[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A zrobi³a to Carrie.Nie mia³a pojêcia, sk¹d o tym wie, ale by³a ca³kowicie przekonana, ¿e siê niemyli, jakby przeprowadzi³a œcis³y matematyczny dowód.Czas mija³.To nie mia³o znaczenia.Makbet zamordowa³ sen, a Carrie zamordowa³aczas.Ca³kiem niez³e.Sue uœmiech­nê³a siê smutno nad swoim bon mot.Czy tooznacza koniec naszej ma³ej bohaterki? Koniec ze s³odkim, niewinnymdziewcz¹tkiem? Teraz ju¿ nie trzeba siê martwiæ o podmiejski klub i willê wnajlepszej dzielnicy.Ju¿ nigdy.Wszystko siê skoñczy³o.Wszystko siê wypali³o.Jakiœ cz³owiek przebieg³ obok niej, be³kocz¹c, ¿e Carlin Street siê pali.Todobrze, ¿e Carlin Street siê pali.Tommy odszed³ na zawsze.A Car­rie posz³a dodomu, ¿eby zamordowaæ swoj¹ matkê.(??????????????)Usiad³a wyprostowana jak struna, wpatruj¹c siê w ciem­noœæ.(??????????????)Nie rozumia³a, sk¹d o tym wie.To nie przypomina³o niczego, co kiedykolwiekczyta³a o telepatii.W jej g³owie nie pojawi³y siê ¿adne obrazy, nie by³o¿adnych oœlepiaj¹­cych b³ysków objawienia — tylko prozaiczna wiedza, taka jaksiê wie, ¿e po wioœnie przychodzi lato, ¿e mo¿na umrzeæ na raka, ¿e matkaCarrie ju¿ nie ¿yje, ¿e.Serce podesz³o jej gwa³townie do gard³a.Nie ¿yje? Jeszcze raz sprawdzi³a wmyœlach wszystko, co na ten temat wie­dzia³a, staraj¹c siê nie myœleæ o tym,jak niesamowite to by³o uczucie: wiedzieæ coœ nie wiadomo sk¹d.Tak, Margaret White nie ¿y³a, to mia³o jakiœ zwi¹zek z sercem.Ale przedtempchnê³a Carrie no¿em.Carrie by³a ciê¿ko ranna.By³a.To wszystko.Zerwa³a siê na nogi i pobieg³a z powrotem do samo­chodu.Przed dziesiêciomaminutami zaparkowa³a go na rogu Branch Street i Carlin Street, która siêpali³a.Wozy stra¿ackie jeszcze nie przyjecha³y, ale ulica z obu koñców zosta³aju¿ zagrodzona p³otkami, a na okopconych t³ust¹ sadz¹ œmietnikach wisia³atablica: „Uwaga! Przewody pod napiêciem!"Sue przekrad³a siê przez dwa podwórza na ty³ach domów i przedar³a siê przezgêsty, okryty p¹czkami ¿ywop³ot, który drapa³ j¹ sztywnymi ga³¹zkami.Znalaz³asiê na podwórku s¹siaduj¹cym z posesj¹ White'ów.Podesz³a bli¿ej.Dom p³on¹³.P³omienie strzela³y z dachu.Nie mo¿na by³o nawet zbli¿yæ siê natyle, ¿eby zajrzeæ do œrodka.Ale w jas­nym blasku ognia zobaczy³a coœlepszego: rozbryŸniête krople krwi znacz¹ce drogê Carrie.Z opuszczon¹ g³ow¹ruszy³a tym tropem, minê³a wiêksz¹ plamê w miejscu, gdzie Carrie odpoczywa³a,przelaz³a przez nastêpny ¿ywop³ot, przesz³a na drug¹ stronê Willow Street izapuœci³a siê w gêste zaroœla kar³owatych sosen i dêbów.W g³êbi krótka, niebrukowana alejka — trochê wiêcej ni¿ œcie¿ka — wspina³a siê zakosami naniewielkie wzniesienie po prawej, prowa­dz¹ce do szosy nr 6.Zatrzyma³a siê nagle, uderzona pewn¹ myœl¹.Ogarnê³y j¹ w¹tpliwoœci.Przypuœæmy, ¿e znajdzie Carrie.Co wtedy? Dostanie ataku serca? Zacznie siêpaliæ? Zostanie wepchniê­ta pod nadje¿d¿aj¹cy samochód albo wóz stra¿ypo¿arnej?Owa szczególna wiedza podpowiada³a jej, ¿e Carrie by³aby w stanie to wszystkozrobiæ.(trzeba poszukaæ policjanta)Zachichota³a krótko, kiedy zrozumia³a, o czym myœli, i usiad³a w trawie,jedwabistej od rosy.Spotka³a ju¿ wczeœ­niej policjanta.A nawet zak³adaj¹c, ¿eOtis Doyle jej uwie­rzy, to co dalej? Wyobrazi³a sobie setkê zdesperowanychtropicieli otaczaj¹cych Carrie i ¿¹daj¹cych, ¿eby siê podda³a i rzuci³a broñ.Carrie pos³usznie podnosi rêce do góry, zdejmuje g³owê z ramion i podaje j¹szeryfowi Doyle'owi, który starannie umieszcza g³owê w wiklinowym koszykuoznaczonym napisem „Dowód rzeczowy A".(a tommy nie ¿yje)No, no.Zaczê³a p³akaæ.Szlocha³a zakrywaj¹c sobie twarz rêkami.Lekki powiewwiatru zaszeleœci³ w krzakach ja³ow­ców na szczycie wzgórza.Szos¹ nr 6przeje¿d¿a³y z wyciem syren nastêpne wozy stra¿ackie jak wielkie, czerwoneogary pêdz¹ce przez noc.(miasto siê spali to dobrze)Nie wiedzia³a, jak d³ugo tak siedzia³a, na pó³ drzemi¹c i pop³akuj¹c od czasudo czasu.Nie zdawa³a sobie nawet sprawy, ¿e przez ca³y czas œledzi wêdrówkêCarrie do „The Cavalier", tak samo jak nie zdawa³a sobie sprawy, ¿e od­dycha.Carrie by³a bardzo ciê¿ko ranna, wlok³a siê dalej podtrzymywana tylko têpym,zwierzêcym uporem.Do „The Cavalier" by³o trzy mile, nawet na skróty.Sue —zobaczy³a? poczu³a? niewa¿ne — jak Carrie wpad³a do strumienia i wydosta³a siêna brzeg przemoczona, zmarzniêta i dygo­cz¹ca.A jednak sz³a dalej.To by³onaprawdê zadziwiaj¹ce.Tylko ¿e oczywiœcie robi³a to dla mamy.Mama chcia³a,¿eby Carrie sta³a siê Anio³em z Ognistym Mieczem, ¿eby zniszczy³a.(ona chce to zniszczyæ)Sue wsta³a i zaczê³a ociê¿ale biec przed siebie, nie zwra­caj¹c wiêcej uwagi naœlady krwi.Nie by³y ju¿ jej potrzebne.„Nadejœcie cienia" (ss.164—165):Cokolwiek mo¿na powiedzieæ o sprawie Carrie White, to siê skoñczy³o.Czaspomyœleæ o przysz³oœci.Jak s³usz­nie zauwa¿y³ Dean McGuffin w swoim znakomitymar­tykule zamieszczonym w „Przegl¹dzie Naukowym", jeœli zlekcewa¿ymy tê sprawê,prawie na pewno bêdziemy musieli za to zap³aciæ — a cena bêdzie wysoka.Powstaje tu dra¿liwa kwestia moralna.Poczyniono ju¿ pewne postêpy na drodzeca³kowitego wyodrêbnienia genu TK.W ko³ach naukowych zapewnia siê (patrz np.artyku³ Bourke'a i Hannegana „Parê uwag na temat prob­lemu wyodrêbnienia genuTK ze specjalnym uwzglêd­nieniem parametrów kontrolnych", zamieszczony w„Przegl¹dzie Mikrobiologicznym", Berkeley 1982), ¿e kiedy test zostanieopracowany, wszystkie dzieci w wieku szkolnym bêd¹ mu poddawane rutynowo,podobnie jak poddawane s¹ próbie tuberkulinowej.Jednak¿e TK nie jest bakcylem;stanowi on równie niezmienn¹ cechê da­nej osoby jak kolor oczu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •