[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozsiadł sięwygodnie, by odebrać paradę i z przyjemnością patrzeć, jak bardzo jego córki się róŜnią.Boudicca, pomnikowa gigantka, weszła z pewnością siebie wkraczającej do bezbronnej wsitygrysicy.Miała na sobie zapinaną na guziki bluzę z dzianiny i pasującą do tego tunikę bezrękawów oraz spodnie w brązowo—beŜowe paski, wetknięte w buty do końskiej jazdy zcielęcej skóry.Była znacznie wyŜsza od sióstr, przewyŜszało ją niewielu męŜczyzn.W małokim widok jej podobnej do Amazonki postaci nie wywoływał strachu.Była nieco niŜsza odojca, czarne oczy miała po nim, ale nie były rozgorączkowane tak jak jego, lecz bardziejtajemnicze i nieprzeniknione.Nie miała makijaŜu, jej rudoblond włosy spadały luźnymifalami aŜ do bioder.Była bardzo proporcjonalnie zbudowana.Jej mina wyraŜała mieszaninępogardy i złośliwości.Bez trudu dominowała nad wszystkimi, którzy znaleźli się w jejpobliŜu — oczywiście z wyjątkiem ojca.Dorsett traktował Boudiccę jak syna i z biegiem lat,acz niechętnie, nauczył się akceptować jej ukryte Ŝycie, poniewaŜ jedynym, co tak naprawdęsię dla niego liczyło, była jej siła i nieustępliwość.Deidre niemal wpłynęła do gabinetu, wyprostowana i nonszalancka, elegancka, mimo Ŝe156miała na sobie prostą bordową sukienkę, skrojoną jak dwurzędowy płaszcz.Choć bez dwóchzdań obdarzona wyjątkową urodą, nie lubiła podkreślać swej kobiecości.Doskonalewiedziała, na co ją stać, rzadko rościła sobie pretensje do tego, co przekraczało jejmoŜliwości.Pomijając delikatne rysy i gibkie ciało, sprawiała wraŜenie męŜczyzny.Usiadłaskromnie obok Boudiki na jednym z trzech krzeseł ustawionych przed biurkiem ojca.Maeve weszła na końcu, poruszała się wdzięcznie jak trącane delikatną bryzą trzciny nastawie.Miała na sobie biały golf, na tym granatową wełnianą bluzę z suwakiem z przodu irównieŜ granatową spódnicę.Jej długie włosy biły jasnym światłem, twarz płonęła, oczyrzucały błyskawice.Stanęła między siostrami, uniosła wysoko podbródek i spojrzała ojcuprosto w oczy.Nie zobaczyła w nich nic poza intrygą i korupcją.— Oddaj mi chłopców! — Nie była to prośba, lecz Ŝądanie.— Siadaj, dziewczyno.— Dorsett wyjął z ust fajkę i wskazał nią jak pistoletem.— Nie! Porwałeś mi synów i chcę ich mieć z powrotem albo oddam cię i te dwie dziwkinajpierw na pastwę prasy, a potem w ręce policji!Patrzył bez ruchu, zimno przyjmując wybuch niesubordynacji.Wezwał przez interkomsekretarkę.— Połącz mnie z Jackiem Fergusonem.— Uśmiechnął się do Maeve.—Pamiętasz Jacka?— Tego sadystycznego zbira, którego określasz mianem nadzorcy kopalń? Dlaczego pytasz?— MoŜe cię zainteresuje, Ŝe opiekuje się chłopcami.Złość odpłynęła z twarzy Maeve i została zastąpiona niepokojem.— Ferguson?— Trochę dyscypliny jeszcze nigdy Ŝadnym chłopcom nie zaszkodziło.Maeve zamierzałacoś powiedzieć, ale zabuczał interkom i Dorsett uniósłdłoń nakazując ciszę.Skierował usta do mikrofonu.— Jack, jesteś tam?— Jestem.— W tle słychać było pracujący cięŜki sprzęt.— Chłopcy są z tobą?— Tak jest, sir.Kazałem im zbierać urobek, który wypada z wózków.— Chciałbym, Ŝebyś zaaranŜował mały wypadek.— Nie! — zawyła Maeve.— BoŜe, oni mają po sześć lat! Nie moŜesz zamordować własnychwnuków! — Z przeraŜeniem stwierdziła, Ŝe mina Deidre wyraŜa całkowitą obojętność, aBoudicca wygląda jak granitowy głaz.— Nie uwaŜam tych bękartów za wnuki! — krzyknął Dorsett.Maeve opanował chorobliwy strach.Nie miała szansy wygrać.Jej synowie znajdowali się w157śmiertelnym niebezpieczeństwie i jedyną szansą ich uratowania było wyraŜenie zgody nawolę ojca.Cierpiała czując własną bezradność.Musiała zyskać na czasie, póki czegoś niewymyśli.Nie liczyło się nic innego.Gdyby opowiedziała o swojej sytuacji temu człowiekowiz NUMY! MoŜe coś by wymyślił.Niestety, był tysiące kilometrów stąd.Opadła na puste krzesło, pobita, ale nie pokonana do końca, kipiąca od emocji.— Czego chcesz? — spytała.Dorsett rozluźnił się i nacisnął guzik kończąc rozmowę.Głębokie zmarszczki, biegnące odkącików jego oczu, stały się szersze.— Powinienem był cię bić, jak byłaś mała.— Biłeś, kochany tatusiu.Nieraz.— Koniec sentymentów! — ryknął.— Chcę, Ŝebyś wróciła do Stanów i pracowała z tą ichAgencją Badań Morskich i Podwodnych.UwaŜnie ich obserwuj.Dowiedz się, jakimimetodami próbują odkryć przyczynę nie wyjaśnionych zgonów.Kiedy zaczną zbliŜać się dorozwiązania, zrób co w twojej mocy, Ŝeby wyprowadzić ich w pole.Sabotuj, morduj,wszystko mi jedno.Oszukasz mnie, to ci dwaj ulicznicy, których wydałaś na świat, umrą.Spiszesz się jak naleŜy, będą Ŝyć w dostatku.— Jesteś szalony —jęknęła.— Chcesz zabić krew ze swej krwi, jakby nic to nie znaczyło!— Wielce się mylisz, siostrzyczko — wtrąciła Boudicca.— Dwadzieścia miliardów dolarówto nie jest nic.— Jaki szalony plan wymyśliliście?— Wiedziałabyś, gdybyś nie uciekła — powiedziała Deidre wrogo.— Tata zamierza doprowadzić do załamania się światowego rynku diamentowego — odparłaBoudicca tak nieporuszona, jakby opisywała krój butów.Maeve patrzyła na ojca.— To niemoŜliwe.De Beers i reszta kartelu nigdy nie dopuszczą do drastycznego spadku cen.Dorsett jakby napęczniał za biurkiem.— Mimo ich zwykłych manipulacji prawami popytu i podaŜy, za miesiąc załamanie się rynkubędzie faktem, a nastąpi to po zalaniu go kamieniami w cenach, na jakie będzie mogło sobiepozwolić kaŜde dziecko.— Nawet ty nie moŜesz rządzić rynkiem.— Mylisz się, córko.Wyśrubowane ceny brały się zawsze ze sztucznie wywoływanej niskiejpodaŜy.W celu ugruntowania mitu o rzadkości diamentów De Beers wykupywał udziały wnowych kopalniach w Kanadzie, Australii, Afryce i zmniejszał produkcję.Kiedy Rosjaotworzyła kopalnie na Syberii i w krótkim czasie zapełniła magazyny tysiącami ton kamieni,158De Beers nie mógł pozwolić, aby dostały się na rynek, podpisał więc z Rosjanami umowę.Dał ich nowemu rządowi kredyty w wysokości miliarda dolarów, które są spłacanediamentami.W efekcie wysokie ceny utrzymały się, co jest po myśli producentów isprzedawców.Kartel kupił wiele kopalni tylko po to, by je zamknąć.Przykładem jest złoŜe wArkansas.Gdyby je eksploatować, mogłaby stamtąd pochodzić ogromna część światowejprodukcji, więc De Beers kupił teren i przerobił go na park narodowy, dzięki czemu mogątam kopać jedynie turyści dla zabawy.— UŜywają tych samych metod w stosunku do towarzystw wydobywczych od Tanzanii poBrazylię — stwierdziła Deidre.— Dobrze nas uczyłeś, tato.Znamy wszelkie zakulisowemachinacje kartelu diamentowego.— Ja ich nie znam — prychnęła Maeve do ojca.— Nigdy nie interesowały mnie diamenty.— Wielka szkoda, Ŝe nie słuchałaś, co tata mówił — powiedziała Boudicca.— Było w twoiminteresie słuchać uwaŜniej.— Co to ma wszystko wspólnego z doprowadzeniem do załamania rynku? Spadek cenzaszkodzi tak samo Dorsett Consolidated Mining.Jakie moŜecie odnieść zyski z takiejkatastrofy?— Lepiej będzie, jak się dowiesz po wszystkim.— Dorsett zacisnął poŜółkłe zęby na ustnikufajki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •