[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego praca wychodziła daleko poza zwykłe badanie dna oceanuelektronicznymi oczami i uszami.Rewelacyjne odkrycia w dziedzinie warstw dennych czy“wentyli termicznych” wymagały prezentacji tak skomplikowanej, Ŝe mogła być zrozumianajedynie przez człowieka z doktoratem.Archeologia juŜ od jakiegoś czasu uŜywa grafikikomputerowej do rekonstrukcji wszystkich moŜliwych obiektów - od staroŜytnych miast poszkielety.Trout wielokrotnie konferował z doktorem Chi, który wrócił do Mexico City.Poskończeniu analizy zadzwonił do Austina.- MoŜe brzmi to idiotycznie - zaczął - ale to, co robię dla Chi, wydaje się miećzwiązek z zadaniem, nad którym pracujemy.Austina nie trzeba było namawiać do działania.Przez telefon przekazał Ninie Kirowkrótkie streszczenie wyników pracy Trouta i spytał, czy moŜe skontaktować Paula zekspertem od Majów.Nina natychmiast zarekomendowała doktora Orville’a.Trout wziąłdyskietki do Cambridge i przeniósł tam swój sklepik.W niewielkim holu muzeum straszył wielki eskimoski pal totemowy, któregogroteskowe twarze spoglądały na siedzącą za biurkiem młodą pracownicę.Austin podał ichnazwiska i recepcjonistka wcisnęła klawisz na interkomie.Pojawiła się równie atrakcyjnaprzewodniczka i metalowymi schodkami, których pilnowała rzeźba siedzącego wojownikaMajów o wściekle wykrzywionej twarzy, poprowadziła ich na czwarte piętro.Po drodze zaczęła opowiadać.- Peabody to jedno z najstarszych na świecie muzeów poświęconych wyłącznieantropologii.Zostało załoŜone w tysiąc osiemset sześćdziesiątym szóstym roku dziękidarowiźnie w wysokości stu pięćdziesięciu tysięcy dolarów, dokonanej przez George’aPeabody’ego.Budowę gmachu rozpoczęto w tysiąc osiemset siedemdziesiątym siódmym.Muzeum zgromadziło w swoich murach piętnaście milionów obiektów.DuŜą ich częśćoddajemy innym placówkom, na przykład przedmioty wydobyte przez E.H.Thompsona wświętej cenote w Chichen Itza, gdzie składano w ofierze dziewice.- Znam lepsze rzeczy, jakie moŜna robić z dziewicami.- mruknął Zavala.Na szczęście przewodniczka nie usłyszała.Wprowadziła ich do sali wykładowej.Ninastała obok katedry i rozmawiała z chudym męŜczyzną z szopą rudych włosów.Austin zprzyjemnością zauwaŜył, Ŝe kiedy ich zobaczyła - szczególnie jego - szeroko się uśmiechnęłai szybko podeszła się przywitać.Za kaŜdym razem, kiedy widział pełne usta Niny i płynnelinie jej ciała, czuł Ŝe krew zaczyna mu szybciej krąŜyć w Ŝyłach.Przysiągł sobie, Ŝe zabierzeją gdzieś, gdzie nie będą otoczeni jej przyjaciółmi.Nina przedstawiła nowo przybyłych Orville’owi.Austin juŜ dawno zrozumiał, Ŝewygląd człowieka się nie liczy, w tym jednak przypadku nie wiedział, co sądzić.Choć dzieńbył ciepły, majanista miał na sobie pognieciony, zapięty wysoko pod szyją tweedowygarnitur.Jego niemodny krawat z taniego sklepu był udekorowany kolekcją plam po dawnychposiłkach.Grube szkła okularów potęgowały szalony błysk w brązowych oczach, alenajwyraźniej intelekt utrzymywał skradający się obłęd w ryzach.Choć z trudem.Austinspodziewał się w kaŜdej chwili, Ŝe gałki oczne Orville’a zaczną wirować, jak u zwariowanychpostaci z kreskówek.Postanowił innym razem zastanawiać się nad cienką linią dzielącągeniusz od obłąkania.- Paul kończy przygotowywać prezentację i powinien dołączyć do nas za kilka minut -oznajmiła Nina.Gamay spodziewała się, Ŝe mąŜ wejdzie przez niewysokie drzwi, jak zwykle schylającgłowę.Otworzyła z zaskoczenia usta, natychmiast jednak się uśmiechnęła.Wyciągnęła rękędo niskiego, drobnego męŜczyzny.- Profesorze, bez maczety nie od razu pana poznałam.Zmiana w wyglądzie profesora nie polegała wyłącznie na rezygnacji z noŜa do cięciatrzciny cukrowej.Miał na sobie ciemnoszary, szyty na zamówienie garnitur od Armaniego iŜółty krawat.Nosił ten strój równie naturalnie jak ubranie wieśniaka.Płaska indiańska twarz była nieruchoma jak u gargulca, ale w ciemnych oczachmigotało rozbawienie.- Jeśli wejdziesz między wrony.- powiedział wzruszając ramionami.- To wspaniała niespodzianka, profesorze.Świetnie pan wygląda.- Pani takŜe, doktor Gamay.Kiedy widziała go ostatnim raz, znajdowała się na pokładzie startującego helikoptera,a on machał do nich z ziemi.Przygoda na rzece najwyraźniej nie wywarła na Chi wraŜenia,ale Gamay wróciła do siebie dopiero w Waszyngtonie.Torturowana intensywnym słońcemJukatanu delikatna skóra bardzo ucierpiała.Dieta złoŜona z sucharów i bezsenne noce,podczas których prześladowały ją prawdziwe i wyimaginowane węŜe, teŜ zrobiły swoje.Wreszcie wszedł Trout [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •