[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.00 czasu miejscowego z bazy Sił Powietrznych Tinker w Oklahomie i skierowały się do bazy Pope w Północnej Karolinie.Wreszcie ktoś doszedł do wniosku, że zamknięcie wszystkich lotnisk jest lekką przesadą.Zamknięte pozostało lotnisko National, do którego zresztą i tak już kongresmani nie śpieszyli w weekendy, by rozlecieć się do swoich okręgów wyborczych.Loty z National podzielono między oba pozostałe lotniska: Dulles i Waszyngton-Baltimore i zaplanowano tak, by omijały przestrzeń powietrzną w promieniu trzydziestu kilometrów wokół Białego Domu.Kontrolerzy ruchu powietrznego dostali w tej sprawie bardzo stanowcze instrukcje.Jeżeli jakikolwiek statek powietrzny chciałby się kierować w stronę strefy zakazanej, mieli nawiązać z nim łączność i nakazać mu zmianę kursu.Gdyby to nie poskutkowało, intruza przechwycić miała dyżurna para myśliwców, a gdyby i to nie odniosło skutku, koniec intruza byłby oczywisty i spektakularny, bo dyżurna para uzbrojona została w ostrą amunicję i bojowe rakiety.Wokół miasta, na pułapie odpowiednio sześciu i siedmiu tysięcy metrów, krążyły dwie grupy po cztery F-16 każda, gotowe w każdej chwili przechwycić intruza.Wybór pułapu podyktowany był tym, że z tej wysokości samolotów niemal nie było słychać na ziemi, a w razie potrzeby mogły zwalić się przez skrzydło i szybko osiągnąć prędkość naddźwiękową w nurkowaniu.Z ziemi nie było ich słychać, ale smugi kondensacyjne, ciągnące się za nimi, wprawnemu obserwatorowi mówiły równie wiele, co podobne smugi ciągnące się podczas II wojny światowej za bombowcami 8.Armii Powietrznej w drodze nad niemieckie miasta.O tej samej porze 260.Brygada Żandarmerii waszyngtońskiej Gwardii Narodowej obstawiła skrzyżowania, by „kierować ruchem”.W bocznych uliczkach stanęło ponad sto Hummvie, którym towarzyszyły pojazdy policji i FBI, blokując dojazd do trasy konduktu.Ulice wzdłuż trasy obstawiła warta honorowa, wybrana ze wszystkich rodzajów wojsk i nikt nie był pewien, czy ich karabiny nie są aby załadowane.Mimo to atmosfera wyraźnie się rozluźniła, bo z ulic zniknęły pojazdy opancerzone.W mieście przebywało sześćdziesięciu dwóch szefów państw, więc zapewnienie im wszystkim bezpieczeństwa oznaczało koszmar dla wszystkich, a media starały się, by nikt nie utracił okazji wzięcia udziału w tym pandemonium.Na ostatnią tego typu okazję Jacqueline Kennedy wybrała, ku powszechnemu zgorszeniu, poranną toaletę, ale minęło już trzydzieści pięć lat, więc tym razem wystarczą ciemne służbowe garnitury, chyba że któryś z gości zdecyduje się wystąpić w mundurze (na przykład książę Walii jest przecież oficerem), lub w stroju narodowym, co dotyczyło głównie gości z egzotycznych krajów.Część z nich zdecydowała się, mimo mrozu, pocierpieć w imię narodowej dumy i zwyczaju.Już zebranie ich i dostarczenie do Białego Domu nastręczało niemało problemów.W jakiej kolejności ustawić tę procesję? Według alfabetu? Ale jak: według nazwisk, czy nazw krajów? A może według starszeństwa na urzędzie, tak jak się ustawia hierarchię ambasadorów? No tak, ale wtedy na pierwszych miejscach znajdą się głównie dyktatorzy, z którymi być może Ameryka ma poprawne stosunki, ale którym wcale nie ma zamiaru udzielać w ten sposób poparcia na arenie międzynarodowej.W końcu jakoś wszyscy przyjadą do Białego Domu i przejdą obok trumien, oddając cześć prochom zmarłego prezydenta.Potem pojawią się w Sali Wschodniej, gdzie grupa urzędników Departamentu Stanu będzie starała się ich jakoś zabawić kawą i ciasteczkami.Ryanowie kończyli się właśnie ubierać na górze, przy pomocy personelu Białego Domu.Najlepiej znosiły tę pomoc dzieci, przyzwyczajone do tego, że rodzice przyczesują im włosy przed wyjściem.Teraz odczuwały dziką satysfakcję, widząc, jak ktoś robi to samo tacie i mamie.Jack trzymał w ręku tekst swojego pierwszego przemówienia.Było już za późno na to, żeby zamknąć oczy i próbować się obudzić z tego snu.Czuł się jak skrajnie wyczerpany bokser, niezdolny do wykonania uniku, ale stojący twardo, inkasujący każdy cios i troszczący się już tylko o to, by nie skompromitować się przed publicznością.Mary Abbot skończyła układać mu włosy i teraz utrwaliła fryzurę lakierem.Ryan nigdy w życiu nie zrobiłby czegoś takiego z własnej woli.–Czekają już na pana, panie prezydencie – powiedział Arnie.–Wiem – mruknął Jack, oddając tekst mowy agentowi Tajnej Służby.Wyszedł z pokoju, a za nim ruszyła Cathy, prowadząc za rękę małą Katie.Sally wzięła za rękę Jacka juniora i podążyli za rodzicami na korytarz i potem schodami na dół.Prezydent Ryan schodził wolno kręconymi schodami, a potem skierował kroki w lewo, ku Sali Wschodniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •