[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pod warunkiem, Ŝe jakaś Jane.- Pitt nagle urwał.- O co chodzi? - Gunn zmartwiał.- Wszystko w porządku?Kiedy Pitt odpowiedział, jego głos był niewiele mocniejszy niŜ szept.- O mały włos byłbym złapał coś, co wyglądało jak wyjątkowo grube pnącze.A był to wąŜrozmiaru rury kanalizacyjnej z mordą jak aligator.- Jaki miał kolor?- Czarny z Ŝółto-brązowymi plamkami.- Boa dusiciel - wyjaśnił Gunn.- Mógłby cię Ŝyczliwie przytulić do serca, ale nie jest jadowity.Poklep go ode mnie po łebku.- JuŜ się rozpędziłem - parsknął Pitt.- Jeśli tylko stwierdzę, Ŝe chociaŜby zezuje w moją stronę, potraktuję go Madame LaFarge.- Kim?- Moją maczetą.- Co jeszcze widzisz?- Kilka wspaniałych motyli, sporo owadów, które wyglądają jakby pochodziły z innej planety, i papugę.Nie ma śmiałości, Ŝeby poprosić mnie o ciasteczko.Niesamowite, jakie wielkie kwiaty wyrastają z pni drzew.To są fiołki wielkości mojej głowy.Rozmowa urwała się, kiedy Pitt zaczął się przedzierać przez najniŜsze drzewa z gęstymi gałęziami.Pocił się jak bokser w ostatniej rundzie walki o mistrzostwo świata, jego ubranie było kompletnie przemoczone rosą osiadłą na liściach drzew.Kiedy unosił maczetę do ciosu, otarł się ramieniem o pnącze zbrojne w kolce, które jak pazury kota rozdarły mu koszulę i przecięły skórę na przedramieniu.Na szczęście draśnięcia nie były głębokie ani bolesne, zbagatelizował je zatem.- Zatrzymajcie wciągarkę - powiedział, czując pod stopami stały grunt.- Wylądowałem.- Widzisz galeon? - zapytał z niepokojem Gunn.Pitt nie odpowiedział od razu.WłoŜył maczetę pod ramię i zatoczył na pięcie pełny krąg, odpinając jednocześnie uprząŜ.Czuł się tak, jakby wylądował na dnie liściastego oceanu.Niewiele tu było światła, a dostępna jego odrobina miała w sobie ową fantastyczną niesamowitość, z którąma do czynienia nurek na głębokości sześćdziesięciu metrów pod powierzchnią morza.Gęsta roślinność wygłuszała większą część spektrum kolorów z docierającej tu odrobiny słonecznego blasku, pozostawiając zaledwie zieleń i błękit przemieszane z szarością.Miłą niespodziankę sprawił Pittowi fakt, iŜ dŜungla na poziomie gruntu nie jest nieprzebyta; wbrew jego oczekiwaniom nie leŜały tutaj stosy gnijącej roślinności.Wyjąwszy miękkąwykładzinę gnijących liści i gałązek, poszycie pod parasolem ochronnym drzew było w zasadzie nie zarośnięte.Teraz, stojąc w tych bezsłonecznych głębinach, Pitt z łatwością pojął, dlaczego wegetacja jest tutaj tak anemiczna.- Nie widzę niczego, co przypominałoby kadłub statku - powiedział - Ŝadnych wręg, Ŝadnych pokładników, Ŝadnego kilu.118- Pudło - stwierdził Gunn, nie próbując ukryć rozczarowania w głosie.- Magnetometr wyłapał zapewne naturalne złoŜe Ŝelaza.- Nie - odrzekł Pitt z wymuszonym spokojem.- Tego bym nie powiedział.- No to co nam próbujesz powiedzieć?- Tylko to, Ŝe grzyby, insekty, bakterie, które tu bytują, urządziły sobie ucztę z kaŜdego organicznego elementu statku.Niezbyt to zaskakujące, jeśli weźmie się pod uwagę, Ŝe miały czterysta lat na tę kolacyjkę.Gunn zamilkł, nie pojmując zrazu sensu tej wypowiedzi, a potem doznał olśnienia.- O mój BoŜe! - wrzasnął głosem zdławionym z emocji.- Znaleźliśmy go?! Naprawdę stoisz na wraku galeonu?- W samym środeczku.- I powiadasz, Ŝe zginęły wszelkie ślady kadłuba? - wtrącił Giordino.- Wszystko, co pozostało, jest pokryte warstwą mchu i humusu, ale dostrzegam chyba kształty jakichś ceramicznych naczyń, kilka rozrzuconych kul armatnich, jedną kotwicę i niewielki stosik kamieni balastowych.Całość przypomina opuszczone obozowisko, na którego szczątkach wyrosły drzewa.- Mamy pałętać się w pobliŜu?- Nie, zasuwajcie do Manty i uzupełnijcie paliwo, a ja przez ten czas poniucham za tym jaspisowym pudłem.- Mamy ci coś spuścić?- Chyba nie będę potrzebował niczego prócz maczety.- Masz jeszcze te pojemniczki dymne?- Dwa, przypięte do pasa.- Otwórz jeden z nich, kiedy tylko usłyszysz, Ŝe wracamy.- Bez obawy - odparł pogodnie Pitt.- Nie mam najmniejszego zamiaru wracać stąd piechotą.- No to do zobaczenia za dwie godziny - odrzekł Gunn, nie posiadając się z radości.- Spróbujcie się nie spóźnić.W odmiennych okolicznościach i w innym czasie milknące silniki explorera zabrzmiałyby przygnębiająco, ale Pitta ekscytowała świadomość, Ŝe gdzieś tu, w niewielkiej odległości od miejsca, w którym stoi, zagrzebany w prastarych śmieciach spoczywa klucz do olbrzymiego skarbu.Nie oddał się bezładnemu wściekłemu kopaniu.Zamiast tego powoli obszedł rozrzucone szczątki "Concepción", badając jej pozycję i wzajemne ułoŜenie róŜnych elementów.Niewielki nasyp śmieci zdawał się stanowić obrys kadłuba.Trzon i łapa kotwicy sterczące z humusu i warstwy później opadłych liści wskazywały pozycję dziobu.Pitt nie sądził, Ŝeby nawigator Thomas Guttill ukrył jaspisowe puzdro w głównej ładowni.Fakt, iŜ Drake zamierzał zrobić z niego prezent królowej, sugerował, Ŝe Cuttill trzymał szkatułę gdzieś blisko siebie.Przypuszczalnie w wielkiej kabinie rufowej, którą zwyczajowo zajmował kapitan statku.Brnąc przez pobojowisko i oczyszczając maczetą niewielkie fragmenty gruntu, zauwaŜył ślady pozostawione przez załogę, ale nie znalazł Ŝadnych kości.Fala pływowa przypuszczalnie zmyła z pokładu większość marynarzy.Dostrzegł parę spleśniałych skórzanych butów, kościane trzonki noŜy, których ostrza juŜ dawno obróciły się w rdzawy pył, naczynia ceramiczne i wciąŜ poczerniały kociołek.Szczątków tych było niewiele i Pitt odczuwał trwoŜny niepokój, Ŝe wrak został juŜ odnaleziony i ograbiony.Wyjął zza koszuli plastikowy pakiet, otworzył go z jednej strony i wyciągnął ilustracje i przekroje typowego galeonu, które przefaksował mu Perlmutter.Posługując się planami jak przewodnikiem, ostroŜnie odmierzał kroki, aŜ uznał, Ŝe znalazł się w tym miejscu statku, gdzie przechowywano najcenniejszą część ładunku.Zaczął odrzucać kompost, spodziewając się, Ŝe zalega tu solidną warstwą, okazało się jednak, Ŝe ma zaledwie dziesięć centymetrów grubości.Wystarczyło, by odrzucił dłońmi gnijące liście, a ujrzał kilka pięknierzeźbionych kamiennych główek i całych postaci rozmaitych rozmiarów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •