[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Razem powinno siê namudaæ osi¹gn¹æ sukces.- I to ma wymagaæ dodatkowego u¿ycia magii? - spy-ta³ Carolinus.- Nie s¹dzê, ¿eby by³a ona konieczna.No, mo¿e tylkosztuczka z ga³¹zkami na g³owach, powoduj¹cymi, ¿eposiadacza ich nie mo¿na zobaczyæ - taka jak¹ za-stosowa³em we Francji.Trik w³aœciwie równoznacznyz niewidzialnoœci¹.- Rzeczywiœcie odpowiadaj¹cy niewidzialnoœci! Ale te-raz to zupe³nie co innego.Tego rodzaju czar maj¹cyuczyniæ jedn¹ osobê niewidzialn¹ to bagatela.- Bagatela? - powtórzy³ Jim.- Praktycznie nic - wyt³umaczy³ uprzejmie Mag.- Och, wiem, co znaczy to s³owo.- zacz¹³ SmoczyRycerz.- Pozwolisz, ¿e skoñczê! - przerwa³ mu ostro Caro-linus.- Chcia³em powiedzieæ, ¿e w przypadku jednejosoby to drobiazg.Podejrzewam jednak, i¿ zamierzaszuczyniæ niewidzialn¹ ca³¹ armiê.Tego ju¿ zbyt wiele.- Zbyt wiele jak na stan mojego konta?- Zawsze mo¿emy sprawdziæ to w Wydziale Kontroli,jeœli chcesz.Moim jednak zdaniem przekracza to znacznietwoje mo¿liwoœci.- Jak du¿o ludzi móg³bym wiêc uczyniæ niewidzialnymi,przy obecnym poziomie konta, pozostawiaj¹c na nim niecomagii na wszelki wypadek? - zapyta³ Jim.- Có¿, na krótki czas, powiedzmy.dwadzieœciaosób - stwierdzi³ starzec.- Ach tak - rzek³ posêpnie Jim.- Wiem, ¿e to nie³atwe, mój ch³opcze, ale œcie¿ka magiinigdy nie by³a us³ana ró¿ami.Musisz nauczyæ siê, ¿e czêstotrzeba stawiaæ czo³o trudnoœciom.- Ju¿ tego doœwiadczy³em.- No có¿, jeœli to wszystko, czego chcia³eœ siê dowie-dzieæ, powinienem wracaæ do œrodka - oœwiadczy³ uprzej-mie Carolinus, kieruj¹c siê w stronê domku.- Ta biednadriada pomyœli, ¿e opuœci³em j¹ na dobre.- Co siê jej sta³o? - zapyta³ Jim.- Och, ma za sob¹ niemi³e spotkanie z trollem wodnym.Jak zapewne wiesz, oboje s¹ Naturalnymi, ale nale¿¹ doinnych klas.T³umaczy³em ci ju¿, ¿e tylko ludzie posiadaj¹prawdziw¹ umiejêtnoœæ pos³ugiwania siê magi¹.Naturalnimaj¹ tylko w³asn¹, wrodzon¹ moc.Troll wodny ma jednakw tym przypadku znaczn¹ przewagê nad driad¹, czegozreszt¹ nie omieszka³ wykorzystaæ.Ale to nic powa¿nego,tak jak wyleczenie skrzyd³a motylowi.W³aœciwie, by umo¿-liwiæ ci prawid³ow¹ ocenê, porówna³bym zabieg do usuniê-cia wyrostka robaczkowego, bez znieczulenia.Jim a¿ siê zakrztusi³.Brian, na przyk³ad, móg³ tylkopobledn¹æ i ewentualnie zemdleæ, lecz nie jêkn¹³by nawet,gdyby otwarto mu brzuch i wyciêto wyrostek.On jednaknie wyobra¿a³ sobie takiej operacji bez szpitala z praw-dziwego zdarzenia, i oczywiœcie narkozy.- Ale¿ to tylko z pozoru jest tak powa¿ne.Istniejewiele sposobów na wprowadzenie driad w odpowiednistan.W ich przypadku sytuacja przedstawia siê wyj¹tkowo.Jedna z metod jest tu szczególnie skuteczna.Przy jeju¿yciu, nawet bez znieczulenia, znajdzie siê w staniepodobnym do niego.- Jaki¿ jest na to sposób? - zainteresowa³ siê Jim.- Lepiej zajmij siê swoimi sprawami! - warkn¹³ Caro-linus.- Musisz poczekaæ na poznanie takich rzeczy, a¿uzyskasz jeszcze co najmniej dwa stopnie magicznegowtajemniczenia.Uwierz mi po prostu na s³owo.Ja znamsiê na tym, choæ czasami wiele mnie to kosztuje.A teraz¿egnam.Odwróci³ siê na piêcie i skierowa³ ku drzwiom chatki.- Poczekaj! - zawo³a³ za nim Jim.- Co znowu? - zapyta³ niechêtnie Mag, trzymaj¹c ju¿rêkê na klamce.- Nie zapyta³em ciê jeszcze o larwê.- Jak¹ larwê?- Na terytorium Pustych Ludzi, na Wzgórzach Che-viot, przebywa larwa.Sprawdza³em jednak w WydzialeKontroli i Ciemne Moce nie s¹ w to bezpoœrednio za-mieszane.Co to mo¿e znaczyæ? Larwa, a w pobli¿unie ma Ciemnych Mocy?Carolinus zmarszczy³ brwi, a d³oñ trzymaj¹ca klamkêopad³a.- Larwa bez umiejscowienia Ciemnych Mocy?- Tak, to prawda, choæ muszê przyznaæ, ¿e nie wiem,co masz na myœli mówi¹c o "umiejscowieniu" - rzek³ Jim.- Umiejscowienie to inaczej lokalizacja.Umieszczeniew punkcie posiadaj¹cym okreœlone po³o¿enie w przestrzeni.- Znam definicjê s³owa umiejscowienie! - przerwa³mu ostro Smoczy Rycerz.Zawsze irytowa³o go, ¿e Caro-linus zapomina³, i¿ ma do czynienia z cz³owiekiem wy-kszta³conym, i to wszechstronnie, na poziomie nie czter-nasto-, a dwudziestowiecznej wiedzy.- Nie rozumiemtylko, w jakim znaczeniu ty go u¿ywasz.- W znaczeniu punktu koncentracji - odpar³ równieniesympatycznym tonem Mag.- Ciemne Moce wybieraj¹takie miejsca, jak Twierdza Loathly, któr¹ tak dobrzeznasz, a nastêpnie powo³uj¹ do ¿ycia ró¿ne stwory, by st¹drobi³y wypady, czyni¹c spustoszenia, a jednoczeœnie broni³yswej siedziby.- Sk¹d wiêc ta larwa wziê³a siê na Wzgórzach Cheviot,jeœli nie ma tu czego broniæ? - zdziwi³ siê Jim.Carolinus utkwi³ w nim spojrzenie i milcza³ d³ugo, zanimwreszcie przemówi³:- Mój ch³opcze, nie wiem.Po prostu nie wiem.Nigdywczeœniej nie s³ysza³em o niczym podobnym.Nie jestemw stanie zrozumieæ powodu, dla którego mia³aby siê tamznaleŸæ larwa.Zazwyczaj Ciemne Moce tworz¹ takiemaszkary dopiero po obraniu punktu koncentracji i niszcz¹je, gdy zniknie sam punkt.Ale w takiej sytuacji nie wiem.Nagle Jimowi przysz³a do g³owy pewna myœl.- Mo¿e Wydzia³ Kontroli powiedzia³by wiêcej tobie? -zapyta³.Carolinus pokrêci³ g³ow¹.- Wiem, ¿e czasami rozmawiam z nimi doœæ ostro, alewolno mi, bo jestem posiadaczem jednego z trzech naj-wiêkszych kont, jakimi zarz¹dza.Nie daje mi to jednakprawa do szczególnych wzglêdów.Cokolwiek mog¹ powie-dzieæ, informacje te s¹ dostêpne dla wszystkich magów.Jimie.- zacz¹³, a jego g³os brzmia³ wyj¹tkowo powa¿-nie - musisz koniecznie dowiedzieæ siê jak najszybciejwszystkiego o tej larwie, przyczynie jej zjawienia siêi zwi¹zku z zaistnia³¹ sytuacj¹.Bardzo mi siê to niepodoba.Jeœli Ciemne Moce zrezygnowa³y ze zwyk³egosposobu postêpowania, to niezwykle powa¿na sprawa.Postaraj siê dowiedzieæ, sk¹d, u licha, siê tam wziê³a!- Zrobiê wszystko, co bêdê móg³ - zapewni³ go Jim.-W³aœciwie sam postanowi³em zasiêgn¹æ informacji, a jeœlity jesteœ zdania, ¿e to tak powa¿na sprawa, poœwiêcê jejmaksimum uwagi.- Bardzo dobrze.Powodzenia, mój ch³opcze - rzek³Mag i ponownie odwróci³ siê w stronê drzwi.- Teraz ju¿naprawdê muszê iœæ.Przykro mi, ¿e nie mogê ci ju¿w niczym pomóc.To przez swoje pochodzenie z innegoœwiata masz tyle problemów.W³aœnie dlatego musisz siêmierzyæ z potê¿nymi wrogami, z którymi ¿aden inny magklasy D nie mia³by szans poradziæ sobie.Mistrz zawszepowinien s³u¿yæ pomoc¹ swemu uczniowi.Ale w tymprzypadku mam zwi¹zane rêce.- Nic nie szkodzi.Doceniam to, co dla mnie zrobi³eœ,Carolinusie.- Dziêkujê ci, ch³opcze.Odwróci³ siê na piêcie, wreszcie otworzy³ drzwi i rzuci³do œrodka:- Czy zmêczy³o ciê to czekanie? Przykro mi.Ale widzê,¿e rzeczywiœcie nie omieszka³aœ napiæ siê madery.Tobardzo dobrze.Jim nie us³ysza³ dalszych s³Ã³w, poniewa¿ drzwi zatrzas-nê³y siê.Sta³ samotnie na ¿wirowej œcie¿ce, a w uszach dzwiêcza³amu woda opadaj¹ca z fontanny.Westchn¹³.On tak¿emusia³ wracaæ do w³asnego cia³a na zamku de Mer.Zamkn¹³ oczy i na wewnêtrznej stronie czo³a napisa³magiczny wiersz maj¹cy sprowadziæ go z powrotem.Gdyw chwilê póŸniej otworzy³ je ponownie, stwierdzi³, ¿e le¿yna materacu w sypialni Liseth.- Ju¿ nie œpisz! - ucieszy³a siê Liseth, nachylaj¹c siênad nim.- Dopiero co wróci³am.To bardzo uprzejmiez twojej strony, ¿e obudzi³eœ siê tak szybko [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •