[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogłem zdobyć tę księgę na wiele różnych sposobów.– Możliwe, ale założę się, że to pan ją napisał.Depozytariusz wiedzy poczerwieniał i odwrócił wzrok.– To niedorzeczne.– Proszę się nie wstydzić! Ja bym się tym przechwalał.Proszę spojrzeć, jaka jest długa! I jeszcze ręcznie napisana!Depozytariusz westchnął.– Nie podoba mi się idea przypisywania pracy piśmiennej konkretnej osobie.Tekst, który pochodzi z nieznanych źródeł, ma w sobie więcej tajemniczości.Trudniej go zignorować.– Czyli to pan ją napisał.– Tak.– Podoba mi się to, że chociaż streszczenia są zwięzłe, nadal opowiadają historię.Napisał pan coś jeszcze?– Nic, co zamierzam ci ujawnić.Pragnę jedynie, by zapamiętano mnie jako Autora Nieznanego.– Przyzna się pan kiedyś do czegoś, co pan napisał?Depozytariusz wiedzy zdjął okulary i potarł oczy.– Być może.Mój ojciec nakłonił mnie, bym opanował prawa, które rządzą pięknym stylem pisarskim, aż będę w stanie utkać ze słów całe światy.Jeśli kiedykolwiek dokonam tego wyczynu, być może podpiszę własnym imieniem opowieść.Jason rozejrzał się wokół, po korytarzach pełnych książek.Książek spisanych w innym świecie – historii, spostrzeżeń i filozofii, których przeczytanie wymagałoby wielu żywotów i których nigdy nie pozna.Depozytariusz wiedzy założył z powrotem dwuogniskowe okulary.– Zgłodniałem – powiedział Jason.– Nakarmiliśmy umysł – powiedział starszy mężczyzna, klepiąc się po brzuchu – czemu nie zająć się żołądkiem?***Depozytariusz wiedzy podał lunch w pokoju, który nazywał Komnatą Kontemplacji.Ogromne maski zdobiły ściany, każda ukazująca ludzką twarz z brązu i każda z jednym zmrużonym okiem.Nieco poplamione i miejscami rozmazane zawiłe malowidło przedstawiające tysiące splecionych rąk pokrywało sufit.Kilkanaście świec osadzonych w żeliwnym żyrandolu i kilka lampek oliwnych rozstawionych w pomieszczeniu dawało światło.Ku zaskoczeniu Jasona posiłek podał młody chłopak, którego spotkał nad rzeką poprzedniego wieczoru.Kiedy wszedł do pokoju i napotkał spojrzenie Jasona, delikatnie pokręcił głową z proszącym wyrazem twarzy.Jason uznał, że chłopak nie chce, by wydało się, że poznali się już wcześniej.Depozytariusz wiedzy bezceremonialnie przedstawił chłopca jako Hermiego.Jason zajadał łapczywie.Posiłek rozpoczął stosik gorzkich szarych orzechów.Depozytariusz wiedzy upierał się, że są bardzo pożywne.Jason pochłonął je, popijając chłodnym napojem, który smakował jak rozcieńczony sok jagodowy z odrobiną miodu.Główne danie składało się z grzybów o kapeluszach w kropki, z dodatkiem suszonych żółtych jagód o smaku kwaśnych cukierków.Grzyby były większe od dłoni Jasona.Były delikatne i mięsiste, a ich słonawy posmak nie różnił się zbytnio od szynki.Jason zjadł dwa spore kapelusze.Na deser podano ciasto z fioletowym nadzieniem przypominającym konsystencją miąższ dyni.Jason z zachwytem przekonał się, że placek jest słodki i przepyszny.– To ciasto jest doskonałe – powiedział.– Tak, nie ma nic lepszego od placka z niebieskim korzeniem.– Próbowałem porównać do czegoś jego smak.– Jest jedyny w swoim rodzaju.Jak byś go opisał? Trochę jak przeciwieństwo dziczyzny z pieprzem w sosie miętowym.– Wierzę na słowo.Dlaczego te wszystkie maski mrugają? – Jason machnął widelcem, wskazując maski w całym pomieszczeniu.Depozytariusz wiedzy otarł usta fioletową serwetką z falbanką.– Jedno oko otwarte na całą prawdę, a drugie zamknięte na wszelkie oszustwo.– To ma o wiele więcej sensu, niż się spodziewałem.– Jason spojrzał ponownie na maski, dostrzegając w nich symbol wnikliwości.– Ma pan coś przeciwko, bym został tu na noc?Mężczyzna zamrugał zaskoczony.– Zakładałem, że zostaniesz na dużo dłużej niż jedną noc.Jason pokręcił głową.– Muszę wymyślić, jak wrócić do domu.Rodzice wariują z niepokoju.Mój pies pewnie umiera z głodu.Tam jest moje życie.Wszyscy, których znam, moi przyjaciele.Moja szkoła.– Jesteś więc uczniem? Gdzie znajdziesz lepsze miejsce dla zdobycia edukacji, jeśli nie w Skarbnicy Wiedzy?– To wspaniałe miejsce, naprawdę, ale nie mogę zostać.Depozytariusz wiedzy pokiwał z żalem głową.– Nie mogłem się doczekać towarzystwa.– Masz Hermiego.– To dzieciak.– Ja mam tylko trzynaście lat.– To wiek, w którym chłopiec podejmuje obowiązki wieku męskiego.Hermie ma raptem jedenaście.– Może powinien pan się przenieść – zasugerował Jason.– Nigdy nie będzie miał pan wielu gości, jeśli będzie się pan ukrywał w tym lesie.Depozytariusz wiedzy pokręcił głową.– Tylko dzięki ustronnemu położeniu unikam niepożądanego nadzoru.Ci, którzy naprawdę potrzebują tego miejsca i je doceniają, znajdą drogę.Jason pomógł Hermiemu posprzątać talerze i srebra [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •