatru.Odwróci³ siê na piêcie iwróci³ do wie¿y.Hogwart powoli budzi³ siê do ¿ycia.Portrety zaczyna³y cicho ze sob¹ rozmawiaæ,zwierzêta prowadzi³y ze sob¹ konwersacje, których nikt poza nimi nie rozumia³.Skrzaty gor¹czkowo krz¹ta³y siê po kuchni, a uczniowie próbowali zmusiæ swojecz³onki do wstania z ³Ã³¿ek.Draco Malfoy nie mia³ ze wstawaniem wiêkszych problemów.Przeci¹gn¹³ siê iwyskoczy³ spod ciep³ych koców.Wzi¹³ ze sob¹ idealnie z³o¿on¹, czyst¹ szatê iposzed³ do ³azienki.Stoj¹c pod prysznicem stara³ siê o niczym nie myœleæ.Teœwiêta by³y jednymi z najgorszych.Goœcili u nich francuscy Malfoyowie, rodzinaze strony ojca.Nie by³o z nimi ich córki, na pytania na jej temat odpowiadaliwymijaj¹co usilnie staraj¹c siê odwróciæ od niej uwagê.Draco mia³ wra¿enie, ¿ebyli lekko zastraszeni.A teraz jeszcze dziwaczne zachowanie Pottera.Blondynwiedzia³, ¿e coœ siê sta³o.Coœ, o czym on nie mia³ pojêcia.Zakrêci³ kurki iwytar³ siê dok³adnie.Zastanowi³a go cisza panuj¹ca w dormitorium.O tej porzeZabini zazwyczaj próbowa³ dobudziæ Crabbe’a i Goyle’a.Zawi¹za³ krawat iwyszed³ z ³azienki.Podszed³ do ³Ã³¿ka zajmowanego przez Blaise’a.Odci¹gn¹³zas³ony i przyjrza³ siê nienaruszonej kapie.Dojrza³ na niej cieniutk¹ warstwêkurzu.Zupe³nie, jakby ³Ã³¿ko od d³u¿szego czasu nie by³o u¿ywane.Machn¹³ró¿d¿k¹ i nad g³owami jego pozosta³ych dwóch wspó³lokatorów pojawi³y siêwiaderka z zimn¹ wod¹.Delikatny ruch nadgarstkiem sprawi³, ¿e pomieszczeniewype³ni³ przeraŸliwy wrzask dwóch osi³ków.Schowa³ ró¿d¿kê do zewnêtrznejkieszeni szaty i wyszed³ z dormitorium.W Pokoju Wspólnym spotka³ chichocz¹ce kole¿anki.Milicenta Bulstrode trzyma³asiê z dala od Pansy.Podszed³ do swojej dziewczyny i lekko poca³owa³ j¹ wpoliczek.Nastolatka pisnê³a cicho i odwróci³a siê obejmuj¹c w swoje smuk³ed³onie twarz blondyna.Da³a mu ca³usa w czo³o.- Mam pytanie, Pansy – powiedzia³ cicho.– Czy zauwa¿y³aœ dzisiaj coœ dziwnego?Dziewczyna podrapa³a siê po swoim ma³ym nosku.Zmarszczy³a brwi.- Black nie by³o w ³Ã³¿ku – odpowiedzia³a po chwili milczenia.Skin¹³ g³ow¹.To mu ca³kowicie wystarcza³o.Bynajmniej nie zamierza³ ingerowaæw ich ¿ycie seksualne.Chwyci³ Parkinson za rêkê i poci¹gn¹³ j¹ do wyjœcia.Pierwszym, co rzuci³o mu siê w oczy po zajêciu swojego miejsca przy stole by³brak Black i Zabiniego.Uœmiechn¹³ siê kpi¹co.Jego spokój ducha zak³Ã³ci³opojawienie siê Waesleya i Granger.Przyszli bez Pottera, którego równie¿ przystole nie by³o.Draconowi wydawa³o siê, ¿e rudzielec przelotnie spojrza³ nastó³ Slytherinu.Przez chwilê patrzy³ na Gryfonów.Przyjaciele Bliznowategostarali siê nie odpowiadaæ na uporczywe pytania swoich wspó³plemieñców.Widocznie tamci nie mieli pojêcia, gdzie przebywa ich Z³oty Ch³opiec.Przez drzwi Wielkiej Sali wesz³a gromadka rozeœmianych uczniów.Potter wydawa³siê byæ zmêczony.Jego w³osy by³y rozczochrane jeszcze bardziej ni¿ zwykle.Natle bladego czo³a wyraŸnie odznacza³a siê blizna.Równie¿ Sangre nie wygl¹da³zbyt dobrze.Mia³ podkr¹¿one oczy i widaæ by³o, ¿e ledwo trzyma³ siê na nogach.Niewiele lepiej prezentowa³ siê Blaise, choæ ten by³ wyj¹tkowo radosny.Na jegorêkach siedzia³ ma³y, br¹zowow³osy ch³opczyk, który szepta³ mu coœ do ucha.Pochwili Zabini uœmiechn¹³ siê szeroko i przekaza³ szkraba Potterowi.Draco uwa¿nie obserwowa³ Wielk¹ Salê.Dyrektor intensywnie wpatrywa³ siê wPottera, jednak ten go ignorowa³, a przynajmniej stara³ siê to robiæ.Trzebaprzyznaæ, wychodzi³o mu to ca³kiem nieŸle.Mistrz Eliksirów równie¿ patrzy³ naPottera.Jego oczy nie wyra¿a³y wœciek³oœci, jak do tej pory.Tego Draco by³pewien.Ch³opak z doœwiadczenia wiedzia³, ¿e zbyt d³ugie przygl¹danie siêjednej osobie by³o uznawane za nietakt, zw³aszcza, jeœli ta osoba by³a starszaod niego.Szybko odwróci³ wzrok.Harry mia³ dylemat.Musia³ iœæ na lekcje, a nie wiedzia³, co zrobiæ z Billym.Nie móg³ go zostawiæ samego, a nikt z Gryfonów nie mia³ teraz wolnej godziny.Spojrza³ na Mary, która uœmiecha³a siê do niego serdecznie.Skinê³a potakuj¹cog³ow¹ i wsta³a od sto³u.Zaraz za ni¹ ruszy³a jej siostra, a chwilê póŸniejrównie¿ Harry i Billy.Skierowali siê do wie¿y.Alisson stwierdzi³a, ¿e przez najbli¿sz¹ godzinê mo¿eposiedzieæ z ch³opcem, ale póŸniej musi iœæ na lekcje.Potter skin¹³ g³ow¹.Lepszy rydz ni¿ nic, jak to mówi¹ mugole.Mary uœmiechnê³a siê rozbrajaj¹co izaproponowa³a, aby Gryfon porozmawia³ ze swoim skrzacim przyjacielem.- W arystokratycznych rodzinach czystej krwi, dzieci od pokoleñ, wychowywane s¹przez skrzaty domowe – wyjaœni³a.– Z pewnoœci¹ znajdziesz jakiegoœ skrzata,który ma na tym polu, jakie takie doœwiadczenie.Harry spojrza³ na wisz¹cy na œcianie zegar.Lekcje mia³y siê rozpocz¹æ dopieroza kwadrans, wiêc powinien zd¹¿yæ sprowadziæ Zgredka.Przeprosi³ obiedziewczyny i pogna³ w stronê kuchni.Po drodze œci¹ga³ na siebie zaintrygowanespojrzenia obrazów, duchów i uczniów.Zaœmia³ siê opêtañczo, kiedy przypomnia³sobie w czyim domu s³u¿y³ Zgredek.Jakoœ nie móg³ sobie wyobraziæ ma³egoDracona w ramionach jakiegokolwiek skrzata.Dopad³ do obrazu przedstawiaj¹cegopaterê z owocami.Po³askota³ gruszkê, która zmieni³a siê w klamkê.Otworzy³przejœcie i znalaz³ siê w jasno oœwietlonej kuchni.Od razu przypad³y do niego k³aniaj¹ce siê stworzonka.Szybko zosta³y rozgonioneprzez przedstawiciela swojego gatunku, ubranego w kilkanaœcie par czapek.- Czego sobie, Harry Porter sir, ¿yczy? – zapyta³ piskliwym g³osikiem skrzat.- Chcia³bym Zgredku, abyœ ze mn¹ poszed³ – odezwa³ siê niepewnie ch³opak.– Mamdla ciebie bardzo wa¿ne zadanie.Skrzat oczywiœcie zgodzi³ siê zaj¹c Billym.Powiedzia³, ¿e Sachs jest sto razylepszym dzieckiem od jego poprzedniego wychowanka.Prawdopodobnie zacz¹³by siêkaraæ, gdyby nie sugestywny g³os Harry’ego.Ch³opak stwierdzi³, ¿e Zgredkowiprzydadz¹ siê obie rêce w opiece nad ch³opczykiem.Najbli¿sze dwa tygodnie by³y nad wyraz spokojne.Nauczyciele przymykali oko naspóŸnienia Harry’ego i reszty.Po jednej z lekcji eliksirów Snape zatrzyma³Pottera.Wyrazi³ przy tym nadziejê, ¿e ch³opak ju¿ nigdy nie bêdzie spóŸnia³siê na lekcje [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •