[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez trudu domyœli³ siê, do czego zmierza, i odpowiedzia³ naj³agodniej jakpotrafi³:- Przykro mi, ale nie mam niczego do jedzenia.Co prawda polujê, lecz ca³¹zdobycz muszê zachowaæ na ofiarê dla kap³ana z W¹wozu Wiecznego Grzmotu.Czy¿byœ by³a tu sama?- Wyszuka³am odosobnione miejsce, ¿eby urodziæ Ró¿owe Motyle, a potem nie by³amw stanie nad¹¿yæ za moimi ludŸmi.Tej nocy spa³yœmy tam, za pochylon¹ ska³¹.Wskaza³a kierunek niezdarnym gestem.- Nie wiedzia³em o tym - powiedzia³ St¹paj¹cy po Piasku - ale dobrze wiem, coto znaczy siedzieæ samotnie i czekaæ, kiedy nikt nie przychodzi.To okropneuczucie.- Jesteœ mê¿czyzn¹.Ciebie czeka to dopiero wtedy, kiedy siê zestarzejesz.- Nie chcia³em ciê rozgniewaæ.- Nie gniewam siê.I nie jestem sama.Mam przecie¿ Ró¿owe Motyle i karmiê j¹swoim mlekiem.Teraz œpimy tutaj.- Co noc?Hardo skinê³a g³ow¹.- Nie jest dobrze spaæ w pobli¿u drzewa d³u¿ej ni¿ jedn¹ noc.- Ró¿owe Motyle jest jego córk¹.Powiedzia³o mi o tym we œnie na d³ugo przedjej przyjœciem na œwiat.Chce mieæ j¹ blisko.- Wszyscy jesteœmy dzieæmi drzew - odpar³ ostro¿nie St¹paj¹cy - lecz one mimoto rzadko chc¹ mieæ nas przy sobie d³u¿ej ni¿ przez jedn¹ noc.- Jest dla nas dobre.Pomyœla³am nawet.- Dziewczyna umilk³a na chwilê, poczym dokoñczy³a tak cicho, ¿e jej g³os z trudem przedziera³ siê przez szelesttrawy poruszanej wiatrem: - Kiedy ciê zobaczy³am, pomyœla³am nawet, ¿e to ononam ciê przys³a³o, byœ nas nakarmi³.St¹paj¹cy spojrza³ z pow¹tpiewaniem na sadzawkê.- S¹ tu ryby?Dziewczyna opuœci³a wzrok, jakby musia³a uczyniæ jakieœ wstydliwe wyznanie.- Nie uda³o mi siê ¿adnej z³apaæ od.od.- Od jak dawna?- Od trzech dni.Tylko dziêki nim zdo³a³yœmy prze¿yæ.Jad³am ryby z sadzawki ikarmi³am Ró¿owe Motyle mlekiem.Wci¹¿ mam pokarm.- Spojrza³a na dziecko, azaraz potem na St¹paj¹cego.Jej szeroko otwarte oczy b³aga³y go, ¿eby jejuwierzy³.- Przed chwil¹ jad³a.St¹paj¹cy po Piasku przeniós³ wzrok na niebo.- Zobacz, jakie jest czyste - powiedzia³.- Bêdzie zimno.- Czy ty te¿ zatrzymasz siê tutaj na noc?- Wszystko, co upolujê, muszê przeznaczyæ na dar.Opowiedzia³ jej o kap³anie i o swoim œnie.- Ale wrócisz?Skin¹³ g³ow¹, ona zaœ powiedzia³a mu, gdzie siê najlepiej poluje i opisa³amiejsca, w których jej ludziom udawa³o siê dopaœæ zwierzynê.kiedy jeszcze wogóle im siê to udawa³o.Wspinaczka na d³ugie skaliste zbocze powy¿ej drzewa, sadzawki i krêgu ¿ywejtrawy zajê³a mu niemal godzinê.Przy pochylonej skale - zakrzywiony kamiennypalec, pozosta³oœæ po skalnym nawisie zniszczonym przez erozjê, wskazywa³ niewiadomo po co w niebo - odnalaz³ œlady plemienia, z którego pochodzi³a SiedemOczekuj¹cych Dziewcz¹t: g³azy chroni¹ce œpi¹cych od wiatru, wydeptane œcie¿ki,dok³adnie oczyszczone koœci niedu¿ych zwierz¹t.To odkrycie nie mia³o jednakdla niego ¿adnej wartoœci.Polowa³ bez rezultatu a¿ do wschodu bliŸniaczej planety.W normalnychokolicznoœciach od razu uda³by siê na spoczynek, ale obieca³ dziewczynie, ¿ewróci, a poza tym w powietrzu dawa³o siê ju¿ wyczuæ k¹saj¹ce igie³ki mrozu.Takjak siê spodziewa³, zasta³ j¹ miêdzy obna¿onymi korzeniami drzewa, tul¹c¹dziecko do piersi.Wyczerpany, pad³ na ziemiê tu¿ przy niej.Szmer jego oddechu i ciep³o jegocia³a obudzi³y j¹; ocknê³a siê raptownie, ale pozna³a go od razu i uœmiechnê³asiê z ulg¹.- Z³apa³eœ coœ? - zapyta³a.Pokrêci³ g³ow¹,- A ja tak.Spójrz.Pomyœla³am, ¿e mo¿e bêdziesz chcia³ z³o¿yæ j¹ w darze.Poda³a mu ma³¹, ju¿ zesztywnia³¹ rybkê.St¹paj¹cy wzi¹³ j¹, ale zaraz potempotrz¹sn¹³ g³ow¹; skoro pseudoba¿ant okaza³ siê zbyt skromn¹ ofiar¹, co dopieromówiæ o maleñkiej rybce.- Zepsuje siê, zanim tam dotrê - powiedzia³.Rozerwa³ brzuch zêbami, powiêkszy³ palcem otwór, wypatroszy³ rybê, a nastêpnierozerwa³ na dwie czêœci i usun¹³ krêgos³up wraz z wiêkszoœci¹ oœci.Jedenkawa³ek da³ dziewczynie.- Dobra - powiedzia³a, prze³kn¹wszy prawie bez gryzienia.- Dok¹d idziesz?St¹paj¹cy, starannie prze¿uwaj¹c kawa³ek ryby, podniós³ siê i wyprostowa³ wb³êkitnym blasku bliŸniaczej planety.- Na polowanie.Do tej pory szuka³em czegoœ okaza³ego, co móg³bym z³o¿yæ wdarze.Teraz postaram siê znaleŸæ coœ ma³ego, co wystarczy³oby nam na kolacjê.Nie pogardzê nawet skalnymi myszami.Zaraz potem odszed³, a dziewczyna zosta³a, tul¹c dziecko do piersi i patrz¹cprzez niezbyt szczeln¹ zas³onê liœci na jasn¹ wstêgê Wodospadu oraz szerokorozlane morza i liczne burze bliŸniaczej planety.Potem oczy jej siê zamknê³y,wyci¹gnê³a rêkê i zdjê³a planetê z drzewa.Przy³o¿ywszy j¹ do ust, poczu³aniespotykan¹ s³odycz.Zaraz potem obudzi³a siê ponownie, ale s³odki smak nieznikn¹³ z jej ust.Ktoœ pochyla³ siê nad ni¹; przez chwilê bardzo siê ba³a.- ChodŸ.- To by³ on.St¹paj¹cy po Piasku.- ZbudŸ siê.Mam coœ dla ciebie.Dotkn¹³ jej ust palcami; by³y lepkie, pachnia³y owocami, kwiatami i ziemi¹.Wsta³a, dr¿¹c z zimna, i mocno przycisnê³a Ró¿owe Motyle, grzej¹c jej brzuch inó¿ki w³asnymi piersiami.- ChodŸ! - ponagli³ j¹ St¹paj¹cy.- Czy to daleko?-Nie.(W rzeczywistoœci czeka³a ich d³uga droga i nawet zaproponowa³by SiedmiuOczekuj¹cym Dziewczêtom, ¿e poniesie dziewczynkê, ale zdawa³ sobie sprawê, ¿em³oda matka na pewno siê na to nie zgodzi z obawy, ¿e móg³by dziecku zrobiækrzywdê).Cel ich wêdrówki le¿a³ na pó³nocnym wschodzie, w pobli¿u Ÿróde³ rzeki.Kiedytam dotarli - do niewielkiego zag³êbienia w ziemi, które St¹paj¹cy zrobi³ piêt¹- Siedem Oczekuj¹cych Dziewcz¹t z trudem trzyma³a siê na nogach.- To tutaj - powiedzia³.- Zatrzyma³em siê na odpoczynek, po³o¿y³em g³owê naziemi i wtedy us³ysza³em ich g³osy.Silnymi palcami rozgrzeba³ pozornie twardygrunt, wyrzuci³ kilka pustych plastrów, wreszcie dotar³ do pe³nego, niemalczarnego w b³êkitnym blasku planety.Doko³a rozbrzmiewa³o leniwe mruczenie.St¹paj¹cy prze³ama³ plaster na dwie czêœci, jedn¹ wepchn¹³ sobie do ust, drug¹w³o¿y³ do ust dziewczynie.Nagle poczu³a, jak bardzo by³a g³odna; prze¿uwa³a³apczywie, prze³ykaj¹c s³odk¹ substancjê i wypluwaj¹c wosk.- Pomó¿ mi - poprosi³.- Nie u¿¹dl¹ ciê, jest za zimno.Po prostu zgarniaj jena bok.U³o¿y³a Ró¿owe Motyle w bezpiecznymi miejscu i kopa³a razem z nim, od czasu doczasu przerywaj¹c, by posmarowaæ miodem usta i palce niemowlêcia.Jedli nietylko miód, lecz tak¿e t³uste bia³e larwy; kopali i jedli tak d³ugo, ¿ewreszcie nie tylko rêce i twarze, ale ca³e cia³a mieli powalane miodem i ciemn¹ziemi¹.St¹paj¹cy po Piasku najsmakowitsze k¹ski oddawa³ dziewczynie, ona zaœjemu, a¿ w koñcu padli sobie w ramiona, szczêœliwi i objedzeni prawie donieprzytomnoœci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •