[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pra­ca twór­cza Wy­spiań­skie­go619 to wal­ka z tym pro­ce­sem, wal­ka peł­na złu­dzeń, nie­ob­ca upad­kom, go­rącz­ko­wa — i dla­te­go wła­śnie ta­ką strasz­ną czcią przej­mu­ją­ca każ­de­go, kto ją prze­my­śli.Tu by­ła rzeź we­wnętrz­na, tu spi­żo­wą sto­pą dep­ta­no lę­kli­wy li­ryzm, tu oku­tą dło­nią bra­no za wło­sy du­szę i gdy wy­czu­wa­my w pi­smach po­ety echo we­wnętrz­ne­go bun­tu, szept po­kus, któ­re od­wieść go usi­łu­ją od twar­de­go dzie­ła — jest to dla nas no­wa rę­koj­mia rze­tel­no­ści.Wy­spiań­ski nie kom­po­no­wał wal­ki, lecz istot­nie du­szę swą prze­twa­rzał, i sa­ma nie­zu­peł­ność pra­cy, lu­ki w niej, nie­spój­no­ści — wszyst­ko to na­bie­ra no­we­go zna­cze­nia, gdy roz­pa­tru­je­my te dzie­ła z te­go punk­tu wi­dze­nia.Gro­za bez­wied­nie, na­iw­nie przyj­mo­wa­ne­go przez nas po­ło­że­nia za­ry­so­wu­je się w tej krwią zna­czo­nej, ła­ma­nej li­nii zwy­cięstw i osła­bień.Co zna­czy żyć dzie­jo­wo? — two­rzyć dzie­je? dzia­łać? — dla­cze­go jest na­oko­ło ży­cie i ja je­stem, a oto tu we mnie, w pier­si mo­jej na­ród się za­tra­cił? gdzie, w czym jest? — jak go ująć w so­bie, od­two­rzyć, wskrze­sić przede wszyst­kim w tym wła­snym wnętrz­nym po­czu­ciu, że jest on we mnie? — czym jest ten bunt we­wnętrz­ny przed ko­niecz­no­ścią że­la­zne­go okieł­zna­nia du­szy? — czy nie jest to bunt ja­kie­goś wyż­sze­go, po­nad­dzie­jo­we­go su­mie­nia? — czy war­to, czy go­dzi się być na­ro­dem? — co jest po­za gra­ni­cą hi­sto­rycz­nych gma­chów, w nie­ludz­kiej dzie­dzi­nie me­duz La­oko­no­wych wę­żów? Czy nie lep­szym jest wy­rze­cze­nie, niż prze­le­wa­nie krwi Achil­le­sów i Hek­to­rów na ofia­rę Ter­sy­to­we­mu trwa­niu? Jak stłu­mić mo­wę no­cy, gdy się ją raz za­sły­sza­ło, gdy się wy­szło już du­szą po­za oko­py hi­sto­rii? jak przy­mu­sić opie­ra­ją­cą się w imię świę­to­ści du­szę? wiec ją w wi­ro­wi­sko i rzeź? Jak zlać się z na­iw­nym, in­stynk­tow­nie nie­win­nym, ma­ją­cym śmia­łość grze­chu ży­ciem? Gdzie zna­leźć słusz­ność? Czy jest ona po­za ży­ciem? — czy nie jest to wszyst­ko, ca­łe to zma­ga­nie się we­wnętrz­ne — wę­drów­ką Ody­sa, któ­ry gdzieś w za­ra­niu ży­cia wy­rzekł się czy­nu i te­raz błą­ka się po­nad ludz­kim po­bo­jo­wi­skiem jak ham­le­ty­zu­ją­ca, wszech­wie­dzą­ca — myśl, któ­ra kształ­tu swe­go tyl­ko nie ma, nie mo­że się wcie­lić, lę­ka się wcie­le­nia i czu­je, że po­mi­mo wszyst­ko nie ży­ła? Wy­da­je się, że od Me­le­agra aż do Po­wro­tu ma­my do czy­nie­nia z jed­nym tra­gicz­nym dzie­łem.I tak jest istot­nie; naj­głęb­szą spu­ści­zną Wy­spiań­skie­go jest tra­gicz­ny ży­wot twór­cy, prze­świe­ca­ją­cy przez je­go utwo­ry.Po­eta mo­że się nie­kie­dy łu­dził, sam sie­bie usi­ło­wał zwieść sztu­ką — ar­ty­stycz­nym in­te­re­sem od­twa­rza­nia.Kry­ty­ka Feld­ma­nów620 i Ste­nów usi­ło­wa­ła zwieść na­ród, któ­ry czuł, iż dzie­je się tu coś in­ne­go: wła­ści­wie od po­cząt­ku do koń­ca na sce­nie obec­ny jest tyl­ko sam Wy­spiań­ski.Te­atr Wy­spiań­skie­go to we­wnętrz­na wal­ka du­szy i gdy się wży­je­my w to zbio­ro­we dzie­ło — wy­czu­wać bę­dzie­my do­kład­nie, gdzie po­eta usi­ło­wał sam sie­bie uśpić, gdzie łu­dził się, że już zdo­był spo­kój, roz­to­pił ból w wi­dze­niu i na­gle no­wym, głęb­szym wzro­kiem od­kry­wał, że to ob­ce, ar­ty­stycz­ne wi­dze­nie — to wła­sna mę­ka, któ­ra o je­den sto­pień doj­rza­ła, za gar­dło chwy­ta i żą­da, żą­da je­dy­ne­go uspo­ko­je­nia: po­czu­cia, że prze­ży­tym zo­sta­ło coś, co ma w so­bie dzie­jo­wą peł­nię, że na­ro­dzi­ło się w du­szy po­czu­cie po­zwa­la­ją­ce nie za­sta­na­wiać się na­wet nad tym, jak to mo­gło­by być — aby na­ro­du nie by­ło, ale wprost czuć w so­bie uśmie­chem, łzą, szu­mem du­cho­wym kło­sów — je­stem w na­ro­dzie, ży­ję w nim i on we mnie; je­ste­śmy.Te­go po­czu­cia Wy­spiań­ski nie zdo­był i kry­ty­ka, któ­ra twier­dzi coś prze­ciw­ne­go, nie ro­zu­mie ab­so­lut­nie nic, nie chce ro­zu­mieć, chce tyl­ko na­pi­sać ar­ty­kuł, fe­lie­to­ni­zu­je.Du­szą przy­la­tu­ją­cą na Dzia­dy, bi­ją­cą krwa­wy­mi skrzy­dła­mi o skle­pie­nie te­atru, szu­ka­ją­cą wy­zwo­le­nia — wcie­le­nie w ży­we na­ro­do­we czu­cie — był sam Wy­spiań­ski.Wy i ja tu je­ste­śmy — po­eta i słu­cha­cze: prze­szłość ca­ła nad na­mi, nie­kła­mią­ca, nie­prze­ba­cza­ją­ca obec­ność w nas, sło­wo pol­skie łka tu mię­dzy na­mi i bro­czy — czy je­ste­śmy? — czy czu­je­my się na­ro­dem, wy i ja, czy czu­je­cie wol­ne, na­ro­do­we ży­cie we mnie? Tłum bił okla­ski, wo­łał: czu­je­my — du­sza po­ety w krwa­wym swym wnę­trzu od­po­wia­da­ła: nie wie­rzę.Nie mo­gła prze­ła­mać tej nie­wia­ry, skru­szyć cza­ru nie­ist­nie­nia: i wal­ka trwa­ła da­lej; wal­ka o sie­bie — o to wła­sne du­cho­we po­czu­cie — o od­na­le­zie­nie w so­bie twar­dych, nie­za­prze­czal­nych na­ro­do­wych mo­cy — o ta­ką sta­łość, któ­ra da­je na­głe za­po­mnie­nie, iż sa­mo py­ta­nie po­wstać mo­gło.Bo w te­atrze, w sztu­ce nie wy­gry­wa się po­li­tycz­nych bo­jów; i nie ha­słem do po­wsta­nia by­ło Wy­zwo­le­nie, lecz tym wła­śnie — za­pusz­cze­niem oło­wian­ki621 w du­cho­we głę­bi­ny, we­wnętrz­nym pa­so­wa­niem się, rwa­niem tę­sk­no­ty ku te­mu, by by­ło u nas, i w nas przede wszyst­kim — jak wszę­dzie, by by­ło rze­czą za­leż­ną od re­zul­ta­tów wal­ki dzie­jo­wej, ja­kim bę­dzie ży­cie Pol­ski, ale rze­czą nie­wąt­pli­wą, we­wnętrz­nie na­ocz­ną jej ist­nie­nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •