[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Nie zrob falszywego kroku - ostrzegalem go uspokajajaco.- Gdybys zaatakowal pierwszy, nie zdolasz potem udowodnic, ze dzialales w interesie Jedynki.Pamietaj, ze bylem jedynym mimowolnym sluchaczem tej rozmowy, ktora odbywala sie zbyt blisko otworu wentylacyjnego w pokoju Piatki.Musimy dzialac ostroznie.Sprobuje porozmawiac z Jedynka, ostrzec go i uzgodnic z nim plan dzialania.Ty o niczym na razie nie wiesz.Musisz zaczekac, by wlaczyc sie w odpowiedniej chwili do akcji.Mysle, ze nie obejdzie sie bez pomocy straznikow.Musimy przeciez uwazac na wszystkich pieciu, bo nie wiemy, kim byli tamci dwaj.-Sadze, ze Siodemka i Osemka!-Nie mamy pewnosci.Trzeba w stosownej chwili miec ich na oku wszystkich.O ile wiem, w bunkrze nie nosza zwykle broni.Nie mozemy ryzykowac wydania broni straznikom, musisz wiec postarac sie, by w miare moznosci nikt w bunkrze nie byl uzbrojony, w chwili gdy wkroczymy do akcji.-Jak to sobie wyobrazasz?-Jeszcze nie wiem.Uzgodnimy to pozniej.Oczywiscie wiedzialem juz wtedy doskonale, co nalezy zrobic.Nim jednak przystapilem do wykonania planu, przeprowadzilem jeszcze dwie podobne rozmowy.Jedynce powiedzialem, ze to Piatka, Szostka i Siodemka zamierzaja usunac jego i Morlena.Wydawalo mi sie, ze to go poruszylo do glebi, choc probowal nie dac tego poznac po sobie.Kazal mi jednak czujnie obserwowac tych trzech.Piatke poinformowalem, ze Jedynka podejrzewa go o knucie spisku majacego na celu zmiane ekipy przywodcow, i ze polecil Szostce zebrac odpowiednie dowody w celu usuniecia Piatki ze skladu sztabu.Zaznaczylem, ze ostrzegam go z czystej sympatii, jednakze - dalem to do zrozumienia - licze na tejze sympatii odwzajemnienie, gdy wykaraska sie z opalow.Potem jeszcze raz rozmawialem z Szostka, przedstawiajac mu plan dzialania.Obiecal ukryc wszelka dostepna w bunkrze bron i w odpowiedniej chwili, w nocy wpuscic kilkunastu moich straznikow tylnym wejsciem przez magazyny do wnetrza w celu aresztowania Piatki i czterech pozostalych.Reszta planu opierala sie na pewnym szczegole, ktory zaobserwowalem.Mianowicie, Piatka mial zwyczaj nosic przy sobie niewielki, kieszonkowy pistolet starego systemu, nabijany olowianymi kulami.O ile wiem, byla to rodzinna pamiatka po dziadku naszego admirala.Piatka przywlaszczyl sobie bron z kilkoma sztukami amunicji i nosil ja zwykle w kieszeni kombinezonu.Po aresztowaniu Piatki i pozostalych mialem wkroczyc do akcji.Zamierzalem zabrac ten pistolet i udac sie wraz z Szostka do Jedynki, by zdac mu sprawe z likwidacji spisku.Puscilbym Szostke przodem i pozwolilbym mu nadziac sie na porazacz Jedynki, ktory zaalarmowany odglosami zajsc wzialby Nikosa za jednego z zamachowcow.Wowczas to ja, rzekomo w odruchu obrony towarzysza, zastrzelilbym Jedynke, "zapominajac", ze mam w reku kulowy pistolet zamiast porazacza.Uwazalem takie rozwiazanie za najkorzystniejsze.Z uwiezionymi wowczas przywodcami zawsze, wczesniej czy pozniej, bywaja jakies klopoty.Wina za smierc Jedynki obciazyloby sie Piatke, co pozwoliloby go legalnie zlikwidowac.Szostka, zajmujac formalnie druga, a de facto - czolowa pozycje, po nie liczacym sie praktycznie Morlenie, predko uwierzylby sam, ze to naprawde Piatka zabil Jedynke.Inni Jednocyfrowi oczywiscie nie uwierzyliby w to tak latwo, podejrzewajac Szostke.Aby zapewnic sobie ochrone przed nimi, bedzie potrzebowal mnie!Moj plan byl precyzyjny i dopracowany do konca bez zadnych niescislosci.Pojecia nie mam, dlaczego straznikow, wkraczajacych w otwarte wrota bunkra, powitala salwa z kilku naraz porazaczy.Kto z kim sie zmowil, kto puscil farbe, nabral podejrzeli wobec moich rewelacji?.Nigdy sie tego nie dowiem.Precyzyjna siec intrygi pekla niespodziewanie.Do dzis pamietam, jak na widok padajacych straznikow odskoczylem do tylu i kluczac w zaroslach pedzilem w kierunku promu.Pierwsza rzecza, jaka sprawdzilem po dotarciu do Alfy byl stan zasobow paliwa dla silnikow napadowych.Od tego zalezalo, jak wielka predkosc uda sie nam uzyskac w naszej podrozy.Po dokladnym przeliczeniu uzyskalem wynik, ktory zaniepokoil mnie bardzo.Bylem zbytnim optymista sadzac, ze zdolamy rozwinac przyzwoita predkosc w granicach polowy predkosci swiatla.To bylo nierealne.Po odliczeniu minimalnego zapasu na manewry korekcyjne, pozostalo zaledwie tyle, by osiagnac jedna trzecia "c", i to pod warunkiem optymalnego wyjscia poza uklad planetarny, bez koniecznosci dokonywania awaryjnych zmian kursu podczas przechodzenia przez sfere asteroidow.Rozwazalem mozliwosc przetankowania paliwa z ktorejs z pozostalych jednostek, znajdujacych sie na orbitach.Kazdy z pozostalych statkow zawieral taki sam zapas, co Alfa.Jednakze sprawa przedstawiala sie beznadziejnie.Manewr podejscia i styku dwoch jednostek tej wielkosci sam w sobie byl niebezpieczny i trudny, a ilosc zuzytego przy tym paliwa czynila cala operacje zupelnie nieoplacalna.Zastanawialem sie takze nad mozliwoscia wielokrotnych kursow promem, w celu dowozu paliwa na Alfe, lecz proste obliczenia przekonaly mnie, ze i ta metoda nie da rezultatu: prom wymagal innego rodzaju paliwa, ktorego zapas byl bardzo ograniczony.Odpowiedz, jaka uzyskalem z komputera, nie pozostawiala watpliwosci: najkorzystniejszym wariantem startu jest bezposrednie wyjscie w przestrzen pozaukladowa, bez zadnych manewrow orbitalnych.Nie znajdujac innego rozwiazania, ulozylem program startu, zasymulowalem warunki poczatkowe i dostalem wynik: ponad szescdziesiat lat podrozy dzielic nas mialo od osiagniecia Ukladu Slonecznego.Nie wygladalo to zachecajaco, lecz.coz mozna by innego wymyslic? Mialem nadzieje, ze przynajmniej dziesieciu sposrod moich towarzyszy zdecyduje sie na ten powrot - ucieczke.Mialem prawo tak sadzic, bo przeciez dla kazdego, kto znal obecne stosunki na planecie, musialo byc rzecza jasna, ze pozostawanie tam nie ma sensu.Nic juz nie da sie zmienic wlasnymi silami, a na pomoc Ziemi moga liczyc co najwyzej nastepne pokolenia: one zas zapewne nie beda juz umialy ocenic obiektywnie wlasnej sytuacji i pewnie nawet beda sie bronic przed pomoca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •