[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rosz jednak wtr¹ci³ natychmiast:- Najpierw powiedz jej jeszcze, ¿e dziewczyny nawet w spodniach nie mog¹ braæudzia³u w walce.Nawet jeœli potrafi¹ siê obchodziæ z ³ukiem, nie strzelaj¹ takdobrze jak mê¿czyŸni.Powiedz jej to!- Kobiety tworz¹ stra¿ tyln¹ i mog³yby w³¹czyæ siê do walki, gdyby mê¿czyŸnizaczêli tchórzliwie uciekaæ, co siê nie zdarza, bo potem za karê zostalibyzabici.- Spodnie! - nudzi³a Jeza.- Daj jej te spodnie, ¿ebyœmy mogli ruszyæ dalej! - za¿¹da³ Wawrzyniec iBenedykt, odsun¹wszy rygle skrzyni, podniós³ wypuk³e wieko i zacz¹³ grzebaæ wsuknach, dywanach, naczyniach i innych przedmiotach.W koñcu wyci¹gn¹³dzieciêcy kapelusz z rondem ozdobionym aksamitn¹ lamówk¹, obci¹gniêty ¿Ã³³tymjedwabiem z wyhaftowanymi kwiatami i aplikacjami w kszta³cie liœci, na górzezakoñczony czerwonym guzikiem z korala.Polak kokieteryjnie w³o¿y³ kapelusz nag³owê, ale Jeza nie da³a siê odwieœæ od swego marzenia.- Czy to s¹ spodnie? - spyta³a z wyrzutem, gdy mnich wydoby³ jakiœ zwi¹zanyrulon.- Kaftan zapaœnika - wyjaœni³ mrukliwie Benedykt i po³o¿y³ ubiór na wieku.Nakaftanie widnia³ haftowany jedwabn¹ nici¹ smok, który jakby siedzia³ naszerokim skórzanym pasie ozdobionym nabijanymi gwoŸdziami.Rosz wyda³ okrzykradoœci.Potem mnich wyj¹³ buty z cholewami z czerwonej skóry, lamowane kolorowymipaskami, z zielon¹ jedwabn¹ podszewk¹, subtelnie obr¹bione.PóŸniej pokaza³aksamitne i jedwabne suknie, bogato wyszywane per³ami i przetykane z³ot¹ nitk¹.Skrajem ka¿dej sukni bieg³ fryz przedstawiaj¹cy fale i góry, wykonany zturkusów i kryszta³Ã³w.- Ten wzór nazywa siê "wêz³em nieskoñczonoœci" - objaœni³ Benedykt, dumny zeswojej wiedzy.Nastêpnie przysz³a kolej na czepki, ozdoby g³owy, napierœniki i futera³y nawarkocze, jedna sztuka kosztowniejsza od drugiej, wszystkie z kowanego z³otalub srebra, najprzedniejszej cyzelerskiej roboty, ozdobione szlachetnymikamieniami.- O, jaki piêkny botag! - zawo³a³ Wawrzyniec.- To odœwiêtna ozdoba zamê¿nychkobiet.- A spodnie? - Jeza tupnê³a nog¹, gdy tymczasem Hamo w skupieniu wsadzi³ botagna g³owê.Wygl¹da³ tak, jakby nigdy nic innego nie nosi³, chocia¿ ozdobnenakrycie g³owy nie by³o przeznaczone dla mê¿czyzn.W koñcu Benedykt wy³owi³ z dna kufra parê spodni.By³y to zwyk³e filcowespodnie, na kolanach przestêbnowane i wzmocnione skór¹; wzd³u¿ bocznego szwubieg³ delikatny czerwony pas.Ca³oœæ by³a bardzo prosta, ale Jeza nie posiada³asiê z radoœci.Natychmiast wci¹gnê³a spodnie.Rozmiar pasowa³, widoczniepoprzedni w³aœciciel by³ szczup³ym mongolskim ch³opcem, tyle ¿e w pasie siêga³yza wysoko, nale¿a³o je wiêc podwin¹æ.Jeza znalaz³a natychmiast boczn¹ kieszeñna sztylet i szczêœliwa skaka³a dooko³a, zw³aszcza ¿e Benedykt podarowa³ jejjeszcze parê spiczasto zakoñczonych skórzanych bucików wy³o¿onych wewn¹trzfutrem, z cholewkami, do których mog³a wepchn¹æ nogawki.Polak by³ tak mi³y, ¿e pomyœla³ równie¿ o Roszu, któremu ofiarowa³ kosztownykaftan zapaœniczy z wyhaftowanym smokiem i okuty metalem bojowy pas, szeroki wœrodku na d³oñ, z oprawion¹ w srebro swastyk¹ z malachitu.Ramiona kaftana by³ymocno wywatowane, tote¿ Rosz wygl¹da³ bardzo groŸnie, gdy zarzuci³ ko³czan naplecy i napi¹³ ³uk.Oboje, Rosz i Jeza, byli bardzo z siebie dumni i tworzyli nadzwyczaj piêkn¹parê, pe³n¹ dzieciêcej godnoœci.Moi mali królowie! Oni jednak nie zwracaliuwagi na mój podziw; ich serca ca³kowicie podbi³ Benedykt.- No, dzieciaki, teraz spokój, musimy pracowaæ! - napomnia³ wszystkichWawrzyniec, jedyny, który, jak mi siê zdawa³o, zna³ sens i cel naszych trudów iprzy ca³ym zrozumieniu dla uciechy pêdzi³ nas bez przerwy do roboty.Na szczêœcie zgrzytn¹³ klucz w drzwiach i wszed³ Jarcynt z kolacj¹.- ¯eby panowie kronikarze nie stracili na wadze!W towarzystwie dwu kuchcików zaprezentowa³ z dum¹ marynowanego w oliwie ipapryce wêgorza, przesi¹kniêt¹ winnym octem s³odk¹ dyniê, pieczone bak³a¿any zesma¿onymi pikantnie w¹tróbkami kaczek, duszone karczochy z gotowanymi omu³kami- a to by³y tylko przystawki! Poda³ ka¿demu doskonale skomponowan¹ porcjê.Zbytsiê spieszy³em do jedzenia, aby obraziæ siê o to, ¿e Benedykta obs³ugiwa³ zeszczególn¹ uwag¹ i raczy³ go obficiej ni¿ mnie czy Wawrzyñca.Wszyscy trzej zwilczym apetytem rzuciliœmy siê jak Tatarzy na jedzenie.Jarcynt nalewa³ nam zesmuk³ej amfory perliste bia³e wino kreteñskie, a kiedyœmy opró¿nili miski ioblizali palce, kucharz podniós³ srebrn¹ pokrywê z najwiêkszej misy: zapachpieczonego kap³ona owion¹³ mój nos [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •