[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kierowca zaparkowa³ wóz przy windzie i razem z pomocnikiem wy³a­dowali meble.Musieli obróciæ cztery razy, zanim zdo³ali wwieŸæ wszyst­kie sprzêty na pi¹tepiêtro, gdzie czeka³ na nich pan Hearn.Z nieskrywa­nym zadowoleniem wskaza³im, gdzie postawiæ ka¿dy z mebli, a oni z nie mniejsz¹ radoœci¹ przyjêli hojnenapiwki, gdy wykonali ostatnie z jego poleceñ.Kiedy wyszli, Hearn zamkn¹³ za nimi drzwi i zacz¹³ przenosiæ stosy dokumentów,które zebra³y siê na jego biurku, uk³adaj¹c je w szafeczce w porz¹dkualfabetycznym.W pokoju zapanowa³a cisza charakterystyczna dla sprawniepracuj¹cego biura.Po pewnym czasie Hearn wsta³ i pod­szed³ do drzwi.Otworzywszy je, ujrza³ przed sob¹ kobietê, która dzieñ wczeœniej eskortowa³amê¿czyznê wniesionego na noszach do budynku.- Ethan Hearn? - Kiedy pokiwa³ g³ow¹, poda³a mu rêkê.– Annaka Vadas.Uœcisn¹³ jej d³oñ, zauwa¿aj¹c, ¿e jest silna i sucha.Przypomnia³ sobieostrze¿enie Chana i przybra³ zdumiony wyraz twarzy.Znamy siê?Jestem przyjació³k¹ Stiepana.- Jej uœmiech by³ olœniewaj¹cy.– Mogê na chwilêwejœæ? Czy w³aœnie pan wychodzi³?Rzeczywiœcie jestem umówiony na spotkanie - spojrza³ na zegarek - ale mamjeszcze trochê czasu.Nie zajmê go panu zbyt wiele.- Usiad³a na sofie i za³o¿y³a nogê na nogê.Kiedyna niego spojrza³a, na jej twarzy malowa³o siê skupienie i wyczekiwanie.Hearn usiad³ na obrotowym krzeœle i obróci³ siê w jej stronê.Jak mogê pani pomóc, panno Vadas?Obawiam siê, ¿e wszystko pan pokrêci³ - odpar³a rozbawiona.- Py­tanie brzmi,jak ja mogê pomóc panu?Potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Chyba nie rozumiem.Rozejrza³a siê po gabinecie, nuc¹c pod nosem.Potem pochyli³a siê do przodu iopar³a ³okieæ o kolano.- Myœlê, ¿e jest jednak inaczej, Ethanie.- Znów ten uœmiech.– Bo widzisz,wiem o czymœ, o czym nie wie nawet sam Stiepan.Ponownie przybra³ bardzo zdziwiony wyraz twarzy i roz³o¿y³ bezrad­nie rêce.Za bardzo siê starasz - powiedzia³a krótko.- Wiem, ¿e pracujesz dla kogoœoprócz Stiepana.To nie.Uciszy³a go, przyk³adaj¹c palec do ust.- Widzia³am ciê wczoraj w gara¿u.Nie wybra³eœ siê tam dla zdrowia, a nawetgdyby by³o inaczej, za bardzo zainteresowa³o ciê to, co siê dzia­³o.By³ zbyt zdumiony, by zaprzeczyæ.Zreszt¹ po co? - zapyta³ sam siebie.Rozgryz³a go, mimo ¿e tak bardzo mia³ siê na bacznoœci.Wpatrywa³ siê w ni¹oniemia³y.By³a rzeczywiœcie piêkna, ale i przera¿aj¹ca.Przekrzywi³a g³owê.- Nie pracujesz dla Interpolu.Nie masz ich nawyków.Dla CIA? W¹t­piê.Stiepanwiedzia³by, gdyby Amerykanie próbowali przenikn¹æ jego organizacjê.W takimrazie dla kogo?Hearn nie odpowiedzia³; nie by³ w stanie.Za bardzo siê ba³, ¿e ona ju¿ to wie- ¿e wie wszystko.- Czemu tak poblad³eœ, Ethanie? - Annaka wsta³a.- Tak naprawdê nie­ wiele mnieto obchodzi.Chcê siê po prostu zabezpieczyæ na wypadek, gdyby sprawy tutaj Ÿlesiê potoczy³y.Bêdziesz moj¹ polis¹ ubezpieczeniow¹.A na razie uznajmy twoj¹brzydk¹ wœcibskoœæ za nasz¹ s³odk¹ tajemnicê.Przemierzy³a pokój i zniknê³a za drzwiami, zanim Hearn zdo³a³ obmy­œliæodpowiedŸ.Siedzia³ przez chwilê zesztywnia³y ze strachu.Wreszcie podniós³ siêi otworzy³ drzwi.Rozejrza³ siê po korytarzu, upewniaj¹c siê, czy rzeczywiœcieposz³a.Nastêpnie zamkn¹³ drzwi, zbli¿y³ siê do wersalki i powiedzia³:- Droga wolna.Uniós³ poduszki i po³o¿y³ je na dywanie.Kiedy p³yty pilœniowe zakry­waj¹cestela¿ zaczê³y dr¿eæ, pochyli³ siê i je zdj¹³.Pod spodem zamiast materaca idrewnianej ramy le¿a³ Chan.Hearn zda³ sobie sprawê, ¿e siê spoci³.Wiem, ¿e mnie ostrzega³eœ, ale.Cicho.- Chan wygramoli³ siê ze schowka, który by³ nie wiêkszy od trumny.Hearnstchórzy³, ale on mia³ na g³owie pilniejsze sprawy.– Po prostu dopilnuj, ¿ebynie pope³niæ drugi raz tego b³êdu.Podszed³ do drzwi i przy³o¿y³ do nich ucho.S³ysza³ tylko ciche, zlewa­j¹ce siêw jednostajny szum g³osy docieraj¹ce z innych biur na piêtrze.Mia³ na sobieczarne spodnie, buty, koszulê i krótk¹ kurtkê siêgaj¹c¹ do pasa.- Z³Ã³¿ wersalkê - rozkaza³ - a potem zajmij siê prac¹, jakby nie zasz³o nicnadzwyczajnego.Musisz zachowywaæ siê tak jak zwykle.Hearn pokiwa³ g³ow¹, mocuj¹c p³yty pilœniowe i przykrywaj¹c je po­duchami.Znajdujemy siê na pi¹tym piêtrze - powiedzia³.- A ty musisz siê dostaæ natrzecie.Poka¿ plan.Hearn siad³ przed komputerem i otworzy³ plik zawieraj¹cy planyarchi­tektoniczne budynku.- Wyœwietl plan trzeciego piêtra - poleci³ Chan, patrz¹c mu przez ra­miê.Kiedy Hearn wykona³ polecenie, Chan przestudiowa³ dok³adnie roz­k³adpomieszczeñ.Co to takiego? - spyta³, wskazuj¹c palcem ekran.Nie mam pojêcia.- Hearn spróbowa³ powiêkszyæ obraz.– Wygl¹da jakniezagospodarowana przestrzeñ.- Albo - powiedzia³ powoli Chan -pokój przylegaj¹cy do sypialni Spal­ki.- Tylko ¿e nie ma do niego ¿adnych drzwi - zauwa¿y³ Hearn.- Ciekawe.Zastanawiam siê, czy Spalko nie wprowadzi³ przypadkiem pewnych zmianbez wiedzy architekta.Zapamiêtawszy rozk³ad wszystkich pomieszczeñ i korytarzy, Chan od­wróci³ siê odkomputera.Teraz musia³ zobaczyæ trzecie piêtro na w³asne oczy.Kiedy dotar³ dodrzwi, spojrza³ na Hearna.- Pamiêtaj.Nie spóŸnij siê na swoje spotkanie.A co z tob¹? - zapyta³ Hearn.- Nie mo¿esz siê tam dostaæ.Chan potrz¹sn¹³ g³ow¹.Im mniej bêdziesz wiedzia³, tym lepiej.W s³onecznym islandzkim poranku, wœród mineralnych zapachów nie­sionych wiatremznad gor¹cych Ÿróde³ za³opota³y flagi.Skomplikowana aluminiowa konstrukcjaestrady zosta³a wzniesiona na skraju p³yty lotni­ska Keflavik w miejscu, któreJamie Hull, Borys Iljicz Karpow i Fejd al­-Saud uznali za najbardziejbezpieczne na ca³ym obiekcie.¯aden z nich, nawet towarzysz Borys, nie bylizbyt uszczêœliwieni faktem, ¿e ochrania­ni przez nich przywódcy pañstwowipostanowili pojawiæ siê na tym pu­blicznym forum, jednak pod tym wzglêdemwszyscy politycy byli jedna­kowi.Uwa¿ali za konieczne nie tylko okazaæpublicznie swoj¹ solidarnoœæ, ale równie¿ dowieœæ swej nieustraszonoœci.Wszyscy zdawali sobie spra­wê z niebezpieczeñstwa zamachu, gdy obejmowali swojeurzêdy, i do­skonale rozumieli, ¿e ryzyko to wzros³o niepomiernie, kiedyzgodzili siê na uczestnictwo w szczycie antyterrorystycznym.Jeœli chce siêzmieniæ œwiat, to wydaje siê oczywiste, i¿ mo¿e znaleŸæ siê ktoœ, kto postarasiê do tego nie dopuœciæ.I tak oto w dniu rozpoczêcia obrad flagi Stanów Zjednoczonych, Rosji i czterechnajbardziej wp³ywowych pañstw arabskich i ³opota³y na mroŸ­nym wietrze; natkaninie, któr¹ udrapowano estradê, widnia³o wybrane po drobiazgowych dysputachlogo spotkania.Uzbrojeni agenci ochrony obstawili obiekt, a we wszystkichstrategicznych miejscach ukryli siê snaj­perzy.Dziennikarze, którzy zjechalisiê na tê okazjê z ca³ego œwiata, mie­li obowi¹zek stawiæ siê na miejsce nadwie godziny przed rozpoczêciem konferencji prasowej.Zostali metodyczniesprawdzeni, zweryfikowano ich akredytacje i pobrano odciski palców, którenastêpnie porównano ze znajduj¹cymi siê w kilku bazach danych.Fotografówostrze¿ono, ¿eby nie zak³adali filmów w aparatach, bo ich sprzêt mia³ byæ namiejscu prze­œwietlony promieniami Rentgena [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •