[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sondra nie by³a przekonana.Squires wskaza³ no¿em na jej ksi¹¿kê.- Czytasz siostry Brontë.To stare jak œwiat.Dlaczego nie kupujesz sobie tychseryjnych romansów z supermarketu?- Bo to jest literatura, a tamte to tylko pop³uczyny.- A widzisz! I to samo jest z kaw¹ - zakoñczy³ Squires, nabieraj¹c trochêindyka na plastikowy widelec.- Skoro to nie orygina³, to nie ma sensu traciæczasu.- Na swoje usprawiedliwienie mogê tylko powiedzieæ, ¿e potrzebowa³am mnóstwokofeiny, ¿eby po czytaniu Tomasza Manna czy Jamesa Joyce'a do czwartej, odziewi¹tej byæ w szkole jak zwykle.- Ja mam lepszy sposób - wymamrota³ przez pe³ne usta pu³kownik.- Jaki¿ to?- Pompki.Zrobisz sto zaraz po wyjœciu z ³Ã³¿ka i jesteœ trzeŸwiejszy ni¿ pokofeinie.Poza tym, jak ktoœ na dzieñ dobry machnie sto pompek, to potem resztadnia to kaszka z mlekiem.Kiedy tak rozmawiali, z tylnej czêœci kad³uba podszed³ do nich radiooperatorzespo³u, szeregowy Ishi Honda.Niewysoki, ch³opiêcy Honda, weteran Iglicy,mistrz judo, syn Hawajki i Japoñczyka, zajmowa³ siê ³¹cznoœci¹ zespo³u w czasiegdy szeregowy Puckett, ranny w Korei, dochodzi³ do siebie.Honda zasalutowa³ ipoda³ Squiresowi s³uchawkê radiostacji TAC-SAT, któr¹ mia³ na plecach.- Sir, genera³ Rodgers do pana.- Dziêkujê - powiedzia³ Squires, poœpiesznie prze³ykaj¹c indyka.- Squires,s³ucham.- Panie pu³kowniku, wygl¹da na to, ¿e bêdziecie pod¹¿aæ prosto do celu, bez tejzabawy w turystów.- Rozumiem.- Przed l¹dowaniem wyœlemy szczegó³y dotycz¹ce punktu wyjœciowego, transportu,l¹dowania i koordynacji w czasie, ale nadal nie wiemy czego w³aœciwie macieszukaæ.W raporcie bêdzie wszystko, co wiemy, ³¹cznie z miejscem, gdzie zgin¹³Brytyjczyk.Rosjanie z³apali ju¿ jednego z jego informatorów, a drugi siêukrywa.- Nie bior¹ jeñców.- Zgadza siê.No i sam nie wiem, jak wam to powiedzieæ, bêdziecie mielidodatkowego cz³onka zespo³u.To brytyjski agent z imponuj¹cym dorobkiem.- Znam go?- To kobieta.Nie, na pewno siê nie znacie, ale my mamy jej kartotekê.Zreszt¹ka¿ê Herbertowi do³¹czyæ jej kopiê do raportu taktycznego.PrzyœlijcieMcCaskeyowi listê sprzêtu do forsowania przeszkód wodnych.Gdyby czegoœbrakowa³o, za³atwi wam to w Helsinkach.Charlie?- Tak?- Przeka¿ wszystkim ¿yczenia powodzenia.- Tak jest - odpar³ Squires i roz³¹czy³ siê.26¨ Poniedzia³ek, 23.00 - Sankt Petersburg- Trzy, dwa, jeden.Rozruch zakoñczony.Nikt nie przywita³ tego komunikatu oklaskami, nie by³o uœmiechów.Genera³ Or³owkiwniêciem g³owy skwitowa³ meldunek, nie przerywaj¹c powolnego spaceru wzd³u¿stanowisk operatorów.Odliczanie posz³o bez problemu, a dla wiêkszoœcitechników by³ to koniec d³ugiego dnia.Dla Or³owa ten dzieñ dopiero siêzaczyna³.Za¿¹da³ dostarczania mu wszelkich danych, które mia³y nadejœæ w ci¹gunajbli¿szej godziny.Chcia³ je omówiæ ze wszystkimi szefami oddzia³Ã³w, z szefemrozpoznania satelitarnego, meteorologiem, ludŸmi od pods³uchów komunikacjiradiowej i telefonów komórkowych, koordynatorami operacji terenowych,kryptografami, specjalist¹ od komputerów, od zobrazowania i od przechwytywania.Chcia³ spotkaæ siê z szefami dzia³Ã³w nocnej zmiany od szesnastej do pó³nocy,zespo³u, który mia³ najciê¿sz¹ pracê, bo w tych godzinach w USA pracuje dziennazmiana, od ósmej do szesnastej.Wezwa³ te¿ ich zastêpców, kieruj¹cych dzia³amina porannej (pó³noc do ósmej) i dziennej (ósma-szesnasta) zmianie.Przyspotkaniach mia³ byæ obecny Rosski, w podwójnej roli zastêpcy dyrektora i³¹cznika z si³ami zbrojnymi.Rosski odpowiada³ w tej drugiej roli nie tylko zaprzekazywanie informacji oddzia³om wywiadu wojskowego, ale kierowa³ te¿zespo³em specnazu przydzielonym do Oœrodka.Or³ow zmierzy³ wzrokiem pu³kownika Rosskiego, stoj¹cego za konsol¹podporucznika Iwaszyna.Rêce pu³kownika za³o¿one by³y na plecach, widaæ by³o,¿e podoba mu siê tutaj.Przypomina³ Or³owowi Nikitê podczas jego pierwszejwizyty w Gwiezdnym Miasteczku, gdy pokazywa³ mu rakiety i statki kosmiczne.Ch³opak by³ tak zachwycony, ¿e nie wiedzia³, na co najpierw patrzeæ.Or³owwiedzia³, ¿e to siê wkrótce skoñczy.Gdy tylko og³oszono osi¹gniêcie pe³nej zdolnoœci operacyjnej Oœrodka, genera³podszed³ do Rosskiego.Pu³kownik po chwili zw³oki odwróci³ siê i zasalutowa³,niezbyt spiesznie.- Pu³kowniku, chcia³bym, ¿ebyœcie mi zlokalizowali dok³adnie syna.Wszystkobêdzie kodowane, nie trzeba nic wpisywaæ do dziennika.Rosski zawaha³ siê przez moment, widaæ by³o, ¿e nie bardzo rozumie o co chodziOr³owowi.- Tak jest - odpowiedzia³ w koñcu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •