[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To po­tencje absolutnie nieporównywalne.Skoro uwierzyli, trudno siê dziwiæ ich pierwszemu od­ruchowi: uszczêœliwiæDobr¹ Nowin¹ innych.I tu pojawia³ siê problem; tu Koœció³ widzia³ ów szanta¿;st¹d te¿ wyra­sta³y korzenie teologicznego paradoksu.Duchy by³y w stanie wkrótkim czasie zanieœæ S³owo Bo¿e wszystkim rozumnym rasom w kosmosie.JednakKoœció³ — ludzie -nie móg³by tego procesu wszechnawracania w ¿aden spo­sóbkontrolowaæ, zdany by³by w ca³oœci na Duchy, na ich dobr¹ wolê, ichinterpretacjê Pisma Œwiêtego, ich metody i ich wyczucie etyki.Nadto tymsposobem Duchy za­mknê³yby Koœcio³owi jak¹kolwiek drogê dalszej ekspansji,ograniczaj¹c go do tych kilkunastu ras dotychczas spotka­nych — wszystkieodkrywane póŸniej (po latach, tysi¹cle­ciach, milionleciach lub nigdy, coprawdopodobniejsze) znajdowa³yby siê ju¿ pod pierwotnym wp³ywem ewangeli­zacjiDuchów.Duchy zaw³aszczy³yby dla swojej wersji katolicyzmu ca³¹ resztêwszechœwiata.To prawie przestê­pstwo: kradzie¿ dusz.Paradoks kry³ siê wfakcie, ¿e Du­chy, uznaj¹c siê za wiernych wyznawców i pos³uszne jego s³ugi,nie posiada³y wcale intencji czynienia Koœcio³owi na z³oœæ; w rzeczy samej, wswoim mniemaniu (a wci¹¿ mowa tu jedynie o odczuciach przez nie jako odczuciaotwarcie deklarowanych) pragnê³y jedynie uczyniæ przy­s³ugê dotychczaspozbawionym dostêpu do Objawienia.A skoro nie by³o mowy o ¿adnym zapo¿yczeniuod nich przez ludzkoœæ technologii, bo technologia Duchów nie by­³a technologi¹planetarnych bia³kowców, dla Duchów rów­nie nieprzydatny okaza³by siê zpewnoœci¹ rower lub sa­mochód - skoro tak, sprzeciw wobec ich zamierzeñinter­pretowa³y (chyba) jako egoistyczny lêk przed utrat¹ mo­nopolu.Koœció³widzia³ to inaczej: czy¿ posiada moralne prawo wyzbyæ siê swej roli w stosunkudo tak olbrzymiej wiêkszoœci dzieci Bo¿ych i scedowaæ swe obowi¹zki na — nakogo w³aœciwie? Paradoks szczerzy³ lœni¹ce k³y: papie¿ jako g³owa Koœcio³a, doktórego przynale¿noœci aspirowa­³y, móg³by zabroniæ Duchom podejmowaniajakichkolwiek samodzielnych dzia³añ w tym wzglêdzie; lecz uzna³by je tym samymza równe w prawach istoty obdarzone woln¹ wol¹ i dusz¹, a skoro tak, peranalogiam do innych Ob­cych stopniowo dopuszczanych do godnoœci i funkcjiko­œcielnych, prêdzej czy póŸniej doprowadzi³by t¹ sw¹ decy­zj¹ do sytuacji,której stara³ siê w³aœnie zapobiec, to zna­czy do pankosmicznej ewangalizacjiprowadzonej samodzielnie przez Duchy.Ró¿nica le¿a³aby jedynie w formal­nymstosunku prawa kanonicznego do owego procederu, lecz ostateczny efekt by³by tensam: Duchy przejê³yby kosmiczny monopol na S³owo Bo¿e.— Jeœli wierzycie — zacz¹³ ponownie biskup di`Ciena, pozwalaj¹c zagraæ w swoimg³osie nutce desperacji — jak mo¿ecie sprzeciwiaæ siê woli papie¿a?- Chyba nie do koñca pojmujemy.Czy istotnie jest tak, ¿e og³aszaj¹c naspseudorozumnym, bezdusznym za­wirowaniem czasoprzestrzeni i odmawiaj¹c prawa dozba­wienia, zarazem odwo³ujecie siê do naszego sumienia i prosicie opoœwiêcenie w imiê naszej wiary, która wszak wed³ug was stanowi jedynie wiarêpozorn¹ - czy istotnie jest tak?Biskup pokrêci³ g³ow¹.- Dlaczego po prostu nie mo¿ecie siê powstrzymaæ?— Bo to by³oby z³e.- Co?- Zaniechanie by³oby wielkim z³em.My poznaliœmy prawdê.Mamy obowi¹zek.Niemo¿emy milczeæ.Wy nie dotrzecie za ich ¿ycia do dziewiêædziesiêciu procentras, którym my mo¿emy zanieœæ S³owo Bo¿e ju¿ w tej chwili.Synstaty spasowa³y.Partia by³a przegrana.Teraz ju¿ tylko pozory.Di`Ciena pozwoli³ obudziæ siê w sobie irytacji.— Ale jakie S³owo Bo¿e im zaniesiecie? Co to bêdzie za prawda z waszych ust?— Czy¿ nie rozmawiamy teraz z sob¹? Czy¿ nie poro­zumiewamy siê?- Sami t³umaczyliœcie, na czym to polega: to jest symulacja zrozumienia.Chodzio moc obliczeniow¹ i logikê, a nie o poczucie wspólnoty.— Czy to Ÿle? Czy istnieje poczucie wspólnoty pomiê­dzy ludŸmi a G³owaczami? Wjaki¿ inny sposób ich rozu­miecie, jeœli nie zimn¹ logik¹ analogii iprzybli¿eñ?— Jak w ogóle mo¿ecie siê porównywaæ z G³owaczami? Wy jesteœcie dla nas czyst¹abstrakcj¹: bezcieleœni, niewi­dzialni; ka¿dy kontakt piêtrowo zapoœredniczony— przez ile sztucznych filtrów i modulatorów przechodzi informa­cja po drodzeod was do tej tutaj kuk³y? Jakie tu narodzi­ny, skoro siê nie rodzicie? Jakichrzest, skoro dla was wo­da to jak dla nas równanie Schrodingera? Jaka œmieræ,skoro nie umieracie? Jaka pokuta, jakie zbawienie? Pismo Œwiête milczy oczarnych dziurach.— Milczy tak¿e o £askawcach, G³owaczach, Œwier­szczach, Wodnikach.Milczy oIndianach i australijskich aborygenach.Milczy o Chiñczykach.Wy, ludzie,nazbyt skrêpowani jesteœcie czasem.Skoro takie by³o zamierze­nie Boga, to jestto zamierzenie obejmuj¹ce wiecznoœæ, bo przecie¿ nie tylko moment spisywaniaksi¹g; i skoro za zgodne z Objawieniem uznajecie chrzeœcijañstwo dniadzisiejszego, odmienione przez wszystkie wp³ywy, z jaki­mi siê zetknê³o odwyroœniêcia z ¿ydowskiej Palestyny, a wiêc: greckie, rzymskie, pogañskie,oœwieceniowe, z ob­cych kultur i obcych ras, obcych planet; jeœli to jestchrze­œcijañstwo prawdziwe, to znaczy, ¿e w boskim planie by³y wszystkie tekolejne spotkania; „wczoraj", „dzisiaj" i ju­tro" trwaj¹ jednoczeœnie w Jegowoli, nie ma sprzecznoœci pomiêdzy œredniowieczem a Obcymi, wa¿na jest wiara.Wysz³a od ¯ydów; potem Europejczycy zanieœli j¹ na wszystkie kontynenty; potemludzie w ogóle, a wiêc i z tych kontynentów, w gwiazdy; potem wierz¹cy w ogóle,a wiêc i z obcych planet, dalej w kosmos; teraz my przejmiemy pa³eczkê idomkniemy proces, Dobra Nowina siêgnie gra­nic wszechœwiata.Iloœciowo iprocentowo, bo stosunkiem wierz¹cych do niewierz¹cych, ludzi wœród katolikówjest akurat najmniej.Dlaczegó¿, na mi³oœæ bosk¹, odmawiacie prawa wyznawaniaprawdziwej wiary akurat nam? Czy naprawdê za kategoriê ostateczniewartoœciuj¹c¹ uznaje­cie tu przynale¿noœæ do rasy?— Tak — warkn¹³ rozeŸlony biskup, pomimo wrzasku synstatów.Brunet odwróci³ spojrzenie ku mijaj¹cemu ich w³aœnie czerwonemu satelicieolbrzyma.— To wy Go ukrzy¿owaliœcie - rzek³, po czym sk³oni³ siê i znikn¹³.Di`Ciena odetchn¹³ g³êboko; synstaty w natychmiasto­wych reakcjach implantówdokrewnych ustabilizowa³y hormonalnie wytr¹cony z równowagi organizm biskupa.Nie by³y jednak w stanie przywróciæ równowagi jego umys³owi.Mój Bo¿e, mój Bo¿e; ludzie ¯ydami kosmosu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •