[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Popuszczony przeze mnie spust powróci³ do pozycji wyjœciowej; czer­woneœwiate³ko przygas³o do trybu oczekiwania.- I bez tego bym ci powiedzia³! - krzycza³a psia gwiazda.- Chcia³em siê tylko upewniæ, Dingo.Tylko siê upewniæ.Bo ju¿ wiedzia³em, gdzie s¹ Kosmiczne Œmieci.By³em tam kiedyœ.Na zakupach.Totam nabyliœmy tê star¹ zarobaczywion¹ kanapê.Teraz wracaliœmy.W poszukiwaniu pewnej zara¿onej dymem widmo-dziewczyny i niepierwszej œwie¿oœci Stwora-z-Kosmosu.- Skitrowcy! Zmywamy siê st¹d! Chyba zaczyna³em w tym gustowaæ.W ka¿d¹ niedzielê o pi¹tej rano rusza ta dzika gie³da nad kana³em, nie­dalekoKot³a, przy dokach Old Trafford.Œci¹gaj¹ na ni¹ skoro œwit wszy­scy nielegalnidealerzy, którzy pod p³aszczykiem handlu rozmaitymi arty­ku³ami gospodarstwadomowego oferuj¹ po cichu tanie piórka i Mgie³kê.Kiedy wypadliœmy z klubukierowców ciê¿arówek, interes szed³ ju¿ pe³n¹ par¹.Nad kana³em przewala³y siêt³umy poszukiwaczy okazji.Morze twa­rzy i og³uszaj¹cy zgie³k.Jeden za drugimpodje¿d¿a³y wy³adowane szczel­nie samochody - œci¹ga³y, oddawaæ siê sza³owisprzedawania i kupowania, rodziny w pe³nym sk³adzie.Mia³em wra¿enie, ¿e szukamjednego konkret­nego kryszta³ka, patrz¹c w kalejdoskop.Wir kolorów.Przeklinany i ruga­ny ze wszystkich stron, prowadzi³em Skitrowców przez têzbit¹ ci¿bê z po­wrotem do furgonetki.Czasem musia³em odepchn¹æ kogoœ z drogi, ale specjalnie siê nie napracowa³em.Zkolorami ¯uka, obrzynem Tristana oraz zêbami i gard³o­wym warkotem Karli,musieliœmy przedstawiaæ sob¹ ³adny obrazek.T³um rozstêpowa³ siê przed nami ibez wiêkszych k³opotów dotarliœmy do furgo­netki.Szed³em ju¿ do tylnych drzwi, ¿eby wpuœciæ ekipê do œrodka, kiedy na­gle coœmnie tknê³o, coœ by³o nie tak albo z tablicami rejestracyjnymi, al­bo z moimioczami.Nie wiedzia³em jeszcze, z czym.Patrzy³em na tablicê, a numery na niejmigota³y.Jak ¿ywe.Nic z tego nie rozumia³em.I naraz olœnienie!Widmoglina!Na tablicê rejestracyjn¹ pada³a infowi¹zka.Rozejrza³em siê i dostrzeg­³emShakê robi¹cego u¿ytek ze swych mechanizmów.I co teraz, wielki wodzu?- Skitrowcy! - zawo³a³em.- Spadamy!I ju¿, toruj¹c sobie drogê ³okciami, pêdzi³em przez t³um, byle dalej odfurgonetki.Potr¹cani przeze mnie ludzie pomstowali, ale ja tego nies³u­cha³em, bieg³em jak w transie.Skierka z Karli depta³y mi po piêtach,czu­³em je za plecami.A prowadzi³y mnie kolory ¯uka.Co z Tristanem?Niewa¿ne.Nie wiedzia³em, dok¹d uciekaæ.S³oñce roziskrza³o powierzchniê wody kawa³ek za miejscem, w którym przybija³y³odzie.Tam w³aœnie, sam nie wiedz¹c dlaczego, prowadzi³em Skitrowców.Poranne powietrze wibrowa³o od wycia syren.Gliniarskich syren.Przy brzegu ko³ysa³y siê dziesi¹tki ³odzi; p³ywaj¹ce rodziny próbowa³y wi¹zaækoniec z koñcem, handluj¹c czym popadnie.Tu sprzedawano z ³o­dzi ¿ywnoœæ zro¿na.Tam mi³oœæ w jarmarcznym wydaniu; tanie kurwy i jurni spermeni napok³adzie.Tam znów ³Ã³dŸ kwiatów; p³ywaj¹cy ogród.Rozgl¹da³em siê na wszystkie strony, wypatruj¹c gor¹czkowo drogi ucieczki.Gliniarskie syreny wygrywa³y najbardziej nienawistn¹ melodiê.Na skraju pola widzenia mign¹³ mi nieostry cieñ.Spojrza³em w tamtym kierunku.Nad targowiskiem p³yn¹³ Shaka, tu¿ za nim posuwa³a siê poli­cjantka Murdoch zpistoletem w d³oni.Kurczê, jakaœ porz¹dna ¯mijka wpe³za³a do mojego systemu.Brutalnie, bez ceregieli, roztr¹cali k³êbi¹cy siê t³um, a twarz Murdoch pa³a³azimn¹ wœciek³oœci¹; jakby policjantka gotowa³a siê do jakiejœ osta­tecznejrozprawy.- Je¿yk! - dolecia³ mnie od strony lodzi czyjœ g³os.-Tutaj! Smacznego!Spojrza³em w kierunku wody.- Rekruciku! Tutaj!Szuka³em tego g³osu, g³osowej ig³y w stogu ³odzi.Po chwili moje oczy, id¹c zatym g³osem do jego prawdopodobnego Ÿród³a, pad³y na wywieszkê na maszcie:.Jad³odajnia pod Ja³owcem.Szef Barnie".Podbieg³em ze sw¹ œwit¹ do tej ³odzi.Szef Barnie macha³ na nas z pok³adu.Obok niego sta³a dziewczynka rozsup³uj¹cama³ymi paluszkami cumy.- Tutaj, Je¿yk.Tutaj!Wgramoliliœmy siê na rozko³ysan¹ ³Ã³dŸ i by³em niemal przekonany, ¿e je­steœmy wkomplecie.Skierka? Obecna.Karli? Obecna.Mandy? Jest Tristan? Tristan? Jesteœtu, przyjacielu? Wygl¹da na to, ¿e nie.Wygl¹da na to, ¿e nie jesteœmy w komplecie.Dziewczynka przeciê³a cumê.- Zaczekaj! - zawo³a³em [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •