[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dosyć obszerny hall, boazerie po sam sufit, łagodne światło, sączące się z niewidocznych, lamp, dywan na podłodze.Stanąłem jak wryty.Coś tu nie tak, przemknęło mi przez myśl.Gdzie ja wszedłem? Jeżeli na tablicy jest błąd w napisie, to daj nam Boże więcej takich punktów usługowych, bo te, które znam.Ech, lepiej nie mówić.Ale jeżeli nie ma żadnej pomyłki lub też ktoś pomylił się celowo, to.To jedno do drugiego zupełnie nie pasuje.A może świadczy się tu jakieś całkiem inne usługi? Na przykład te zakazane przez prawo? Ale to chyba nie jest.- Dzień dobry panu - usłyszałem nagle kobiecy głos, dobiegający z drugiego końca hallu.Podniosłem oczy - stała tam młoda dziewczyna.Z daleka już było widać, że jest bardzo ładna i doskonale zgrabna.Jej strój - niewątpliwie kompletny i elegancki, choć stosunkowo skąpy, a przy tym uwydatniający uroki kobiecego ciała - zdawał się potwierdzać moje podejrzenia.- Mam przyjemność powitać pana w naszych skromnych progach - powiedziała, zbliżając się do mnie z zalotnym uśmiechem na twarzy.- Dzień dobry.Ja tylko.pani wybaczy, ale.- bąkałem jak uczniak przyłapany w miejscu przeznaczonym wyłącznie dla dorosłych -.przechodziłem tędy i.- Pan pierwszy raz? Nic nie szkodzi.- Ja chciałbym tylko zapytać.- Ależ oczywiście - nie pozwoliła mi dokończyć.- Po to właśnie jestem, by zaspokoić pańską ciekawość.Nasza placówka czynna Jest od niedawna, więc trudno się dziwić.Ale nie będziemy przecież rozmawiać na stojąco.Mamy tu małą kawiarenkę dla naszych gości.Usiądziemy tam sobie wygodnie.Proszę, proszę dalej.Ja poprowadzę.Musiała być całkiem pewna tego, co zrobię, gdyż znikając w ciemnym przejściu, które dopiero teraz zauważyłem, nie obejrzała się nawet, czy za nią idę.Znała, widać, dobrze siłę sugestii i umiała ją wykorzystać, choć przecież mało brakowało, bym odwrócił się na pięcie i wybiegł na ulicę.To był mój pierwszy odruch, kiedy znów na moment zostałem w hallu sam.Po chwili wahania pomyślałem jednak, że skoro już tu trafiłem, warto by przy okazji.I to trzeba kiedyś poznać, więc - raz kozie śmierć.Kawiarenka istotnie była mała - cztery, najwyżej pięć stolików otoczonych klubowymi fotelami, chyba jakaś szafka.Niewiele więcej.Gdzieś z oddali, jakby zza ściany dobiegała cicha i spokojna muzyka, co w połączeniu z panującym wewnątrz półmrokiem stwarzało swoisty nastrój intymności - zwłaszcza że byliśmy tylko we dwoje.Siadając, próbowałem wyobrazić sobie dalszy bieg wypadków.Samokrytycznie muszę przyznać, iż była to wizja dosyć podniecająca, jakkolwiek wiedziałem, że nie będzie mi wolno posunąć się za daleko, Wszystko było zbyt tajemnicze, by nie powiedzieć wprost - podejrzane.Zresztą gdyby nawet tak nie było.- A może ma pan ochotę na kieliszek koniaku? - zapytała dziewczyna, wychylając głowę z drugiego pomieszczenia, gdzie poszła, aby zaparzyć kawę, którą z przyjemnością zgodziłem się wypić.- Nie, nie.Dziękuję.I tak już niepotrzebnie narobiłem pani kłopotu.- Ależ skąd? Jaki tam kłopot - zaoponowała, pojawiwszy się z tacą w ręku, na której stały dwie filiżanki i - chociaż podziękowałem - dwa kieliszki koniaku.Dziewczyna zestawiła je zręcznie na stolik, po czym usiadła z drugiej jego strony.Milczała.W kieszeni marynarki odnalazłem pudełko papierosów, wyjąłem je, otworzyłem i podsunąłem dziewczynie.Odmówiła skinieniem głowy.Zapaliłem więc sam, głęboko zaciągając się słodkawym dymem, Celebrowałem tę czynność wyjątkowo długo, żeby zyskać na czasie.Sytuacja stawała się bowiem dla mnie coraz bardziej kłopotliwa.Ostentacyjne milczenie dziewczyny świadczyło wyraźnie, że czeka na jakieś moje pytanie, ja zaś zupełnie nie wiedziałem jak zacząć, by nie zdradzić swym zachowaniem, iż zaszło nieporozumienie, a jednocześnie, by wszystko wyglądało jak najbardziej naturalnie.Niestety, umiejętność zawierania znajomości nie była moją mocną stroną.Pozostawało zatem również milczeć.Z pewnością nie robiło to dobrego wrażenia, ale przynajmniej było bezpieczne.Na szczęście dziewczyna sama po chwili przystąpiła do rzeczy:- Proponuję, abyśmy na początek wyjaśnili podstawową sprawę - powiedziała, uśmiechając się ze zrozumieniem dla mojej nieśmiałości.- Otóż nasza dralnia, jak wskazuje zresztą sama nazwa, zajmuje się darciem, czy też mówiąc ogólnie - niszczeniem.- Niszczeniem? - nie potrafiłem ukryć zdumienia.- Tak.Nie przesłyszał się pan - niszczeniem.- Nie rozumiem.- Ja wiem, że w pierwszej chwili wyglądać to może dziwnie, a nawet śmiesznie, ale proszę się nie śmiać, gdyż wbrew pozorom sprawa jest poważna i nie należy jej lekceważyć.- Oczywiście - powiedziałem najpoważniej, jak tylko umiałem, choć nie brzmiało to, zdaje się, całkiem przekonywająco.- Zdaję też sobie sprawę, że nazwa nie jest istotnie najlepsza, ale, przyzna pan, ma dwie zasadnicze zalety: jest krótka i prosta.- To się zgadza.- Myśli pan, że lepiej byłoby na przykład: Państwowe Przedsiębiorstwo Zastępczego Niszczenia Nieruchomości i Przedmiotów Codziennego Użytku? Chyba nie.A trzeba panu wiedzieć, że niszczymy w zasadzie wszystko: drobiazgi osobiste, książki, ubrania, meble, rowery, samochody, budynki mieszkalne, a nawet - proszę to potraktować jako swego rodzaju ciekawostkę - zajmujemy się tak zwanym kancerowaniem znaczków pocztowych, co wymaga przecież wielkiej precyzji.Jak więc pan widzi, zakres naszej działalności jest bardzo szeroki.Przyznam, że sami nie znamy jeszcze wszystkich naszych możliwości, gdyż kto wie, z jakimi zleceniami przyjdzie nam się jeszcze spotkać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •