[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Coœ siê dzieje.Coœ wiêcej ni¿ szukanie pirata telekomunikacyjnego.Wco ty grasz, Salvaje?Prorok bez s³owa otworzy³ drzwi i dwaj mê¿czyŸni szybko weszli do œrodka.- Boj¹ siê mnie - odezwa³ siê Salvaje dopiero po zamkniêciu drzwi - Boj¹ siê,z powodu mojego przes³ania.- Gówno prawda - zaperzy³ siê technik - S¹ setki takich jak ty.Codzienniew³amuj¹ siê do sieci.Bredz¹ o wszystkim; od czystoœci wód do drogi do Bogaprzez seks grupowy.TKK nie zadaje sobie najmniejszego trudu, ¿eby ich z³apaæ,ale z niewyt³umaczalnych powodów rozpoczê³a pe³ne œledztwo przeciw tobie.Cholernie chc¹ ciê dostaæ.By³em wypytywany.- I powiedzia³eœ im.?- Nic im nie powiedzia³em.Masz mnie za g³upca? Potrafi¹ zniszczyæ cz³owiekabez namys³u.Znika bez œladu i nikt nie dowie siê jak i gdzie.Ale chcia³bymwiedzieæ w co w³aœciwie wdepn¹³em.Dlaczego jesteœ dla nich taki wa¿ny?- Mówi³em ci.Moje proroctwo.- S³uchaj.-To ty s³uchaj.Jesteœcie niczym, nêdznymi robakami! Mesjasz nadchodzi! Jestemnarzêdziem w rêkach prawdziwego boga i nie powstrzymacie mnie.Je¿eli,techniku, chcesz mieæ powód do strachu, to bój siê mnie!.Wszêdzie mam swe uszyi oczy.Gdybyœ mnie zdradzi³, nie bêdzie wystarczaj¹co g³êbokiej jamy, któraukryje ciê przede mn¹! Rozumiesz?Pindar pokrêci³ g³ow¹ i chcia³ siê odwróciæ.Salvaje chwyci³ go za ramiona, okrêci³ gwa³townie i pchn¹³ tak potê¿nie, ¿etechnik prawie przefrun¹³ przez pokój i ciê¿ko uderzy³ w œcianê.- Ty skurwysynu!- Je¿eli zrobisz cokolwiek, by uniemo¿liwiæ mi nadawanie, poœlê ciê na œmieræstraszniejsz¹, ni¿ cokolwiek, co mo¿e sobie wyobraziæ cz³owiek! Rozumiesz?Oczy Pindara rozszerzy³y siê w nag³ym przestrachu.- Dobrze, ju¿ dobrze! Po prostu to staje siê niebezpieczne.To wszystko, cochcia³em powiedzieæ.To bêdzie kosztowaæ.- Nie dbam o pieni¹dze! Czas goni.Nadawanie musi trwaæ.Stworzy³emorganizacjê.Jest nas setki, tysi¹ce.Ale kto wiêcej do³¹czy, nie wiedz¹c kimjestem? Dlatego musimy ci¹gle nadawaæ!Technik patrzy³ na Salvaja.A ten nie czu³ do niego najmniejszego szacunku,tylko pogardê.Jedyne uczucie, jakim mo¿na obdarzyæ ma³ego cz³owieczka, któryboi siê rzeczy, których nie rozumie.Mesjasz nie bêdzie mia³ po¿ytku z takichjak on.Gdzieœ, w którymœ momencie hiperlotu statku K-014 wys³anego przez NLB, Masseymówi³ do swojej z³o¿onej z androidów za³ogi.By³y to eksperymentalne modele okrótkim czasie ¿ycia i by³y niezwykle kosztowne.Mog³y byæ zaprogramowane domisji jeszcze przed opuszczeniem Ziemi, ale Messey nie by³ kimœ, kto da siênabraæ.Uwa¿a³, ¿e ryzyko znacznie siê zmniejszy, kiedy wszystko zrobi sam.Niemo¿na wydusiæ odpowiedzi z kogoœ, kto jej nie zna, a czasem od tego zale¿y¿ycie.Tylko od jednego pytania.Sta³ przed holograficzn¹ œcian¹.Przed nim p³yn¹³ rz¹dowy transportowiecBenedict.- W porz¹dku – powiedzia³ – To nasz cel.Ma piêæ g³Ã³wnych wejœæ, trzy w³azybezpieczeñstwa, dziewiêæ luków naprawczych, wliczaj¹c w to g³Ã³wn¹ przystañcumownicz¹.Naszym pierwszym wejœciem bêdzie w³az numer jeden – wskaza³ wodpowiednie miejsce migotliwego obrazu – Drugim wejœciem, na wypadek blokady,stanie siê w³az numer dwa.O, tutaj.Androidy patrzy³y nie odzywaj¹c siê.- Bêdziecie uzbrojeni tylko w broñ przeciw miêkkim celom.Chocia¿ s¹ tam dobrzewyszkoleni komandosi, mamy po swojej stronie element zaskoczenia.Niespodziewaj¹ siê nas.Poza tym mamy w swym arsenale jeszcze inn¹ amunicjê.Za³oga i pozostali przy ¿yciu komandosi musz¹ byæ pozostawieni przy ¿yciu a¿ docelu podró¿y.Pod³¹czcie siê do komputera taktycznego i ustalcie swojeindywidualne zadania.Pe³ne zespolenie danych jutro, godzina 4.00.Towszystko.Za³oga z³o¿ona z androidów usiad³a.Ci¹gle nie pad³o z ich strony ani jednos³owo.Byli tutaj, Massey wiedzia³ o tym, by wykonaæ zadanie.Ca³a akcjazdawa³a siê byæ ryzykown¹ na pograniczu niemo¿liwoœci, ale bez w¹tpieniaistnia³a niewielka szansa na powodzenie.Opracowa³ plan w najdrobniejszychszczegó³ach.Uwzglêdni³ w³aœciwie wszystko.On sam by³ najlepszy i spodziewa³siê odnieœæ sukces.To by³o najwa¿niejsze.Nie pieni¹dze, które mu zap³acono,nie fortuna, któr¹ mo¿e zarobiæ kompania, nie œmieræ androidów czy kogokolwiek.Najwa¿niejsze, jak zawsze, by³o wyzwanie.By³o to, najprawdopodobniej, najbardziej wyrafinowane zadanie z dotychczaswykonywanych i chcia³by ¿eby posz³o tak g³adko jak nasmarowana czêœæ maszynyporusza siê po wypolerowanym krysztale.Massey mia³ tylko jeden cel, ten sam cozawsze: zwyciê¿yæ.Nic wiêcej siê nie liczy³o.W jego mniemaniu lepiej by³oumrzeæ ni¿ przegraæ.Uœmiechn¹³ siê szeroko do siebie.Jeszcze nie by³ gotowy na œmieræ.Wiêc niemo¿e umrzeæ.Na pok³adzie statku transportowego Benedict komandosi w³aœnie zbudzili siê zhipersnu.Minê³o nieco czasu zanim Stephens odkry³ tajemnicê Wilksa.Sier¿antby³ ciekaw czy dowódca w ogóle zauwa¿y³by to, gdyby nie policzy³ osóbprzebywaj¹cych na statku.Ludzie w oddzia³ach znali siê miêdzy sob¹, wiêc Billie nie zbli¿a³a siê donich.Stephens by³ jednak fotelowym dowódc¹- mia³ listê swoich podw³adnych, alenie potrafi³ przypisaæ twarzy do nazwiska.Wilks spostrzeg³ jak pu³kownik zmarszczy³ brwi spogl¹daj¹c na cyfry, którepojawi³y siê na ekranie monitora.- Sier¿ancie Wilks – Odezwa³ siê.- S³ucham.- W moim spisie jest o jedn¹ osobê za du¿o.Sier¿ant pomyœla³ o k³amstwie, ale przecie¿ wczeœniej czy póŸniej wszystko siêwyda.Nie ma sensu d³u¿ej tego ukrywaæ.- Tak jest.Wzi¹³em na pok³ad jedn¹ dodatkow¹ osobê.Stephens wygl¹da³ jakby ci¹gle siê jeszcze nie przebudzi³ z hipersnu.- Co takiego ?- Cywilny ekspert od potworów.- Co ? Oszala³eœ cz³owieku.To jest œciœle tajna operacja wojskowa, sier¿ancie!Postawiê ciê przed s¹dem wojennym! Wsadz¹ ciê do takiego g³êbokiego lochu, ¿esufit bêdzie o rok œwietlny od pod³ogi!Wilks fizycznie czu³ jak komandosi skrêcaj¹ siê od wewnêtrznego œmiechu.Niespojrza³ jednak w ich kierunku.Powiedzia³ tylko:- Tak jest.Stephens popatrzy³ na ¿o³nierzy i sier¿ant domyœli³ siê, ¿e tamten usi³ujezidentyfikowaæ pasa¿era na gapê.Pu³kownik próbowa³, lecz nie potrafi³.- Powiem im – rykn¹³ - ¿e jesteœ nieodpowiedzialny.Mo¿esz zaprzepaœciæ ca³¹misjê, cz³owieku! Statki rz¹dowe maja zasiêg na granicy potrzebnej doosi¹gniêcia celu! Dodatkowa osoba mo¿e spowodowaæ , ¿e braknie nam parseka!- Zrównowa¿y³em to.Wywali³em piêædziesi¹t kilo tego gówna z malin.Za plecami Wilksa Bueller szepn¹³ do Easleya:- Z³a nowina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]