[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szefostwo właśnie poinformowało mnie, że z Waszyngtonu przylatuje oddział uderzeniowy Centrum Zapobiegania Sytuacjom Kryzysowym.–Iglica? – zdziwił się Georgijew.– Kto ich autoryzował?–Nikt.Mają zamiar wykorzystać moje biuro na kwaterę.Jeśli dostaną pozwolenie od ONZ, mogą spróbować akcji.Było to całkiem nieoczekiwane.Bułgar wiedział, że Centrum przeprowadziło bardzo przyzwoitą akcję w Rosji, przed przeszło rokiem, podczas próby zamachu stanu.Choć dysponował zarówno gazem paraliżująco-drgawkowym, jak i szczegółowym planem obrony sali, wcale nie pragnął użyć ani jednego, ani drugiego.No i to ONZ musiała udzielić oddziałowi pozwolenia na podjęcie działań.Gdyby udało mu się dopaść Chatterjee, zyskałby czas.Podziękował Susan i przerwał rozmowę.Pani sekretarz bardzo się przyda jako jeszcze jedna zakładniczka.Planował, że będzie ją miał jako obrończynię dzieci.Że poprosi narody świata o współpracę w ich uwolnieniu.Teraz jeszcze pomoże mu w powstrzymaniu akcji wojskowej.A kiedy przyjdzie czas, by się stąd wynosić, wraz z dzieciakami będzie idealną tarczą.Pojawił się Downer.Trzeba było teraz rozstrzygnąć ostatni problem: co zrobić w Włochem.Jeśli go zastrzelą, osłabią wiarogodność Chatterjee jako negocjatorki w ich imieniu, jeśli nie zastrzelą, okażą słabość.Bułgar zdecydował, że wiarogodność pani sekretarz to nie jego problem.Skinął głową.Patrzył, jak Australijczyk pcha przed sobą szlochającego mężczyznę.25u Nowy Jork, sobota 23,29–Mają zamiar zrobić to jeszcze raz!Brązowowłosa Laura Sabia siedziała po lewej ręce Harleigh Hood.Patrzyła przed siebie nic nie widzącym spojrzeniem i drżała znacznie bardziej niż przedtem.Harleigh położyła dłoń na jej dłoni i próbowała ją uspokoić.–Zabiją go – powiedziała Laura.–Ciii…Barbara Mathis, zajmująca miejsce po prawej ręce Harleigh, obserwowała terrorystów.Ta dziewczyna o kruczoczarnych włosach siedziała sztywno wyprostowana i sprawiała wrażenie bardzo napiętej.Harleigh doskonale wiedziała, co to oznacza.Barbara miała temperament choleryka; dostawała na przykład szału, kiedy jakiś hałas przerywał jej koncentrację.Najwyraźniej miała właśnie dostać takiego ataku, choć byłoby znacznie lepiej, gdyby zachowała spokój.Patrzyły, jak zamaskowany mężczyzna prowadzi zakładnika po schodach.Na jednym ze schodów nieszczęśnik upadł, oparł się na rękach i płakał, powtarzając coś szybko, piskliwym głosem, po włosku.Zamaskowany mężczyzna, sądząc z akcentu, Australijczyk, złapał go za kołnierz i szarpnął mocno.Pod zakładnikiem ugięły się ramiona.Upadł.Terrorysta zaklął, przykucnął i włożył mu lufę pistoletu między nogi.Powiedział coś do zakładnika, który złapał się krzesła i szybko poderwał na nogi.Poszli dalej.Niedaleko miejsca gdzie siedziały, jakaś kobieta pocieszała inną.Tuliła ją, zasłaniając jej usta dłonią.Harleigh uznała, że tą pocieszaną jest żona mężczyzny, który miał za chwilę zginąć.Laura trzęsła się tak strasznie, jakby przez jej ciało przepuszczono prąd elektryczny.Harleigh nie widziała nigdy czegoś podobnego.Mocno ścisnęła dłoń przyjaciółki.–Musisz się natychmiast uspokoić – powiedziała cicho.–Nie mogę… nie mogę oddychać.Muszę stąd wyjść.–Wytrzymaj jeszcze trochę.Niedługo nas stąd wyciągną.Uspokój się.Zamknij oczy.Spróbuj się odprężyć.Ojciec powiedział kiedyś jej i bratu, że gdyby znaleźli się w podobnej sytuacji, przede wszystkim należy zachować koncentrację.Liczyć sekundy, a nie minuty lub godziny.Im dłużej przetrzymywani są zakładnicy, tym większa szansa na porozumienie.Tym większa szansa przetrwania.Gdyby pojawiła się możliwość ucieczki, powinna użyć zdrowego rozsądku.Pytanie, które trzeba sobie zadać brzmi nie: „Czy są szanse, że mi się uda?”, lecz „Czy są szanse, że mi się nie uda?”.Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, lepiej jest nie próbować.Ojciec mówił także, że za wszelką cenę należy unikać nawiązania kontaktu wzrokowego z porywaczami.Gdyby do tego doszło, wyróżniliby ją z tłumu.Nie powinna także nic mówić, żeby uniknąć ryzyka powiedzenia czegoś nieodpowiedniego.A przede wszystkim powinna się odprężyć.Myśleć o różnych miłych rzeczach, jak w dwóch jej ulubionych musicalach: „Piotrusiu Panie” i „Dźwiękach muzyki”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]