[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– W większości krajów – zwłaszcza tych uboższych – lubią filmowców.Faceci u władzy darzą nas sympatią, bo nie oszczędzamy na łapówkach.Zwykli ludzie lubią nas, ponieważ na planie płacimy wystrojonym kolorowo statystom, jak na miejscowe warunki, wyjątkowo dobrze.Nie mamy nic przeciwko temu, bo w sumie stawki są i tak o wiele niższe niż u nas w kraju.Ważył w rękach wielką księgę formatu A3 w eleganckiej oprawie.– To scenariusz, który od pewnego czasu leży u nas na półce.Mniej więcej połowa akcji dzieje się w Iranie.Zdecydowałem, że nie powinien się zmarnować.Zrobimy z niego film.Zatrudnimy pana i pańskich ludzi.Będziecie stanowić ekipę, którą wyślemy do Iranu na rozpoznanie terenu, żeby poszukała odpowiednich miejsc do zdjęć.Mając taki pretekst możecie pojawić się w dowolnym miejscu.Odpowiada to panu?– Bardzo – odparł Warren.– To dobra osłona.– Dostaniecie samochody i cały ekwipunek, jaki zabiera zwykle grupa rozpoznawcza – wyjaśnił Hellier.– Niech mi pan dostarczy listę wszystkich rzeczy, których możecie potrzebować.– Przerzucił kartki scenariusza.– Kto wie, może nawet nakręcimy ten film – stwierdził drwiąco.* * *Andy Tozier podszedł do Warrena.– Za wiele przede mną ukrywasz – powiedział niezadowolony.– Chciałbym wiedzieć, w co się pakuję.Nie mam pojęcia, do czego się przygotowywać.– Przygotuj się na najgorsze – odparł Warren, niczego nie wyjaśniając.– To nie jest odpowiedź, do cholery! Czy to ma być operacja wojskowa?– Powiedzmy, że paramilitarna – stwierdził ostrożnie Warren.– Rozumiem.Akcja policyjna, ze strzelaniną.– Tyle, że nieoficjalna – wyjaśnił Warren.– A do strzelaniny może dojść.Tozier potarł dłonią szczękę.– Nie podoba mi się ta „nieoficjalność”.A skoro już mają do mnie strzelać, chciałbym mieć coś poręcznego, żeby móc się bronić.Jak to załatwimy?– Nie wiem – przyznał Warren.– Myślałem, że ty się tym zajmiesz.Jesteś specjalistą.– Tozier odburknął coś, a Warren dodał: – Nie wiem, czego właściwie mamy się tam spodziewać.Wszystko jest trochę skomplikowane.Tozier zastanowił się.– Jakie samochody nam dają?– Dwa nowe landrovery.Polecą z nami do Iranu.Tam potrzebne są wozy terenowe.– A wyposażenie, które dostajemy? Z czego się składa?– To nasz parawan.Aparaty fotograficzne z całym mnóstwem obiektywów, dwie kamery szesnastomilimetrowe, zestaw wideo i cholernie dużo sprzętu, którego nie potrafię nazwać.– Czy do kamer są statywy? – Warren potwierdził skinieniem głowy.– To dobrze – ciągnął dalej Tozier.– Chciałbym dostać jak najszybciej te landrovery i cały sprzęt.Być może trzeba będzie wprowadzić tam parę ulepszeń.– Jutro wszystko dostaniesz.– Chciałbym też trochę szmalu z tej kopalni, którą odkryłeś.Przynajmniej tysiąc funtów.Moje ulepszenia drogo kosztują.– Powiedzmy, że również jutro dam ci dwa tysiące – powiedział Warren pojednawczo.– Johnny Follet może być potrzebniejszy niż myślałem – stwierdził z namysłem Tozier.– Umie posługiwać się bronią; był w Korei.– Naprawdę? W takim razie Dan Parker i on będą się dobrze rozumieli.Tozier potrząsnął głową.– A kto to jest Dan Parker? Warren szeroko się uśmiechnął.– Kiedyś go poznasz – obiecał.* * *– Zabieram się z wami – oznajmił Ben Bryan, kiedy Warren wyjaśnił mu, co się dzieje.– A po co niby nam psychiatra? – spytał Warren.Bryan szeroko się uśmiechnął.– Żeby zaaplikować wam odrobinę zdrowego rozsądku.To najbardziej szalony pomysł, o jakim słyszałem.– Jeżeli do nas dołączysz, będziesz takim samym szaleńcem.Ale możesz się przydać.– Przyjrzał się Bryanowi z namysłem, a potem stwierdził: – Chyba powinieneś być w głównej grupie.Mike Abbot może jechać z Parkerem.– Co będzie robił?– Jest naszym koniem trojańskim – o ile uda się nam odnaleźć tę Delorme, a będzie to chyba cholernie trudne.Ludzie Helliera przeglądają w Paryżu księgi urodzeń, szukając osób o nazwisku Jeanette Delorme i starając się je zlokalizować.Znaleźli ich już osiem.Ponieważ istnieje prawdopodobieństwo, że urodziła się w Szwajcarii, Hellier ma i tam swoją ekipę.– A jeżeli pochodzi z Martyniki? – zapytał Bryan.– Na początek możemy sprawdzić tylko najbardziej oczywiste poszlaki – odparł Warren.– Hellier ma dobrych wywiadowców.Wiem, bo zebrali dla niego sporo na mój temat.Poza tym wydaje pieniądze, jakby miał własną mennicę.Mamy już u niego siedemdziesiąt tysięcy funtów.– Wyszczerzył zęby w uśmiechu.– A to zaledwie tyle, ile wydaje w ciągu dwóch lat na utrzymanie jachtu.– Nigdy nie słyszałem, żeby bogacz rozstawał się chętnie ze swoimi pieniędzmi – rzekł Bryan.– Musiałeś nieźle nim wstrząsnąć.Zmusiłeś go, żeby dobrze się sobie przyjrzał, a to, co zobaczył, wcale nie przypadło mu do gustu.Chciałbym móc postąpić tak samo z niektórymi pacjentami.Może powinieneś zmienić zawód.– Już to zrobiłem.Zajmuję się naborem ludzi do prywatnej armii.* * *Wiele rzeczy rozgrywało się równocześnie.Dzięki szczęściu, a może dobrze zorganizowanemu dochodzeniu, natrafiono na ślad osoby o nazwisku Delorme.Nie zawdzięczali tej informacji skrupulatnemu przeglądaniu ksiąg urodzeń, lecz kontaktom z francuską służbą bezpieczeństwa.Zdaje się, że Mike Abbot miał znajomego, którego znajomy.Hellier rzucił Warrenowi akta.– Proszę przeczytać i powiedzieć mi, co pan o tym sądzi.Warren zagłębił się w fotelu i otworzył teczkę.Jeanette Veronique Delorme.Urodzona 12 kwietnia 1937 roku w Chalons.Rodzice.Opuścił podstawowe dane, żeby przejść do treści raportu:.w 1955 roku trzy miesiące więzienia za drobne oszustwa; w 1957 – sześć miesięcy więzienia za udział w przemycie na granicy francusko-hiszpańskiej; wyjechała z Francji w 1958 roku.Dalej następowało coś w rodzaju całej serii hipotez:Podejrzana o udział w przemycie z Tangeru do Hiszpanii w latach 1958-1960, w przemycie broni do Algierii w latach 1961-1963 oraz w przemycie narkotyków do Wioch i Szwajcarii w latach 1963-1967.Podejrzana o współudział w zabójstwach, których ofiarami byli: Henry Rowe (Amerykanin), 1962; Kurt Schlesinger (Niemiec), Ahrned ben Bonza (Algierczyk) i Jean Fouget (Francuz), 1963; Kameer Osman (Libańczyk) i Pietro Fuselli (Wioch), 1966.Charakterystyka metod działania: wykazuje zdolności organizatorskie i umiejętność przewodzenia dużym grupom; jest bezwzględna i nie toleruje błędów; stara się nie brać osobiście udziału w przemycie, ale możliwe, że kierowała dużymi akcjami kradzieży biżuterii na południu Francji w 1967 roku.Są to jednak nie potwierdzone informacje.Obecne miejsce pobytu: Bejrut, Liban.Obecna sytuacja – prawna: na terenie Francji nie jest poszukiwana za popełnienie przestępstwa.Dwa niewyraźne zdjęcia, którym kopiowanie stanowczo nie wyszło na dobre, ukazywały blondynkę w trudnym do określenia wieku.Warren wydął policzki.– Ależ z niej musi być diablica.– Postukał palcami w teczkę.– Myślę, że to ona.Wszystko pasuje.– Też tak uważam – zgodził się Hellier.– Kazałem zaprzestać poszukiwań i skoncentrować się na niej.Do Bejrutu poleciał już człowiek, który mają zlokalizować.– Mam nadzieję, że ktoś mu powiedział, żeby był ostrożny – rzekł Warren.– Ma tylko ustalić, gdzie mieszka i.hm.jaka jest jej pozycja w środowisku.To nie powinno być zanadto ryzykowne.Potem on się wycofuje, a panowie wchodzą do akcji.– Gdy tylko dowiemy się czegoś konkretnego, wyślę tam Dana Parkera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •