[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy Beatrice postanowiła trzymać się z dala od nas ze względu na to, o czym.rozmawialiśmy w Hyde Parku? - Miała nadzieję, że przy okazji uzyska odpowiedzi również na inne swoje pytania.- O ile się orientuję, nikt prócz nas nie wie o tym, chyba że wspomniałaś komuś.- Ależ skąd! - przerwała mu wzburzona Helen.- W końcu nie jest to coś, z czego jestem dumna i czym bym się przechwalała.- Nagle przygryzła wargę i przymknęła oczy.Był to bardzo pochopny komentarz.- W rzeczy samej, wcale się nie dziwię.Bo przecież się tego wstydzisz, prawda, Helen? - spytał Jason cicho.- Co mi przypomina, że wciąż czekam na wyjaśnienia, co skłoniło cię do wyboru takiej a nie innej drogi.- Mówiłam już, że wszystko ci wyjawię - odparła, nie patrząc na niego.- Ale przyjęcie zaręczynowe moje siostry to niezbyt odpowiednia okazja ku temu.- Zebrała fałdy sukni drżącymi dłońmi, przechyliła głowę i spojrzała prosto w szare oczy Jasona.- Myślę, że powinnam poświęcić nieco uwagi innym gościom.Udało się jej zrobić jeden krok, kiedy nagle Jason drgnął, zasłaniając ją swoją masywną sylwetką.Pochylił się lekko i wyciągnął rękę.- Sądzę, że szczególnie jeden gość zasługuje na odrobinę twojej uwagi, droga pani Marlowe - mruknął.- Chodź ze mną.Pragnę, byś dotrzymała mi towarzystwa na tarasie.Obojgu nam przyda się odrobina świeżego powietrza.Rozdział dwunasty- Mam nadzieję, że nie przyprowadziłeś mnie tutaj po to, żeby się kłócić.- Możesz być pewna, że sprzeczki z tobą to ostatnia rzecz, na jaką mam ochotę.- No, to przynajmniej jakaś dobra nowina - oświadczyła Helen pełnym rozbawienia tonem, gdy zbliżali się do zalanego światłem księżyca tarasu.Po chwili jednak spoważniała i lekko zmarszczyła brwi.- Pozwól, że zacznę od podziękowań.Doceniam to, co zrobiłeś dla Philipa.Gdyby nie ty.Cóż, jestem absolutnie świadoma tego, że gdyby nie twoja pomoc, małżeństwo Charlotte i Philipa pozostawałoby w sferze marzeń.- Popatrzyła uważnie na Jasona, który krył twarz w cieniu.- Cokolwiek się wydarzy między nami, wiedz, że będę ci dozgonnie wdzięczna za twoją pomoc - dodała przyciszonym głosem.W odpowiedzi Jason tylko skinął głową.Helen odwróciła się, by popatrzeć na pogrążone w mroku ogrody.Zacisnęła drobne dłonie na balustradzie.- Powiedz, czyżbyś wychwalał Philipa przed George’em? - zapytała z ciekawością.- Stosunek naszego brata do niego całkowicie się zmienił.Jason oparł się o balustradę tuż obok Helen i zapatrzył na rozgwieżdżone niebo.- Pomoc, jakiej udzieliłem Philipowi, potraktowałem jako swój obowiązek - wyjaśnił.- Ta przysługa miała być próbą zadośćuczynienia za zło, które moja rodzina wyrządziła niegdyś jego rodzinie.W końcu to mój pradziad rozpoczął waśnie między rodem Hunterów a Goode’ów, gdy sześćdziesiąt łat temu odbił żonę krewniakowi Philipa.- Ale.- Ciii, Helen - przerwał jej szeptem.- Twoja siostra jest bardzo szczęśliwa, mój kuzyn także.Nie ma powodu analizować, jak do tego doszło.Helen znowu próbowała coś wtrącić, ale Jason nie dopuścił jej do głosu.- Wyglądasz dzisiaj bardzo elegancko - powiedział.Dłonią w rękawiczce Helen wygładziła lawendowy atłas sukni.Po raz pierwszy, odkąd była dzieckiem, Jason widział ją w ładnym stroju.O dziwo, poczuła się raczej zakłopotana niż uradowana tym nieoczekiwanym komplementem.Oparła smukłe biodro o balustradę i popatrzyła prosto w oczy mężczyźnie.- Jakże mi miło, że raczył pan to docenić.Niezmiernie dziękuję - oświadczyła z pełną ironii grzecznością i poprawiła szal na ramionach.- Chyba powinnam uprzedzić jego lordowską mość, że całkiem dobrze potrafię o siebie zadbać.Jason parsknął śmiechem.- W rzeczy samej - potwierdził pogodnie.- Nigdy w to nie wątpiłem.- Obserwował ją uważnie spod zmrużonych powiek.- Zawsze wyglądasz rozkosznie, lecz po raz pierwszy od niepamiętnych czasów widzę cię w ładnej sukni.- Podniósł rękę i łagodnie ujął drobną brodę młodej kobiety.- Nasuwa mi się tylko jedno słowo krytyki.- Nieoczekiwanie wysunął z jej włosów szpilkę, a wtedy hebanowy lok opadł po śnieżnobiałej szyi.- Lubię, kiedy masz rozpuszczone włosy.Helen gwałtownie westchnęła i uniosła dłoń, aby odzyskać szpilkę i umieścić kosmyk na miejscu.Jason nie skończył jednak dzieła niszczenia jej starannie przygotowanej toalety.Powoli przejechał kciukiem po miękkich ustach Helen.- Nie potrzebujesz też kosmetyków - mruknął.- Zresztą możesz wzbudzić podejrzenia, jeśli wrócisz do środka zarumieniona.- Jasonie.Przecież tak nie wolno.Ktoś może tutaj wejść i zobaczyć.Momentalnie odciął jej drogę ucieczki, opierając ręce o ścianę po obu stronach twarzy Helen.Jego głowa znalazła się niebezpiecznie blisko jej twarzy.Wytropił wargami jej usta, które rozchyliła w oczekiwaniu na to, co zaraz miało nastąpić.Z wyczekiwaniem zmrużyła oczy i dopiero po chwili, gdy czuła już tylko ciepło jego ciała oraz cytrynowy zapach wody kolońskiej, odważyła się skierować na niego spojrzenie.Rozumiała, że jej pragnie, i w odpowiedzi natychmiast wspięła się na palce.Już miała przywrzeć rozpalonymi ustami do jego pięknie wykrojonych warg, gdy nagle gwałtownie drgnęła, przestraszona głośnym wybuchem śmiechu w salonie.Chwila zapomnienia przeminęła.Helen odsunęła się raptownie i oparła o barierkę.Jednocześnie niespokojnie spojrzała w kierunku drzwi.Głośny śmiech ponownie rozległ się w pomieszczeniu, niepokojąco blisko.Helen szarpnęła całym ciałem, aby oswobodzić się z uścisku Jasona i stanąć w bezpiecznej odległości od niego.Mężczyzna zaklął pod nosem.- Brakowało mi ciebie - wyznał cicho i odsunął się od balustrady, zwracając Helen wolność.- Czyżby? Doskonale wiesz, gdzie mieszkam - zauważyła z goryczą.Kątem oka cały czas obserwowała sylwetki, poruszające się za zasłonami.W kąciku jego wąskich ust zagościł uśmiech.- Twoje słowa dają mi prawo myśleć, że ty również za mną tęskniłaś - zauważył nie bez satysfakcji.Helen zamierzała gorąco zaprzeczyć, ale po chwili wahania się powstrzymała.Odgrywanie kokietki nie miało sensu.Ja-sona nie interesował przecież flirt.Helen sądziła, że podobnie niecierpliwie traktował kobiety, które udawały obojętność wobec niego.- Od pewnego czasu oczekuję, że wyjaśnisz mi, jakie poczyniłeś przygotowania - oznajmiła bezceremonialnie.- A może byłeś zbyt zajęty, aby przejmować się takimi rozmyślaniami?- Praktycznie nie zastanawiam się nad niczym innym - usłyszała w odpowiedzi.Helen przyjrzała mu się uważnie, szukając w wyrazie jego twarzy cienia sarkazmu czy kpiny.- Czyli wszystko jest już dopięte na ostatni guzik? - zapytała powoli.- Wyjaśnij mi tylko jedną rzecz, dobrze? Dlaczego chcesz kontynuować coś, co uważasz za szkodliwe, czego się wstydzisz i co podważa twój szacunek do samej siebie?Helen milczała, zaskoczona jego przenikliwością.Gdy w końcu jako tako zebrała myśli, odparła:- Moim zdaniem uważasz, że bardzo dużo o mnie wiesz.Mylisz się jednak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •