[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zresztą może tak właśnie było, myślał Bobby.W końcu, jeśli nie uda się zepchnąć z kursu Wormwoodu, to nie istniała żadna przyszłość warta uwagi.Może WormCam i niesiony przez niego dar przeszłości był właśnie tym, czego ludzkość w tej chwili potrzebowała: kryjówką, mysią dziurą.Każdy z obserwatorów w końcu uświadamiał sobie, że pewnego dnia i on będzie jedynie obiektem ze światła i cienia, zatopionym w czasie, może także badanym przez patrzących z jakiejś nieznanej przyszłości.Ale Bobby nie martwił się całą ludzkością ani potężnymi prądami historii czy nowymi nurtami myśli, które zostały wzbudzone.Martwił się złamanym sercem brata.20.KRYZYS WIARYBobby miał wrażenie, że David staje się odludkiem.Zjawiał się w Wormworks bez zapowiedzi, przeprowadzał jakieś dziwne eksperymenty i wracał do domu, gdzie - według rejestrów OurWorldu - intensywnie wykorzystywał WormCam, realizując swoje własne, tajemnicze, nieujawnione projekty.Po trzech tygodniach Bobby postanowił go odwiedzić.David otworzył mu drzwi i zdawało się, że ma ochotę nie wpuścić brata do wnętrza.Po chwili jednak odsunął się.Mieszkanie było ciasne; wszędzie leżały książki i softscreenowe ekrany.Typowe mieszkanie samotnego mężczyzny, który nie musi się przejmować innymi.- Co się z tobą dzieje, do licha? David uśmiechnął się z przymusem.- WormCam, Bobby.Cóż by innego?- Heather mówiła, że pomagałeś jej przy projekcie biografii Lincolna.- Owszem.Chyba wtedy złapałem bakcyla.Ale teraz zbyt wiele już widziałem historii.Jestem złym gospodarzem.Może się czegoś napijesz? Mam piwo.- Daj spokój, David.Pogadajmy.David poskrobał się po blond czuprynie.- To się nazywa kryzysem wiary, Bobby.Nie spodziewam się, że zrozumiesz.Zirytowany Bobby rozumiał jednak i był nieco rozczarowany tym, jak przyziemne okazały się problemy brata.Wormcamowi nałogowcy codziennie dobijali się do drzwi OurWorldu i żądali szerszego dostępu.Ale David żył w izolacji - może nawet nie wiedział, że pozostał typowym przedstawicielem ludzkiej rasy, że jego nałóg jest powszechny.Jak mu to powiedzieć?- Przeżyłeś szok historii.To obecnie stan dość.modny.Przejdzie ci.- Modny? - David spojrzał na niego niechętnie.- Wszyscy odczuwamy to samo.- Poszukał w pamięci przykładów.- Oglądałem premierowe wykonanie IXSymfonii Beethovena w Kartnertor Theater w Wiedniu z 1824 roku.Widziałeś? - Koncert został profesjonalnie zarejestrowany i wyemitowany przez jedną z sieci medialnych, ale zyskał marne oceny.- Było fatalne.Grali marnie, chór śpiewał nierówno.A Shakespeare okazał się jeszcze gorszy.- Shakespeare?- Naprawdę zmieniłeś się w pustelnika.Chodzi o premierę Hamleta w Globe Theatre w 1601.Gra na poziomie amatorskim, kostiumy śmieszne, jako publiczność pijany motłoch, a sam teatr to niewiele więcej niż zadaszona dziura.W dodatku mówili z takim akcentem, że trzeba było dodać napisy.Im dalej patrzymy w przeszłość, tym dziwaczniej wygląda.Wielu ludziom trudno zaakceptować historię.OurWorld stał się ich kozłem ofiarnym, więc wiem, że tak jest.Hirama bez przerwy ciągają po sądach: zniesławienie, podżeganie do zamieszek, prowokowanie nienawiści rasowej.Czepiają się różne grupy patriotów, organizacje religijne, rodziny obalonych bohaterów, nawet kilka rządów państwowych.Zdarzają się też groźby fizyczne.Oczywiście, nie pomaga mu fakt, że usiłuje opatentować historię.David nie mógł powstrzymać zdumienia.- Chyba żartujesz.- Nie.Twierdzi, że historię się odkrywa jak ludzki genom.A jeśli można opatentować elementy genomu, to czemu nie historię? A przynajmniej te jej fragmenty, do których WormCamy OurWorldu sięgnęły jako pierwsze.Czternasty wiek jest teraz analizowany jako precedens.Jeśli się nie uda, planuje objąć prawem autorskim bałwany.Takie jak Robin Hood.Jak większość na wpół mitycznych bohaterów z przeszłości pod bezlitosnym spojrzeniem WormCamu Robin Hood rozpłynął się w legendę i zmyślenia.Legenda brała swój początek z cyklu czternastowiecznych angielskich ballad, zrodzonych w czasie rebelii baronów i niepokojów społecznych, które doprowadziły do rewolty chłopskiej w 1381.David uśmiechnął się lekko.To mi się podoba.Hiram zawsze zachowywał się trochę jak Robin Hood.Chyba wyobraża sobie, że jest jego współczesnym odpowiednikiem.Sam siebie oszukuje, naturalnie, bo więcej ma wspólnego z królem Janem.Byłoby doprawdy ironią losu, gdyby został właścicielem Robina.- Posłuchaj, Davidzie.Wielu ludzi odczuwa to co ty.Historia pełna jest grozy, ludzi zapomnianych, niewolników, takich, którym odebrano życie.Ale nie możemy jej zmienić.Możemy tylko iść naprzód, starając się nie popełniać tych samych błędów.Tak myślisz? - spytał z goryczą David.Wstał i szybkimi ruchami zaciemnił okna, odcinając światło dnia.Potem usiadł obok Bobby’ego i rozwinął softscreenowy ekran.- Popatrz sobie.Przekonasz się, że to nie takie proste.Kilkoma klawiszami przywołał zapisane w pamięci nagranie.Bracia patrzyli razem, skąpani w świetle minionych dni.Niewielki, pękaty żaglowiec zbliżał się do brzegu.Dwa kolejne widać było na horyzoncie.Piasek leżał czysty, woda była spokojna i błękitna, niebo przestronne.Ludzie wybiegli na plażę: mężczyźni i kobiety, nadzy, smagli, piękni.Wydawali się zdumieni.Niektórzy wypłynęli na spotkanie statku.- Kolumb - szepnął Bobby.- Tak.A to są Arawakowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •