[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko, co potrafi³powiedzieæ Rocannonowi, to ¿e widok i g³os morza k³ad¹ mu siê ciê¿arem nasercu.Kiedy ju¿ czarny wiatrogon ca³kowicie wyzdrowia³, Mogien naglepostanowi³ odes³aæ go z powrotem do Hallan pod opiek¹ Biena, jakby chcia³ocaliæ choæ jedn¹ cenn¹ rzecz od zag³ady.Zgodzili siê równie¿ pozostawiæ dwajuczne wiatrogony i wiêkszoœæ baga¿y staremu ksiêciu Tolen i jego siostrzeñcom,którzy wci¹¿ krêcili siê przy nich, usi³uj¹c po³ataæ swoj¹ dziuraw¹ siedzibê.Dlatego te¿ w dwóch ³odziach o smoczych ³bach znajdowa³o siê teraz tylkoszeœciu podró¿nych i piêæ wiatrogonów; wszyscy byli przemoczeni, a wiêkszoœænarzeka³a.£Ã³dŸ prowadzi³o dwóch posêpnych rybaków z Tolen.Yahan próbowa³ uspokoiæuwi¹zane wiatrogony œpiewaj¹c d³ug¹, monotonn¹, ¿a³obn¹ pieœñ o dawnonie¿yj¹cym ksiêciu; Rocannon i Fian, zakutani w p³aszcze, z kapturaminaci¹gniêtymi na g³owy, siedzieli na dziobie.- Kyo, kiedyœ wspomnia³eœ o górach na po³udniu.- O, tak - potwierdzi³ ma³y cz³owiek, rzucaj¹c szybkie spojrzenie za siebie, wstronê niewidocznych wybrze¿y Angien.- Czy wiesz cokolwiek o ludziach, którzy ¿yj¹ na po³udniu, na l¹dzie Fiern?„Podrêcznik" nie okaza³ siê w tym wypadku zbyt pomocny; poza tym Rocannon po toprzecie¿ zorganizowa³ swoj¹ Misjê, ¿eby wype³niæ luki w informacjach.„Podrêcznik" podawa³, ¿e na planecie wystêpuje piêæ rozumnych gatunków, aleopisywa³ tylko trzy z nich: Angyarów/Olgyiorów, Fiia i Gdemiarów orazniehumanoidalne gatunki odkryte na wielkim Wschodnim Kontynencie po drugiejstronie planety.Zapiski geografów dotycz¹ce Kontynentu Po³udniowo-Zachodniegoby³y zwyk³ymi pog³oskami: Gatunek 4? (nie potwierdzony): Rasa wielkichhumanoidów, rzekomo zamieszkuj¹cych ogromne miasta (?).Gatunek 5? (niepotwierdzony): Skrzydlate torbacze.Ogó³em bior¹c by³o to równie pomocne jakinformacje uzyskane od Kyo, który chyba czasem myœla³, ¿e Rocannon znaodpowiedzi na wszystkie pytania, które zadaje, i odpowiada³ wówczas jak uczeñ wszkole.- Na Fiern ¿yj¹ Stare Rasy, prawda?Rocannon musia³ siê kontentowaæ widokiem mg³y, za któr¹ na po³udniu skrywa³ siêtajemniczy l¹d.S³ucha³ skomlenia wielkich, zwi¹zanych bestii, podczas gdyprzejmuj¹co zimna wilgoæ sp³ywa³a mu po szyi.Raz wydawa³o mu siê, ¿e s³yszy w górze warkot helikoptera, i ucieszy³ siê, ¿emg³a ich kryje; po chwili jednak wzruszy³ ramionami.Po co siê kryæ? Armia,która przeznaczy³a tê planetê na swoj¹ bazê w miêdzygwiezdnej wojnie, zpewnoœci¹ niezbyt siê przerazi widokiem dziesiêciu ludzi i piêciuprzeroœniêtych kotów mokn¹cych na deszczu w dwóch dziurawych ³Ã³dkach.P³ynêli dalej w nieustaj¹cym deszczu.Z morza podnosi³a siê mglista ciemnoœæ.Minê³a d³uga, zimna noc, zajaœnia³ szary œwit i ponownie ujrzeli fale, deszcz img³ê.Naraz czterej posêpni ¿eglarze w dwóch ³odziach powrócili do ¿ycia.Dwajz nich pochwycili stery i wpatrywali siê z niepokojem przed siebie.Po chwilispoœród k³êbi¹cych siê w górze tumanów mg³y wynurzy³a siê nieoczekiwanie skalnaœciana.P³ynêli u jej podnó¿a, a g³azy i kar³owate, przygiête wiatrem drzewaprzesuwa³y siê wysoko nad ich g³owami.Yahan wypytywa³ jednego z ¿eglarzy.- Mówi, ¿e bêdziemy teraz mijali ujœcie wielkiej rzeki, a po drugiej stroniejest jedyne nadaj¹ce siê do l¹dowania miejsce na wiele mil dooko³a.W tej samej chwili piêtrz¹ca siê nad nimi ska³a ponownie znik³a we mgle, gêstytuman zawirowa³ wokó³ nich, ³Ã³dka zaskrzypia³a, kiedy silny pr¹d uderzy³ w kil.Wyszczerzona smocza g³owa w dziobie zachybota³a siê i obróci³a.Powietrze by³obia³e i mêtne; woda kot³uj¹ca siê za burt¹ by³a mêtna i czerwona.¯eglarze nadwóch ³odziach krzyczeli coœ do siebie.- Rzeka przybiera! - zawo³a³ Yahan.- Próbuj¹ zawróciæ.Trzymajcie siê!Rocannon z³apa³ Kyo za ramiê; ³Ã³dka zboczy³a z kursu, zatrzês³a siê iprzechyli³a porwana wirem, wykonuj¹c jakiœ szaleñczy taniec, podczas gdy¿eglarze walczyli, ¿eby utrzy­maæ j¹ prosto.Oœlepiaj¹ca mg³a zakry³a wodê, awiatrogony szarpa³y siê na uwiêzi i warcza³y z przera¿enia.Smocza g³owa przez chwilê wydawa³a siê p³yn¹æ prosto; naraz w podmuchu wiatrunios¹cego kolejny tuman mg³y niezgrabna ³Ã³dŸ stanê³a dêba i przechyli³a siê nabok.¯agiel z klaœniêciem uderzy³ o powierzchniê wody i przyklei³ siê do niej,jeszcze mocniej przechylaj¹c ³Ã³dŸ.Ciep³a, czerwona fala zala³a twarzRocannona, bezg³oœnie wype³ni³a mu usta i oczy.Walczy³ o dostêp do powietrzaœciskaj¹c coœ w rêkach ze wszystkich si³.To by³o ramiê Kyo.Obaj szamotali siêwe wzburzonym morzu, ciep³ym jak krew, które miota³o nimi na wszystkie strony iznosi³o coraz dalej od przewróconej ³Ã³dki.Rocannon krzykn¹³ o pomoc, ale jegog³os rozp³yn¹³ siê w gêstych, d³awi¹cych oparach, unosz¹cych siê nadpowierzchni¹ wody.Gdzie by³ brzeg - w której stronie, jak daleko? P³yn¹³ zarozmazanym kszta³tem ³odzi holuj¹c Kyo, uczepionego jego ramienia.- Rokananie!Smoczy ³eb szczerz¹c zêby wychyn¹³ z bi¹³ego chaosu.Mogien p³yn¹³ za burt¹,walcz¹c z pr¹dem, który go znosi³.W rêkach mia³ linê, któr¹ opasa³ pierœ Kyo.Rocannon wyraŸnie widzia³ jego twarz; wysokie ³uki brwi i ¿Ã³³te w³osy,pociemnia³e od wody.Po kolei wci¹gniêto ich na ³Ã³dkê, Mogiena na koñcu.Yahan i jeden z rybaków z Tolen zostali wy³owieni w nastêpnej kolejnoœci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • luska.pev.pl
  •