[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjeżdżaj więc, wuj pański ma obecnie dwa statki w porcie: jeden w Cherbourgu, drugi w Nantes… Wybieraj, którym zechcesz się oddalić.Zależało mi tylko na jednym… tego mi brakło… czuję się zgubiona!Po tych słowach królowa wstała, co wyglądało na odprawę po posłuchaniu.Charny przybliżył się do królowej.— Wasza Królewska Mość — rzekł głosem wzruszonym — wskazała mi powinność moją.Ale nie w moich posiadłościach i nie poza granicami Francji czyha niebezpieczeństwo: ono czai się w Wersalu, gdzie cię, pani, podejrzewają, ono jest w Paryżu, gdzie cię będą sądzić.Aby wyplenić podejrzenia, aby uzyskać usprawiedliwienie, trzeba obrońców, ponieważ zaś trudno by ci przyszło znaleźć świadka tak wiernego jak ja, pozostaję.Oskarżyciele będą mówić, zobaczymy naszych wrogów oko w oko.Tak, pozostaję, a Wasza Królewska Mość śmiało może zaufać mi swe myśli: wszak wiadomo, że ja nie uciekam, wszak wiesz, że nie obawiam się niczego, a nie potrzeba wygnania, aby mnie nie widywać.Chcesz, pani, abym wyjechał dla ciebie, a nie dla mnie: nie obawiaj się, chcę cię bronić i ratować, a nie obrażać cię i szkodzić; wszak nie widywałaś mnie, gdy przez tydzień cały mieszkałem blisko ciebie, śledząc ruch każdy, licząc kroki twoje, żyjąc twoim życiem? Tak będzie i teraz… Wypełnić twej woli i wyjechać — nie mogę! Zresztą cóż ci na tym zależy — czyż pomyślisz o mnie choć raz?Królowa odsunęła się.— Jak się panu podoba — rzekła.— Ale czyś mnie pan zrozumiał? Nie zmieniaj znaczenia mych słów; nie jestem zalotnicą, panie de Charny… Mówić, co myśli, myśleć, co mówi — oto zaleta prawdziwej królowej, ja taką jestem.Pewnego dnia wybrałam cię pośród innych; nie wiem, co ciągnęło moje serce ku tobie; czułam potrzebę silnej i pewnej przyjaźni, dałam ci to poznać… Dziś zmieniło się, nie myślę już tak, jak myślałam.Dusze nasze nie są już siostrami, mówię więc szczerze: oszczędzajmy się nawzajem.— Rozumiem cię, Najjaśniejsza Pani — odparł Charny.— Nie wierzyłem nigdy, że mnie pani wybierzesz, nie liczyłem na to… Ale stracić cię teraz? Jestem pełen trwogi i zazdrości.Nie odbierzesz mi swego serca.Ono należy do mnie.Bądź kobietą, bądź dobra, nie korzystaj z mej słabości; przed chwilą robiłaś mi wyrzuty z powodu moich wątpliwości, teraz zabijasz mnie swymi podejrzeniami.— Serce dziecka, serce kobiety — rzekła królowa — chcesz, bym na tobie polegała! Piękni z nas obrońcy! Słaby… o tak, jesteś słaby, lecz ja, niestety, nie jestem wcale silniejsza!— Nie kochałbym ciebie, gdybyś była inna — szepnął de Charny.— Co? — zawołała królowa żywo i namiętnie.— Kobieta którą parlament będzie sądził, którą opinia skarze, którą mąż i król wypędzi może, królowa zgubiona i przeklęta, znajduje jeszcze kogoś, który ją kocha?!— Znajduje sługę, który ją uwielbia, który składa jej w ofierze swą krew serdeczną w zamian za tę jedną łzę, błyszczącą w jej oku.— Ta kobieta — zawołała królowa — jest błogosławiona, jest dumna, jest najszczęśliwszą z kobiet.Ona jest zbyt szczęśliwa, panie de Charny… Nie wiem nawet, jak mogła skarżyć się… Przebacz jej!Charny upadł do nóg Marii Antoniny i w uniesieniu pełnym czci całował jej stopy.W tej chwili otworzyły się drzwi sekretne od korytarzyka i na progu stanął drżący i słaniający się król.Mężczyzna oskarżony przez hrabiego Prowansji klęczał u nóg Marii Antoniny….LXXXI.Oświadczyny.Spojrzenie, które wymienili w tym momencie królowa i Charny, wzruszyłoby najokrutniejszego wroga.Charny wstał powoli i z największą rewerencją skłonił się królowi.Serce Ludwika XVI biło silnie pod koronkowym żabotem.— A! — rzekł głucho.— Pan de Charny!Hrabia ukłonił się raz jeszcze, królowa czuła, że jest zgubiona.Nie mogła wydobyć głosu, a król mówił dalej z niezwykłym spokojem:— Panie de Charny, niechwalebnie jest dla szlachcica, gdy go złapią na gorącym uczynku kradzieży.— Kradzieży? — szepnął Charny.— Kradzieży! — powtórzyła z przerażeniem królowa, której nagle przypomniał się naszyjnik.— Tak, kradzieży — odpowiedział król.— Klęczeć przed cudzą żoną — to kradzież, a jeżeli żona ta jest królową, przestępstwo takie nazywa się obrazą majestatu.Rozkażę, by powtórzył to panu strażnik pieczęci.Hrabia chciał odpowiedzieć, chciał się bronić, kiedy królowa, nie mogąc znieść, by człowiek przez nią kochany cierpiał, przyszła mu z pomocą.— Najjaśniejszy Panie — zawołała popędliwie — zdaje mi się, że wkroczyłeś na drogę fałszywych podejrzeń ł błędnych domysłów.Z podejrzeniami tymi źle trafiłeś, uprzedzam cię.Widzę, że szacunek odbiera mowę panu de Charny, lecz ponieważ znam jego serce, nie pozwolę go oskarżać, muszę go bronić.Zatrzymała się zdyszana, zmęczona podnieceniem i przerażona, że musi uciec się do kłamstwa t że jak na złość żadne nie przychodzi jej do głowy.Ale to wahanie się, tak przykre dla dumy królewskiej, było ratunkiem dla kobiety.Zyskiwała w ten sposób cenne minuty.Instynktownie chwytając się zwłoki przeszkodziła królowi do dalszego wysuwania podejrzeń, zmieniła kierunek jego myśli, umocniła zaś umysł hrabiego.— Czyż chcesz pani we mnie wmówić — zapytał Ludwik XVI spadając do roli niespokojnego męża — że pan de Charny nie klęczał tu przed panią? Żeby zaś klęczeć, trzeba…— Trzeba, panie — powiedziała surowo królowa — aby poddany prosił królowę Francji o łaskę… Wszak to dość często przy dworze się zdarza!— Prosił o łaskę! — zawołał król.— I to o łaskę, której zadośćuczynić nie mogłam — dodała królowa.— Inaczej nie byłby pan de Charny nalegał, przysięgam, a ja byłabym mu kazała wstać, gdybym mogła wypełnić życzenia tego szlachcica, którego szczególnie szanuję.Charny odetchnął: wyraz twarzy króla zmienił się, a czoło stopniowo wygładzało.Niebezpieczeństwo zostało odsunięte.Tymczasem Maria Antonina szukała wykrętu, szukała rozpaczliwie, z wściekłością, że musi kłamać i że nie może nic wymyśleć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]